Urządzenie do "pomiaru stanu samopoczucia" za 6 tys. zł

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Wrocławski emeryt od kilku miesięcy prowadzi prywatne śledztwo dotyczące firmy lub firm, które oferują seniorom urządzenia mające leczyć różne choroby. Był już na sześciu spotkaniach. Na pięciu diagnozowano u niego „patogeny”, które mogą być przyczyną różnych groźnych, nawet śmiertelnych, chorób. Kiedy na jednym ze spotkań próbował zapytać dlaczego za każdym razem wykrywa się u niego inne „patogeny” - wyrzucono go za drzwi.

Mężczyzna wyniki swojego śledztwa chciał przekazać policji, ale odesłano go z kwitkiem z jednego z wrocławskich komisariatów. „Jest pan pokrzywdzony?” - usłyszał pytanie od pani w okienku. - Nie – odpowiedział. Wtedy usłyszał, że jego opowieść to nie jest temat dla policji.

Wrocławianin nie chce ujawnić nawet swojego imienia. Nie chce pokazać twarzy. Ta historia zaczęła się w marcu. Odebrał telefon. Miła pani poinformowała go, że „został zakwalifikowany do bezpłatnych badań organizmu”. Zaproszono go na spotkanie, ale nie do szpitala ani przychodni. Tylko do wynajętej sali.

- Na spotkaniu było jakieś trzydzieści osób. Trwało półtorej godziny. Potem był wykład. O wspomnianych już „patogenach”. Że są one przyczyną różnych chorób. A co to takiego? Ano wszelkie bakterie, tasiemce, nicienie i mnóstwo innych. Najlepsza terapia to niszczenie owych patogenów. Bo wszystko inne choćby zażywanie antybiotyków) to leczenie objawów a nie przyczyn - opowiada.

Później było badanie. Jak ustaliliśmy, wykorzystano do tego metodę i specjalne do niej urządzenie, o której można przeczytać choćby w internecie, ale nie jest uznawana za medycynę. Dostał specjalną kartę z wynikami badań. Na dole drobnym druczkiem można przeczytać, że urządzenie „nie posiada funkcji diagnozowania, monitorowania, bądź leczenia chorób”. A jedynie służy do „pomiaru stanu samopoczucia”. Na owej karcie uzyskał mnóstwo informacji o „patogenach” jakie badanie u niego wykryło.

Zaraz potem jest „konsultacja”. Choć osoba, która ją przeprowadzała, nie jest lekarzem. „Oooo proszę pana wykryto u pana bardzo niebezpieczne patogeny” - usłyszał. - „W tym dużo onkogennych – mówią. W tym najbardziej onkogenny: HPV. To akurat znany wirus. Szczególnie groźny dla kobiet bo wywołuje raka szyjki macicy. Choć jak przeczytaliśmy i u mężczyzn może wywoływać groźne choroby.

- Ile pan wydaje na lekarstwa miesięcznie - usłyszał pytanie nasz emeryt.
- Trzysta złotych - odpowiedziałem, choć ja nie biorę żadnych tabletek.

Wtedy zaproponowano mu za 240 zł miesięcznie urządzenie, które zlikwiduje wszystkie patogeny w dwa tygodnie. Łączny koszt owego cudownego urządzenia to 6 tysięcy złotych.

Nasz Czytelnik zapytał projekt umowy kredytowej, chciał ją zabrać do domu przeczytać. Skonsultować z żoną. - Chce się pan leczyć czy nie - usłyszałem. - Kto u was w domu nosi spodnie? Albo teraz albo wcale.

Scenariusz kolejnych spotkań był identyczny. Zmieniali się tylko prelegenci. Choć tekst był taki sam. W czasie wykładu o patogenach puszczano te same filmy. - Glisty wdzierają się w mięśnie, serce oplatają nicienie – opisuje emeryt. - Na sercu żerują grzyby. Potem wypowiedzi fachowców.

Emeryt pokazuje dokumentację swojego śledztwa. Zrobił tabelkę. Na pierwszym spotkaniu wykryto u niego wirus HPV. Na kolejnych już nie. Na drugim okazało się, że ma „tasiemca szczurzego”, na trzecim, że „psiego” a na ostatnim, szóstym - "karłowatego”. Wyniki badał dotyczyły też „porażonych” narządów i układów. Trzy z pięciu razy ujawniono m.in. problemy z prostatą. Tyle, że na zwykłym badaniu USG – które nasz Czytelnik załączył do akt swojego śledztwa takich problemów nie ujawniono. Przeciwnie. Jak na swoje 75 lat to okaz zdrowia.

Tylko na jednym – piątym z sześciu spotkań – nasz rozmówca przebadany nie był. A to dlatego, że jeszcze przed wykładem zapytał jak to jest, że był cztery razy i za każdym ujawniają mu inne patogeny. - Kierownik ryknął na mnie: „Nie będę z panem rozmawiał, nie będę niczego tłumaczył. Proszę natychmiast wyjść”.

- Ja nie kwestionuję, że metoda terapeutyczna, czy te urządzenia mogą być skuteczne – podkreśla nasz rozmówca. Dodaje, że znalazł nawet gabinety wykorzystujące metodę leczenia, o której mowa była na „wykładach”. Na przykład do terapii uzależnień. Jednak największe wątpliwości emeryta budzi sposób sprzedaży. Wciskanie kredytów ratalnych bez możliwości zastanowienia się, skonsultowania z rodziną czy choćby przeczytania na spokojnie projektu umowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Urządzenie do "pomiaru stanu samopoczucia" za 6 tys. zł - Gazeta Wrocławska

Komentarze 46

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Krysia
W dniu 19.11.2018 o 12:17, Antoni napisał:

 Pani Krysiu! Nie trzeba chodzić do wikarego, bo grzech cudzołóstwa pewny. Najlepsze urządzenie to przykazana Boże. 

Jak to ?

Wikary to przecież swięty człowiek po swięceniach bo na niego kładł ręce sam biskup. On jak mowił nie może cudzołożyć bo robi to w swoim łóżku.

m
merol
To efekty 8 lat rządów PO. Dlaczego szary obywatel nie miałby kraść i oszukiwać ja ci we władzach kradli?
Ziobro już obiecywał zmianę prawa w sprawie tych naciągaczy więc działajcie szybciej.
R
RODO - i co z tego?
Brawo Panie red. Rybak! Popełnił Pan artykuł utrzymany w tonie sensacji, skandalu, zapewne "klikalny", ale przy okazji poruszający ważny problem społeczny, dot. głównie (nie tylko!) osób starszych, samotnych, chorych, o obniżonej sprawności intelektualnej - bo to głównie na nich bezwzględnie i cynicznie żerują telefoniczni oszuści - wszak to od telefonu "konsultantki" (kobiecy głos brzmi bardziej przekonująco i wiarygodnie) i nachalnego komunikatu o "wygranej" zaczyna się ten wstrętny i bezprawny/balansujący na granicy prawa proceder

Teoretycznie oszuści popełniają przestępstwo już w momencie telefonicznego kontaktu z potencjalną ofiarą

Wszak kwestię telemarketingu reguluje już kilka ustaw, a na straży ich przestrzegania stoją aż 3 (trzy!!!) urzędy państwowe - i co z tego, skoro proceder od lat trwa w najlepsze? Mnożymy prawe byty ponad potrzebę, a i tak w praktyce guzik to daje

TEORIA:

- Wydzwaniania z ofertami reklamowymi bez uprzedniej zgody rozmówcy (zgoda nie może być domniemana!) zakazuje art. 172 prawa telekomunikacyjnego

- Nękanie niechcianymi telefonami może też rodzić sankcje karne na podstawie ustawy o ochronie danych osobowych. Przykładowo art. 49 ust. 1 przewiduje, że kto bez uprawnienia przetwarza w zbiorze dane osobowe, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch

- Z kolei art. 54 mówi, że ten, kto administrując zbiorem danych nie dopełnia obowiązku poinformowania osoby, której dane dotyczą, o jej prawach, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku

- No i oczywiście wspaniałe RODO, którym straszono przedsiębiorców (ale jak widać nie oszustów!), a którego przepisy przewidują możliwość nałożenia nawet do 20 mln zł kary

PRAKTYKA:

Siedzę z Klientką, udzielam korepetycji z angielskiego. Dzwoni telefon stacjonarny (btw, posiadając go, zaburzam wyniki badań, mówiące, że poza firmami i instytucjami, tzw. "telefon domowy" jest głównie domeną osób starszych). --- "Dzień Dobry, czy rozmawiam z osobą powyżej XX roku życia?
- Tak (kłamię), o co chodzi?
- Czy interesuje Pana stan swojego zdrowia? [tele-naganiaczka nie czekając na odpowiedź czyta ze skryptu dalej] Tak? To świetnie! Kontaktuję się z Panem, ponieważ chcę Pana zaprosić na bezpłatne "badania" [LOL] stanu Pańskiego zdrowia organizowane przez [nazwa niezrozumiała] oraz poinformować, że każdy kto weźmie udział w "badaniu" dostanie w prezencie kamerkę internetową/odkurzacz/dożywotnią prenumeratę tabloidu Gazeta Wrocławska wraz z miniaturką jej Redaktora Naczelnego zatopioną w brunatnej żywicy - a jeśli przyjdzie Pan z osobą towarzysząca, ona również dostanie darmowy prezent! (itd.itp.,pierdu, pierdu)

- Dobrze, zastanowię się, ale najpierw poproszę o wyraźne podanie nazwy firmy z której Pani dzwoni, numeru REGON oraz o Pani imię i nazwisko... ROZŁĄCZA SIĘ
- Proszę mnie połączyć lub podać kontakt do osoby odpowiedzialnej za zarządzanie bazą danych osobowych w Państwa firmie... ROZŁĄCZA SIĘ
- Skąd Pani ma ten numer telefonu?
- numer został wygenerowany losowo
- Dlaczego Pani kłamie? Przecież taka praktyka jest zakazana, musicie mieć zgodę osoby z którą... ROZŁĄCZA SIĘ

Jakie realne możliwości ochrony prawnej, oprócz ad hock blokowania połączeń z numerów zastrzeżonych i/lub blokowania numerów z których dokonywane są niechciane (i niebezpieczne) połączenia ma zwykły obywatel? Jak chronić np. swoich rodziców przed tele-naciągaczami?

Gdzie można złożyć skargę (na Berdyczów?) i czy ma to sens? - oczywiście, są to pytania retoryczne, bez satysfakcjonującej odpowiedzi, a bezkarność i bezczelność tele-naciągaczy, jak była, tak jest i nic nie wskazuj, żeby ten wstrętny proceder udało się w najbliższym czasie powstrzymać, a ludzi stojących za tymi szemranymi biznesami pociągnąć do odpowiedzialności karnej

Państwo teoretyczne? Mocne i stanowcze wobec protestujących kobiet z białymi różami w dłoni - bezsilne wobec zorganizowanych oszustów i naciągaczy?
A
Antoni
W dniu 19.11.2018 o 11:34, Krysia napisał:

U nas wikary tez ma takie urzadzenie i nazywa to grzechomierzem.

 


U nas wikary tez ma takie urzadzenie i nazywa to grzechomierzem.

Pani Krysiu! Nie trzeba chodzić do wikarego, bo grzech cudzołóstwa pewny. Najlepsze urządzenie to przykazana Boże.

R
RODO - i co z tego?
Brawo Panie red. Rybak! Popełnił Pan artykuł utrzymany w tonie sensacji, skandalu, zapewne "klikalny", ale przy okazji poruszający ważny problem społeczny, dot. głównie (nie tylko!) osób starszych, samotnych, chorych, o obniżonej sprawności intelektualnej - bo to głównie na nich bezwzględnie i cynicznie żerują telefoniczni oszuści - wszak to od telefonu "konsultantki" (kobiecy głos brzmi bardziej przekonująco i wiarygodnie) i nachalnego komunikatu o "wygranej" zaczyna się ten wstrętny i bezprawny/balansujący na granicy prawa proceder

Teoretycznie oszuści popełniają przestępstwo już w momencie telefonicznego kontaktu z potencjalną ofiarą

Wszak kwestię telemarketingu reguluje już kilka ustaw, a na straży ich przestrzegania stoją aż 3 (trzy!!!) urzędy państwowe - i co z tego, skoro proceder od lat trwa w najlepsze? Mnożymy prawe byty ponad potrzebę, a i tak w praktyce guzik to daje

TEORIA:

- Wydzwaniania z ofertami reklamowymi bez uprzedniej zgody rozmówcy (zgoda nie może być domniemana!) zakazuje art. 172 prawa telekomunikacyjnego

- Nękanie niechcianymi telefonami może też rodzić sankcje karne na podstawie ustawy o ochronie danych osobowych. Przykładowo art. 49 ust. 1 przewiduje, że kto bez uprawnienia przetwarza w zbiorze dane osobowe, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch

- Z kolei art. 54 mówi, że ten, kto administrując zbiorem danych nie dopełnia obowiązku poinformowania osoby, której dane dotyczą, o jej prawach, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku

- No i oczywiście wspaniałe RODO, którym straszono przedsiębiorców (ale jak widać nie oszustów!), a którego przepisy przewidują możliwość nałożenia nawet do 20 mln zł kary

PRAKTYKA:

Siedzę z Klientką, udzielam korepetycji z angielskiego. Dzwoni telefon stacjonarny (btw, posiadając go, zaburzam wyniki badań, mówiące, że poza firmami i instytucjami, tzw. "telefon domowy" jest głównie domeną osób starszych). --- "Dzień Dobry, czy rozmawiam z osobą powyżej XX roku życia?
- Tak (kłamię), o co chodzi?
- Czy interesuje Pana stan swojego zdrowia? [tele-naganiaczka nie czekając na odpowiedź czyta ze skryptu dalej] Tak? To świetnie! Kontaktuję się z Panem, ponieważ chcę Pana zaprosić na bezpłatne "badania" [LOL] stanu Pańskiego zdrowia organizowane przez [nazwa niezrozumiała] oraz poinformować, że każdy kto weźmie udział w "badaniu" dostanie w prezencie kamerkę internetową/odkurzacz/dożywotnią prenumeratę tabloidu Gazeta Wrocławska wraz z miniaturką jej Redaktora Naczelnego zatopioną w brunatnej żywicy - a jeśli przyjdzie Pan z osobą towarzysząca, ona również dostanie darmowy prezent! (itd.itp.,pierdu, pierdu)

- Dobrze, zastanowię się, ale najpierw poproszę o wyraźne podanie nazwy firmy z której Pani dzwoni, numeru REGON oraz o Pani imię i nazwisko... ROZŁĄCZA SIĘ
- Proszę mnie połączyć lub podać kontakt do osoby odpowiedzialnej za zarządzanie bazą danych osobowych w Państwa firmie... ROZŁĄCZA SIĘ
- Skąd Pani ma ten numer telefonu?
- numer został wygenerowany losowo
- Dlaczego Pani kłamie? Przecież taka praktyka jest zakazana, musicie mieć zgodę osoby z którą... ROZŁĄCZA SIĘ

Jakie realne możliwości ochrony prawnej, oprócz ad hock blokowania połączeń z numerów zastrzeżonych i/lub blokowania numerów z których dokonywane są niechciane (i niebezpieczne) połączenia ma zwykły obywatel? Jak chronić np. swoich rodziców przed tele-naciągaczami?

Gdzie można złożyć skargę (na Berdyczów?) i czy ma to sens? - oczywiście, są to pytania retoryczne, bez satysfakcjonującej odpowiedzi, a bezkarność i bezczelność tele-naciągaczy, jak była, tak jest i nic nie wskazuj, żeby ten wstrętny proceder udało się w najbliższym czasie powstrzymać, a ludzi stojących za tymi szemranymi biznesami pociągnąć do odpowiedzialności karnej

Państwo teoretyczne? Mocne i stanowcze wobec protestujących kobiet z białymi różami w dłoni - bezsilne wobec zorganizowanych oszustów i naciągaczy?
K
Krysia

U nas wikary tez ma takie urzadzenie i nazywa to grzechomierzem.

h
heheh
wciskał te quanteci czy inne czary mary oparte na biorezonansie.
L
LOL
Czemu mnie to nie dziwi.
Ale w tym kraju panuje powszechne przyzwolenie na wałki. Pan Ernest, bohater niedawnego panegiryku w gazecie robotniczej, nabierał ludzi na kredyty "frankowe", czy produkty oparte o obligacje własnego banku, a dziś jest bohaterem opozycji.
K
Kaja
Czyżby chodzi o super popularny biorezenans, ktory nie wiadomo jak dziala (nie wytlumaczone w sposob naukowy w przeciwienstwie do rezonansu magnetycznego MRI, ktory faktycznie diagnozuje), a i podobno leczy, nawet boreliozę, bakterie...no jak.ktos tylko troche liznie biologii i medycyny to skuma, ze to taki badziew, a ludzie na tym kase olbrzymią trzepia...zdrowy rozsadek, antybiotyki nie sa zle, pod warunkiem, ze sa dobrane do danej bakterii (stwierdzonej) i do danego stanu zdrowia pacjenta, wszystko z glowa, opornych bakterii nie da sie wytepic herbatkami czy niewiadomego pochodzenia falami...
G
Gość
ty wredny złośliwy grzybie? Mam nadzieję, ze będziesz sam okradany złośliwa paskudna mendo
M
MKoro
SPS - Syndrom Pieniactwa Sądowego. Bez cudownego sprzętu mam 99 procent pewności. Sto procent miałbym, gdyby redaktor Rybak zadał jedno kluczowe pytanie: dziadziu, a ile razy dziadzio biegał na komisariat od przejścia na emeryturę?
M
MKoro
Nie masz mózgu - też masz darmowy obiad. Ale na deser kredyt na pięć lat...
M
MKoro
mądrzejszym od siebie. Dziadek, nie przeszkadzaj!
I
Igma
Sprzedawałem Szczeble z Drabiny, która się Świętemu Jakubowi przyśniła.
Interes był znakomity.
Niestety zabrali mi koncesję.
Szczebelki sprzedaje teraz Ociec Dyrechtur.
..
i na pseudo badania mnie chcieli zaprosic,
to im mowie wporst: życie jest na tyle smutne, ze nie mam zamiaru sie leczyc i dlugo zyc
Wróć na i.pl Portal i.pl