US Open. Djoković i Del Potro, czyli o dwóch takich, co niszczą sobie marzenia. Serb ograł Argentynczyka w Nowym Jorku, ale przegrał w Rio

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Prywatnie Del Potro (z lewej) i Djoković (z pucharem) są przyjaciółmi
Prywatnie Del Potro (z lewej) i Djoković (z pucharem) są przyjaciółmi AP/Associated Press/East News
Niedzielny, męski, finał US Open był znacznie lepszym widowiskiem, niż by to sugerował sam wynik. Juan Martin del Potro robił co mógł, ale Novak Djoković był po prostu zbyt dobry. Serb wygrał 6:3, 7:6(4), 6:3, wyrównując przy okazji osiągnięcie Pete’a Samprasa.

Dla tenisisty z Belgradu był to drugi w tym sezonie (po Wimbledonie) i 14. w karierze wielkoszlemowy tytuł. Djoković wyrównał tym samym osiągnięcie Pete’a Samprasa, który swoje 14. zwycięstwo odniósł również w Nowym Jorku. W 2002 roku, był to zarazem ostatni mecz w karierze Amerykanina.

Djoković wciąż ma kogo gonić, przed nim Federer i Nadal

Rekord Samprasa, choć niesamowity, przetrwał tylko siedem lat, bo w 2009 roku pobił go Szwajcar Roger Federer, który dziś ma na koncie 20 tytułów. 17 ma pokonany przez Del Porto w półfinale Hiszpan Rafael Nadal. Djoković wciąż ma więc kogo gonić...

Póki co chyba nie zaprząta sobie jednak tym głowy, choć po ostatniej piłce nawiązał oczywiście do osiągnięcia Samprasa (trudno żeby nie nawiązał akurat w Nowym Jorku). - To jedna z największych postaci w historii tenisa. Był moim idolem z dzieciństwa. Był kimś, kogo grę podglądałem. Moje pierwsze wspomnienia z tenisem w telewizji to właśnie jego pierwszy lub drugi triumf na Wimbledonie. To zainspirowało mnie do gry w tenisa - przyznał Serb, który wygrywając US Open rozwiał chyba definitywnie obawy swoich fanów o to, czy kiedykolwiek jeszcze wróci do dawnej formy.

Ostanie dwa lata kariery Djokovicia były koszmarne. Porażki, kontuzje, problemy osobiste (do bulwarowych mediów wyciekły nieładne plotki na temat jego małżeństwa). Chwilami sprawiał wręcz wrażenie pogodzonego z losem. W wywiadach powtarzał o innych priorytetach. O tym jak ważna jest dla niego rodzina...

Gdy w lipcu wygrał Wimbledon, wielu ludzi uznało to za niespodziankę i nawet on sam przyznawał, że się tego nie spodziewał. Teraz o niespodziance nie mogło być mowy. Żywiołowo wspierany przez nowojorską publiczność Del Potro robił co mógł, walczył o każdą piłkę. Dość powiedzieć, że tylko drugi set trwał dłużej niż mecz piłkarski. Chwilami można było jednak odnieść wrażenie, że gra ze ścianą. Djoković świetnie radził sobie w dłuższych wymianach, fantastycznie returnował. Znakomicie przewidywał również zamiary rywala.

- Wydaje mi się, że po tych wszystkich wcześniejszych problemach wszedłem na zupełnie nowy poziom. Poziom, z którego mogę teraz zbudować coś bardzo dobrego i trwałego. Kiedy na początku sezonu zdecydowałem się na operację łokcia mogłem zrozumieć, przez co przechodził wcześniej Juan Martin. Uczysz się za sprawą przeciwności losu, kiedy masz chwile zwątpienia, kiedy sprawy nie układają się po twojej myśli. Myślę, że to wszystko co przeżyłem sprawiło, że dziś jestem lepszym człowiekiem i lepszym sportowcem - przyznał podczas ceremonii dekoracji Serb, którego problemy zaczęły się na dobre właśnie od meczu z Del Potro.

Dobiła go porażka z Del Potro podczas igrzysk w Rio

Nie był to początek kryzysu, bo Serb spuścił z tonu po tym, jak wiosną 2016 roku udało mu się w końcu wygrać Roland Garros (po trzech porażkach w finale) i jako ósmy tenisista skompletował Karierowego Wielkiego Szlema (wygrane wszystkie cztery turnieje, choć nie w jednym roku). Z Wimbledonem pożegnał się już w trzeciej rundzie, ale później wygrał jeszcze prestiżowy turniej w Toronto.

To jednak nic w porównaniu do rozczarowania, jakie przeżył podczas rozgrywanych w sierpniu igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Złoty medal (w singlu) miał być dla niego wymarzoną wisienką na torcie, bo wcześniej udało mu się wywalczyć „tylko” brązowy. W 2008 roku w Pekinie. Cztery lata później w Londynie był czwarty, a z podium zrzucił go właśnie Del Potro.

W Rio spotkali się z kolei już w pierwszej rundzie i znów górą był Argentyńczyk. Nieoczekiwanie (bo nękany kontuzjami zaczynał tamten sezon w lutym, jako 1042. tenisista świata), co w pełni zasłużenie. Del Potro poszedł wówczas za ciosem, bo dotarł w Brazylii aż do finału, pokonując w półfinale Rafaela Nadala. Dopiero w meczu o złoto sposób na niego znalazł Brytyjczyk Andy Murray.

Djoković był załamany. Po meczu z Del Potro opuszczał kort ze łzami w oczach. Po igrzyskach dotarł jeszcze do finału US Open, a na koniec sezonu do finału Masters. Później było raz lepiej raz gorzej. Głównie gorzej, zwłaszcza w Wielkim Szlemie. Aż do ostatniego Wimbledonu.

Djoković odpłacił Del Potro w Nowym Jorku

Można powiedzieć, że wygrywając US Open Serb odpłacił choć w części Argentyńczykowi za tamto rozczarowanie. Del Potro również miał swoje marzenia. W finale US Open wystąpił po raz pierwszy w 2009 roku. Wtedy, chwilę przed 21. urodzinami, pokonał w nim Rogera Federera i wydawało się, że świat stoi przed nim otworem. Kolejne lata to jednak dla niego istna droga przez mękę. Nieustanne pasmo kontuzji, żmudnych rehabilitacji i kolejnych prób powrotu na kort.

W styczniu tego roku przyznał, że ma już tylko jedno marzenie - chce rozegrać cały sezon bez przerw na leczenie, co poprzednio udało mu się w 2012 roku. Wygranie US Open byłoby w tej sytuacji czymś w rodzaju historycznego zadośćuczynienia. Nie udało się, ale Argentyńczyk - choć po ostatniej piłce finału długo nie potrafił zapanować nad emocjami - nie wyglądał podczas dekoracji na bardzo rozczarowanego.

- Jestem bardzo, bardzo szczęśliwy, że znów zagrałem tu w finale przeciwko mojemu przyjacielowi. Novak jest w tourze jedną z najbliższych mi osób. Był dzisiaj genialny, znajdował odpowiedź na wszystkie moje zagrania. W drugim i trzecim secie miałem swoje szanse, ale nie potrafiłem ich wykorzystać. On zawsze na mnie czekał, zawsze znajdował odpowiedź. Bez dwóch zdań wygrał dziś zasłużenie - powiedział.

Za wygranie US Open Djoković otrzymał 2000 punktów do rankingu ATP i 3,8 mln dol premii. Del Potro 1200 i 1,8 mln.

US Open: Łukasz Kubot i Marcelo Melo przegrali w finale debla 0:2 z parą Bryan/Sock

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl