Gdy w styczniu 1945 roku przez Miechowszczyznę przeszedł front, rozpoczęło się instalowanie nowej władzy. Wrogowie nowego ustroju, w tym akowcy, trafiali do więzienia PUBP przy ulicy Wolbromskiej. Aresztanci byli tam codziennie zwożeni furmankami. Warunki, w jakich przebywali na Wolbromskiej, były tragiczne.
- Było nas kilkanaście osób mężczyzn i kobiet zamkniętych w piwnicy pełnej wilgoci i wody. Było to krępujące kiedy potrzeby fizjologiczne musieliśmy załatwiać do wiadra na oczach innych współwięźniów. Do okienka przez które wpadało trochę światła i świeżego powietrza podchodziliśmy kolejno po deskach zanurzonych w wodzie. O normalnym spaniu nie było mowy, byliśmy wyczerpani, zmarznięci, zawszeni i chorzy – wspominał Stanisław Oczkowicz.
Aresztanci byli też poddawani wielogodzinnym przesłuchaniom.
- Torturowano mnie w nieludzki sposób, by wymusić nazwiska dowódców, miejsce ich pobytu oraz miejsce gdzie została ukryta broń z mojego plutonu. W czasie przesłuchania obrzucano mnie wulgarnymi słowami, grożono mi zsyłką na białe niedźwiedzie. Przesłuchania trwały po 24 – 48 godzin bez przerwy, a potem wrzucano mnie do karceru, gdzie przy otwartym oknie w czasie wielkich mrozów trudno było wytrzymać – opowiadał Jan Molęda, żołnierz AK ps. Trzaska.
Akcja rozbicia więzienia dowodzili por. Julian Socha (ps. Dźwig) oraz por. Bolesław Krzyszkiewicz (ps. Regiński). Gdy w nocy z 24 na 25 kwietnia AK-owcy wtargnęli do więzieni po wysadzeniu muru w kuchni, strażnicy byli kompletnie zaskoczeni. Cele zostały otwarte, a więźniowie uwolnieni. Gdy zawiadomieni o zdarzeniu ubecy dobiegli na miejsce z posterunku przy ulicy Jagiellońskiej, nikogo z uczestników napadu już na miejscu nie było. Około 60 akowców i innych więźniów uciekło. Na miejscu zostało tylko kilka osób, które uważały, że zostały osadzone przez pomyłkę.
Niektórzy z uwolnionych bardzo krótko cieszyli się wolnością. Po około dwóch kilometrach wspólnego marszu podzielili się na trzy grupy. Pierwsza, która udała się w kierunku lasów sancygniowskich wkrótce została otoczona, a z okrążenia wyrwał się tylko Jan Molęda. Pozostali zostali schwytani i nocą przewiezieni do Krakowa.
Przebieg wydarzeń i znaczenie akcji sprzed 79 lat podczas obchodów rocznicowych przypomnieli prezes Obszaru Południowego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” Małgorzata Janiec, burmistrz Miechowa Dariusz Marczewski, wicestarosta Paweł Osikowski, dr Marcin Chorązki z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej oraz prowadzący spotkanie dyrektor Muzeum Ziemi Miechowskiej Marcin Florek. W uroczystości udział wzięli harcerze z komendy Hufca ZHP, poczet sztandarowy Zespołu Szkół Nr 2, Stowarzyszenia AK - koło w Miechowie oraz poczet NSZZ "Solidarność".
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
- Są bezcenne i piękne. Małopolska ma ich najwięcej w Polsce! Zobacz!
- Ranking łowisk w Małopolsce. Gdzie na ryby? Wędkowanie w Krakowie i okolicach
- Dwór w Modlnicy w pięknej scenerii. Otworzył bramy dla turystów i mieszkańców
- Zamek Tenczyn z niezwyczajnymi widokami. Bramy znów otwarte dla turystów!
- Nowy sezon na zamku w Dobczycach rozpoczęty. Te atrakcje przyciągają turystów!
- Proszowice 15 lat temu. Zobacz jak zmieniło się miasto. Część II galerii
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?