Ukryte kamery i mikrofony we wrocławskiej szkole? Sprawa trafiła do sądu

Marcin Rybak
Dwójka nauczycieli z byłego Zespołu Szkół nr 4 - Marta Skała Kowalczyk (w środku) i Michał Łętowski (z prawej) przed salą rozpraw razem ze swoją adwokatką mecenas Majewską
Dwójka nauczycieli z byłego Zespołu Szkół nr 4 - Marta Skała Kowalczyk (w środku) i Michał Łętowski (z prawej) przed salą rozpraw razem ze swoją adwokatką mecenas Majewską Pawel Relikowski / Polska Press
Dyrektorka nielegalnie nas inwigilowała - twierdzi dwójka nauczycieli jednej z wrocławskich szkół średnich. Dwie ukryte kamery znaleziono w rzutnikach w jednej z klas. Nagrywać miały obraz i dźwięk. Choć nagrań nie znaleziono. Sprawa jest w sądzie.

Była dziś dyrektorka szkoły przekonuje, że musiała tak zrobić. I prawa nie złamała. Czuła się nękana przez nauczycieli. Mieli zmawiać się przeciwko niej, namawiać innych by opowiadali kłamstwa na temat jej pracy w szkole. - To był stan wyższej konieczności - mówi nam.

Chodzi o Zespół Szkół nr 4 z ul. Powstańców Śląskich. Placówka dziś już nie istnieje. Została zlikwidowana w sierpniu 2017 roku. W listopadzie 2016 roku szkoła zakupiła „kamery multimedialne” w sklepie z urządzeniami do szpiegowania. Oferującym choćby ukryte kamery w zegarku czy w pendriv’ach. Zamontowano je tak, by rejestrowały obraz i nagrywały dźwięk na zapleczu sal, z których korzystali nauczyciele matematyki i informatyki: Marta Skała - Kowalczyk i Michał Łętowski. Niedługo później jeden z uczniów zwrócił uwagę, że coś dziwnego jest z rzutnikiem. Tak odkryto kamery. Nauczyciele wezwali policję. Urządzenia zdemontowano, a komisariat Krzyki, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej, wszczął śledztwo o nielegalną inwigilację. Sprawa została umorzona, bo prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa.

- Złożyliśmy zawiadomienie - mówi mecenas Magdalena Majewska pełnomocnik nauczycieli. - Sąd nakazał dalsze prowadzenie śledztwa. Jednak prokuratura znowu je umorzyła.

Nauczyciele skorzystali z przepisu, który daje im możliwość wniesienia prywatnego (tzw. subsydiarnego) aktu oskarżenia. W czwartek sąd zarządził posiedzenie pojednawcze. Ale pojawiły się proceduralne wątpliwości i odroczono je do 1 sierpnia. Czy jest szansa na pojednanie?

Obie strony zapewniają, że tak i że to ta druga strona pojednania chcieć nie będzie. Oskarżona przez byłych podwładnych Barbara N. jest pewna, że prawa nie złamała. Wszak w szkole były tabliczki, że to obiekt monitorowany. Choć urządzenia w rzutniku nie były podłączone do oficjalnego szkolnego monitoringu. Nagrywały również dźwięk, nie tylko obraz. A nagrania - na zainstalowanych w kamerkach kartach pamięci - miały trafić osobiście do rąk pani dyrektor.

Barbara N. przekonuje, że nie miała innego wyjścia. Wiedziała, że w szkole dzieje się coś złego. Obawiała się nawet o własne życie. A nikt nie chciał jej wierzyć. Mówi o częstych skargach i doniesieniach - składanych do prokuratury i innych instytucji. O namawianiu innych nauczycieli by fałszywie świadczyli przeciwko niej, o represjach - jeśli się nie zgadzali. Nawet o śledzeniu czy niszczeniu aut. W tym jej własnego. Pani dyrektor chciała ustalić kto stoi za tymi działaniami. Podejrzewała dwójkę nauczycieli: od matematyki i informatyki stąd zamontowane urządzenia. Barbara N. przyznaje, że to akt desperacji.

