Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upadłość Śląska Wrocław. Co doprowadziło klub na skraj bankructwa (KULISY WYDARZEŃ, FILMY)

Marcin Torz, Marcin Rybak
Paweł Relikowski
Jak Śląsk Wrocław z podupadającej firmy z dnia na dzień stał się bankrutem? Zygmunt Solorz-Żak zażądał od Śląska ok. 29 mln zł swoich nakładów na prace pod niedoszłą galerię handlową przy stadionie. Zarząd Śląska bez sprzeciwu i protestu uznał się za dłużnika. Choć – przynajmniej teoretycznie – mógł się sprzeciwić i wtedy konieczny mógłby być sądowy proces o nakaz zapłaty. Żeby to się mogło stać zarząd powiększono z dwóch do trzech osób. Drugim reprezentantem multimilionera w Śląsku został Adam Stefanik, były dziennikarz, dziś prezes Superstacji i dyrektor programowy TV 4.

Czytaj koniecznie: Śląsk Wrocław złożył wniosek o upadłość

Zgodnie ze statutem Śląska wrocławski magistrat – mniejszościowy akcjonariusz – wyznaczał prezesa. A Solorz dwóch członków zarządu. W zarządzie klubu każdy ma jeden głos, a kluczowe decyzje podejmuje zarząd w głosowaniu. Do niedawna w zarządzie zasiadały dwie osoby. Wyznaczony przez miasto prezes Piotr Waśniewski i wiceprezes Michał Domański - jako przedstawiciel Solorza. Właściciel Polsatu w każdej chwili mógł wyznaczyć jeszcze jedną osobę do zarządu. Zrobił to w piątek, a jego przedstawicielem został Adam Stefanik.

Zobacz: Śląsk jak Widzew? Łodzianie są w stanie upadłości

Później kontrolowana przez Solorza firma Polsat Nieruchomości zgłosiła swoje roszczenia o zwrot 29 mln zł "nakładów" na dziurę pod niedoszłą galerię. Gdyby zarząd Śląska sprzeciwił się i długu nie uznał, konieczny byłby proces i uzyskiwanie sądowego nakazu zapłaty. Ale zarząd uznał się za dłużnika i dług teoretycznie sporny i wątpliwy, stał się bezsporny i wymagalny. Solorz może zacząć go egzekwować.

Czytaj też: Upadłość Śląska Wrocław: Oświadczenie urzędu miejskiego

I tak Śląsk, który – jak mówiono nam jeszcze tydzień temu – miał nieco ponad 20 mln zł długu a najważniejszym wierzycielem był wrocławski magistrat (z kwotą 12,5 mln) nagle stał się bankrutem z kwotą długu przekraczającą 50 milionów złotych. Zarząd klubu – przypomnijmy Solorz ma w nim przewagę głosów – nie miał innego wyjścia. Musiał złożyć wniosek o upadłość.

Co na takie działanie magistrat? Według nieoficjalnych informacji w urzędzie rozważają zainteresowanie całą sprawą prokuratury. Zdaniem naszych rozmówców Śląsk nie może być winien Solorzowi za "nakłady" na dziurę, bo działka była (i jest) własnością miasta, a nie klubu. Z obozu Solorza słyszymy odpowiedź, że to przecież Śląsk był inwestorem i to on miał budować galerię. Więc wszystkie prace przygotowawcze – sfinansowane przez multimilionera – prowadzone były właśnie na rzecz Śląska.

Z magistratu odpowiadają, że przecież w umowach o budowę nieszczęsnej galerii, było napisane jednoznacznie, że gdyby inwestycja się nie udała, to Solorz nie może żądać jakichkolwiek pieniędzy od Śląska z tytułu zwrotu nakładów. Co więcej, z umowy wynikać ma też obowiązek zapłacenia kary (5 mln zł) przez Polsat na rzecz Śląska, w przypadku, gdyby galerii nie udało się wybudować.

Dziś te dywagacje są jednak bez znaczenia, ponieważ zarząd Śląska uznał, że klub jest winny Solorzowi ok. 29 milionów złotych.

ZOBACZ TEŻ:UPADŁOŚĆ ŚLĄSKA - PLAN DUTKIEWICZA JEST JUŻ NIEAKTUALNY

- W tym momencie rozważamy wszystkie opcje. Sprawę analizują prawnicy - mówi Arkadiusz Filipowski, rzecznik prasowy Rafała Dutkiewicza zapytany o pogłoski, że magistrat chce zawiadomić prokuraturę.

Adam Stefanik nie chciał komentować całej sytuacji i swojej roli w klubie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska