Uwięziona we własnym domu. Sąsiedzi nie chcieli wydać jej klucza (WIDEO)

Uwaga TVN
screen/Uwaga TVN
Sparaliżowana Maria Zagórska marzyła o tym, by samodzielnie wyjeżdżać wózkiem z kamienicy, gdzie mieszka. Problemem był nie tylko próg, ale także brak zrozumienia i empatii ze strony sąsiadów.

Powodem niepełnosprawności pani Marii jest choroba Heinego-Medina. Jej objawy nasilały się z wiekiem. Na skutek zwiotczenia mięśni i porażenia nóg pojawiły się coraz większe problemy z chodzeniem. Teraz kobieta nie może zrobić nawet kilku kroków bez kul. Dzięki internetowej zbiórce, udało jej się kupić wózek inwalidzki. Nie może jednak samodzielnie wydostać się z kamienicy. Przy jej klatce jest kilkunastocentymetrowy próg, który jej to uniemożliwia.

- Samotność i niepełnosprawność to jest piekło. Można porównać to do człowieka, który jest spragniony wody. Szklanka jest w zasięgu, ale nie można po nią sięgnąć. Ta sytuacja powoduje, że człowiek umiera. Odechciewa się żyć, myśli o eutanazji stają się realne. Jeśli mam żyć tak przykro, to może lepiej wcale. Ludzie doprowadzili mnie do tego – mówi pani Maria.

Wszystkie klatki kamienicy pani Marii, łączy wspólne podwórze. Przy jednym z wyjść nie ma progu. Pani Maria cieszyła się, że będzie mogła wyjeżdżać swoim wózkiem z kamienicy, korzystając właśnie z klatki sąsiadów. Jednak wiosną tego roku, wspólnota mieszkaniowa wymieniła zamki w drzwiach od podwórza. Od tej pory pani Maria nie może samodzielnie opuścić kamienicy.
- Próg stał się granicą, której nie mogę przekroczyć – kwituje pani Maria.

Dlaczego sąsiedzi nie chcą się zgodzić na wydanie klucza pani Marii? - Z tego co mi wiadomo, wspólnota obawia się dewastacji klatki. Mam dwóch synów, kilkanaście lat temu mieszkali ze mną, ale to nie oni dewastowali, tylko narkomani, którzy tu przebywali. Wszystko było jednak na nich – mówi pani Maria. Zarzuty względem pani Marii i jej bliskich potwierdzili anonimowo jej sąsiedzi. - Jej synowie robili tu duże zniszczenia. Zniszczyli piwnice. Naraziła się ludziom i teraz mają ją za kulę u nogi. Nie pomogą jej, mówią, że to jest ich klatka i nie odpuszczą – mówi jedna z nich. - Ta pani nie płaci, bank ma tą panią na utrzymaniu, jej rodzina zdewastowała klatkę. Jeśli dowiem się, że to człowiek wartościowy, poszkodowany przez życie, to pomogę. Ale co ta pani daje od siebie wspólnocie? Nic – dodaje inna.

Pani Maria chciała porozmawiać z osobami z zarządu wspólnoty, napisała też pismo do administracji. Nie dostała żadnej odpowiedzi. Chcieliśmy porozmawiać z administratorem kamienicy, dowiedzieć się, w jaki sposób pani Maria mogłaby dewastować klatkę sąsiadów, przejeżdżając przez ich korytarz na wózku. Nie udało się.

