Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy skarbowi przed sądem

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
- Ze względu na zawiłość sprawy. Musimy przeanalizować argumenty zawarte w apelacjach - powiedziała sędzia Jadwiga Miklińska, przewodnicząca składu sędziowskiego.
- Ze względu na zawiłość sprawy. Musimy przeanalizować argumenty zawarte w apelacjach - powiedziała sędzia Jadwiga Miklińska, przewodnicząca składu sędziowskiego. Archiwum
O tydzień słupski sąd okręgowy odroczył wydanie wyroku w sprawie niedopełnienia obowiązków przez słupskich urzędników skarbowych.

- Ze względu na zawiłość sprawy. Musimy przeanalizować argumenty zawarte w apelacjach - powiedziała sędzia Jadwiga Miklińska, przewodnicząca składu sędziowskiego.

A na rozprawie adwokaci mieli wiele do powiedzenia i bronili swoich klientów, odwołując się nawet do własnych doświadczeń z poborcami.

W sprawie zostało oskarżonych dziewięć osób. Dwie dobrowolnie poddały się karze. Później sąd rejonowy osądził siedem. Od skazujących wyroków odwołało się pięcioro oskarżonych. Ich obrońcy domagają się uniewinnień lub uchylenia wyroków i zwrotu sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd rejonowy.

Oskarżeni to Anna G., Monika Ch., Alicja B., Damian P. i Roman L. Urzędnicy skarbowi zostali skazani na kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok oraz grzywny od 500 zł do 5 tysięcy zł za to, że dla korzyści, które odniosły inne osoby, nie dokonali zajęcia wynagrodzenia na kontach bankowych dłużników. A ci, to inni pracownicy urzędu skarbowego, ukarani mandatami drogowymi w wysokości po 100 zł.

W sprawie chodziło o przedawnienie zapłaty należności. Roman L. został skazany jako kierownik działu egzekucji - komornik skarbowy. Według sądu rejonowego, miał on nakłaniać podległych mu inspektorów do niedopełnienia obowiązków, czyli niepodejmowania czynności służbowych wobec dłużników, aby doprowadzić do przedawnienia.

Tymczasem obrońcy oskarżonych domagają się uniewinnienia swoich klientów, umorzenia sprawy ze względu na znikomą szkodliwość czynu bądź też uchylenia wyroku i przekazania akt do sądu rejonowego do ponownego rozpoznania.

Katarzyna Rynda, aplikant adwokacki, twierdziła, że współoskarżeni przerzucili winę na Romana L., by uniknąć odpowiedzialności.

- Oskarżeni są urzędnikami państwowymi. Jeśli Roman L. nakłaniał ich do czynów, to mogli zażądać tego na piśmie albo zawiadomić organ nadrzędny, nawet anonimowo - argumentowała.

Adwokat Wojciech Kaczmarek dowodził, że w żaden sposób nie wykazano, by jego klientka weszła w porozumienie z osobami, na których korzyść miała działać.

- Zebrane dowody to wyjaśnienia oskarżonych. Dokumenty nie potwierdzają czynów - mówił obrońca.

- W tej sprawie chciano wywołać jakąś aferę, że był spisek, polegający na tym, by nie egzekwować kolegów i koleżanek - zaczął adwokat Paweł Skowroński. - Widzimy drobne mandaty. Wyrok jest symboliczny, ale te panie stracą pracę. Cała kariera zawodowa przepadnie, a proces nie wykazał, że było porozumienie między oskarżonymi a dłużnikami. Kolejnym elementem zarzutów jest to, że urzędnicy przeprowadzali pozorowane czynności, bo wysyłali do dłużników poborców skarbowych, zamiast egzekwować należności z wynagrodzeń. Urzędnik dawał poborcy tytuł wykonawczy. Poborca jechał do miejsca zamieszkania dłużnika i nie zastawał go w domu, choć wiedział, że on pracuje w urzędzie skarbowym dziesięć pokoi dalej - adwokat zauważył też, że poborcy nie zostali oskarżeni. - Ale za to te panie nie mogą odpowiadać. Moja klientka mówi, że stosuje się ten środek, bo jest najmniej uciążliwy dla dłużnika. Poborcy są tańsi niż zajęcie wynagrodzenia na koncie. Sam się o tym przekonałem.

Zobacz także:

 

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza