- Wejście jej w życie oznacza rozkwit pożyczek bezumownych w szarej strefie i lombardach dla najbardziej zdesperowanych konsumentów, którzy będąc pod ścianą zgodzą się na najgorsze warunki - ostrzega Łukasz Piechowiak, dyrektor działu Analiz PZIP.
W bankach takiej oferty nie było i nie ma
- Można spodziewać się także prób obchodzenia limitu przez skomplikowane konstrukcje prawne lub struktury zagraniczne oraz wzrostu wykluczenia finansowego przez odcięcie konsumentów od możliwości zaciągnięcia legalnej, drobnej, krótkoterminowej pożyczki, której nie było i nie ma w ofercie banków - dodaje Piechowiak.
Polecamy także: Skan dowodu osobistego nie wystarczy, by wyłudzić pożyczkę, ale... [wideo]
Przypomnijmy, kilka dni temu rząd przyjął projekt nowej ustawy antylichwiarskiej. Zakłada maksymalny limit dodatkowych opłat w przypadku zakupów ratalnych na poziomie 45 proc. kwoty pożyczki w skali roku. Jeżeli rozłożymy raty na pół roku, dodatkowe koszty nie będą mogły przekroczyć 32,5 proc. Limit odsetek pozostanie na obecnym poziomie, czyli maksymalnie 10 proc. w skali roku. Podobnie będzie w przypadku bankowej pożyczki konsumenckiej (45 proc.). Z kolei dodatkowe opłaty mają być obniżone do 45 proc. kwoty pożyczki w skali roku, a przy miesięcznej wyniosą 22 proc. Zabezpieczenie w postaci hipoteki na nieruchomości nie przekroczy wysokości pożyczonej kwoty powiększonej maksymalnie o 45 proc.
Niedopuszczalne będzie żądanie przenoszenia własności na zabezpieczenie zobowiązań. Za proponowanie pożyczek lichwiarskich ma grozić więzienie. Komornik nie zajmie mieszkania, jeśli wartość zobowiązania nie przekracza 5 proc. jego wartości.
Więcej ryzykują, więc ich usługi muszą być droższe
„Po obniżeniu maksymalnych pozaodsetkowych kosztów kredytu konsumenckiego do nierynkowej sumy 10 proc. i 10 proc. w skali roku zakończy działalność sektor instytucji pożyczkowych” - podkreśla PZiP. „Projekt ustawy likwiduje podaż, a nie reguluje popytu, więc oznacza likwidację legalnego i nadzorowanego rynku, z którego korzysta 3 mln osób rocznie. Zostaną odcięci od takiego finansowania, a ludzie z branży, która zatrudnia 40 tys. osób stracą pracę”.
Związek wylicza, że przeciętne bieżące koszty niewielkiej instytucji pożyczkowej działającej wyłącznie w internecie to 7,5 mln zł rocznie. Aby zdobyć takie przychody, przy limitach zaproponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości, musiałaby osiągnąć spłacalność 95 proc. i posiadać kapitał obrotowy 220 mln zł – niemożliwy z punktu widzenia branży - a także nie posiadać innej konkurencji na rynku.
Polecamy także: Jak oprocentowane są chwilówki? Sprawdziliśmy, bandycko...
Także ekonomista Marek Zuber ocenia, że nowa ustawa może spowodować, że firmy z tego sektora stracą rentowność, przestaną na siebie zarabiać, a konsumenci w potrzebie zmuszeni będą pożyczać w szarej strefie.
- To legalne uzupełnienie oferty banków, które mocno analizują sytuację materialną klientów, zanim pożyczą im pieniądze. One nie są dla wszystkich, a już na pewno nie dla osób, którym zdarzyły się problemy finansowe. Dla nich są właśnie legalne firmy pożyczkowe. Ryzykują bardziej niż banki, więc ich usługi muszą być droższe. Ale powtarzam, to nie jest żadna konkurencja dla banków, a uzupełnienie oferty finansowej dla klientów, którzy w bankach są bez szans. Obawiam się, że sektor może nie udźwignąć zmian zaproponowanych w ustawie antylichiwarskiej - kończy Zuber.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