W maju pani Maria zadzwoniła na policję. Dzielnicowy powiadomił Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Katowicach, który przydzielił pani Marii asystenta osoby niepełnosprawnej. Jacek Październy odwiedza ją raz w tygodniu. To on pomaga jej wydostać się z wózkiem z kamienicy. - Widzę jaka jest różnica, jak siedzimy w domu, bo nie możemy wyjść, a jak idziemy na przykład na zakupy. Cała ta sytuacja ją dołuje, tym bardziej, że jest opcja, żeby mogła samodzielnie opuszczać mieszkanie, ale z powodów niezrozumiałych nie można tego klucza uzyskać – mówi Jacek Październy, asystent pani Marii. Kobieta nie może zażądać od wspólnoty wydania klucza, bo nie ma takich praw jak inni właściciele, nie jest członkiem wspólnoty, a jedynie najemcą. Właścicielem mieszkania jest bank. Po rozwodzie kobieta zaczęła mieć problemy finansowe. Ze swojej renty nie była w stanie płacić czynszu, który wynosił ponad 1500 złotych. Zalega też z opłatami za media.

Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej od dwóch miesięcy próbuje pomóc pani Marii. - To wygląda na brak zrozumienia i niewiarygodną znieczulicę. Moim zdaniem, tak po prostu, po ludzku należy udostępnić ten klucz. Na dziś brakuje w tej sprawie dobrej woli - mówi Alicja Palińska, specjalista pracy socjalnej. MOPS powiadomił nas, że zaprosił administratorkę kamienicy, członków zarządu wspólnoty i przedstawiciela banku na spotkanie mediacyjne. Dyrekcja MOPS-u zgodziła się byśmy mogli w nim uczestniczyć. Niestety, na spotkaniu nie stawiła się żadna ze stron.

Kiedy wydawało się, że sprawa nie doczeka na szczęśliwy finał, nastąpił zaskakujący obrót. Sąsiedzi kobiety zgodzili się, by mogła jednak korzystać z ich klatki. - Szkoda, że reakcja ludzi jest dopiero wtedy, gdy telewizja wkracza do akcji – mówi pani Maria. Pani Maria nie ukrywa, że klucz do klatki sąsiadów jest nowym, lepszym etapem w jej życiu. - To jest nie do opisania. Uczucie, jakbym wyszła z więzienia po długich latach. Ten zwykły klucz daje mi dużo szczęścia. To jest to, co mi się śniło po nocach – kończy szczęśliwa pani Maria.​

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Uwięziona we własnym domu. Sąsiedzi nie chcieli wydać jej klucza (WIDEO) - Kurier Lubelski

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
widocznie swoją wrednością sobie na to zasłużyła i wcale mi nie szkoda, bo się całym swoim życie pracuje na swoją opinię
K
Konrad
Ale czemu się dziwic, jeśli prawda jest, że synowie zniszczyli klatkę w przeszłości to jak oni mają tej kobiecie zaufać?
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu Uwięziona we własnym domu. Sąsiedzi nie chcieli wydać jej klucza (WIDEO)
a
anka
prawda leży gdzieś po środku? Aż trudno uwierzyć, że wszyscy sąsiedzi postanowili tę panią tak karać bez winy jej i bliskich. Jak człowiek sprawny, młody to potrafi dać sąsiadom nieźle w kość, ale na starość lub w razie choroby oczekuje zrozumienia. Ta historia powinna dać do myślenia tym pojedynczym egzemplarzom, które to drą gęby, każą słuchać muzyki wszystkim dookoła, robią grille pod cudzymi oknami, itd, itp. Zawsze są to jednostki, ale to właśnie te jednostki sprawiają, że ludziom nie chce się wracać do własnego domu.
G
Gość
MOZE TO JEDNAK "element"? I przed nimi sie bronią sąsiedzi? Jak matka dostanie klucze do drugiej klatki, mogą sie i ONI POJAWIAĆ ! A przecież z jej klatki można wyjechać po NIEWIELKIEJ i TANIEJ "przeróbce" - wybetonować fragment pochylni na części schodów.
A swoją drogą, kobieta poszkodowana przez los, jednak ROSZCZENIOWA, nie rozumie., że DEWASTACJA UDERZA po kieszeni sąsiadów, może wcale NIE BOGATYCH ludzi, a nie ją - bo ona nie płaci ZA NIC !! To jak OKRADANIE innych i pretensje
Wróć na i.pl Portal i.pl