Mecenas Majewska zaprzecza by jej klienci prowadzili jakiekolwiek wrogie działania przeciwko pani dyrektor. - Nie było takich sytuacji, o jakich mówi Barbara N. - Owszem wiedzieli o nieprawidłowościach w zarządzaniu szkołą. To wynikało z protokołów różnych kontroli.

Tymczasem prokuratura skierowała jednak swój własny akt oskarżenia przeciwko Barbarze N. choć nie o nielegalny podsłuch tylko o „poświadczenie nieprawdy w dokumencie”. Chodzi o fakturę za zakup kamer w sklepie ze szpiegowskimi gadżetami. Rzekomo źle opisaną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ukryte kamery i mikrofony we wrocławskiej szkole? Sprawa trafiła do sądu - Gazeta Wrocławska

Komentarze 35

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

f
facto4
Zagłuszacze to naprawdę dobra sprawa jeżeli ma się podejrzenie podsłuchów, tak jak powiedziałeś, w spyshopie maja dobry sprzecik
W
Wartoz
Czasami trzeba być przezornym, jeżeli chodzi o takie rzeczy to ja zaopatruje się w spyshopie.
K
Kazik
I co jeszcze? Może adres chcesz, by napisać donos? Działaliście w patologii i patologia przesiąknęliście, niczym gąbka wodą. Inaczej już nie potraficie.
M
Melo
Napisze zupelnie obiektywnie. Wymienieni nauczyciele maja swoje za uszami. Ale to jaki poziom prezentowala Barbara L-S i Anna Pe. to jest to kompromitacja, skandal i cos nieprawdopodobnego w dzisiejszych czasach. Jedna lepsza od drugiej. Pani Basiu, zmienila Pani nazwisko zeby Pani nie kojarzyc z tym Syfem, ktory Pani narobila? Pani Aniu, rozliczyla sie Pani z zawyzonych dodatkow motywacyjnych, czy wszystko przejedlismy plastikowym syfiastym zarciem? Pani Basiu Piotrek Mazur juz czeka na Pabia w Biurze Sportu...
M
Marcin
A mogła by Pani/Pan przedstawić się z imienia i nazwiska?
c
carolyn
Patologia w tej szkole była. A teraz część tej patoli poszła na Drukarską. I dalej robią to samo - obgadywanie i donoszenie na uczniów i nauczycieli z technikum. Ciekawe, kto zniszczył ten samochód dyrektorce szkoły, o którym jest w artykule. jeżeli to "zasługa" przeciwników dyrektorki, którzy teraz są w nowej szkole - nie zazdroszczę takich "koleżanek i kolegów". Albo się sami opamiętają, albo dalej będzie do zamknięcia kolejna szkoła. Patologii nie da się tak szybko usunąć.
H
Helena
Ta Pani była najlepszym nauczycielem jakiego miałam. Cała nasza klasa też to wie. Może Zyta trzeba było się uczyć...
e
ehhh
Pewnie z budzetu szkoly wydala pieniadze na pomoce naukowe a pozniej uzywala ich do wlasnej zabawy w detektywa. Pewnie takich urzadzen bylo wiecej, ciekawe czy byly kamery w toaletach. A policja i prokuratura tylko umażać potrafi - żal
o
obiektywnie
Co jednak nie tłumaczy faktu, że ścigania z urzędu nie było i nie będzie, a to świadczyć może o zwykłym procesowym pieniactwie pokrzywdzonych, skoro prokuratura nie podzieliła ich argumentacji prezentowanej w zawiadomieniu. Zmowa w prokuraturze, brak obiektywizmu? Please, zejdźmy na ziemię.
z
zyta
rzeczywiście, ta Pani nie była w zespole nr 4 za fajna, oj nie była.
A
Afera
Przy aferze podsłuchowej przecież wyjaśniono że winny jest nagrywający a nie nagrywany. Nie rozumiem dlaczego w tym przypadku miałoby być inaczej. Przecież wszyscy jesteśmy równi wobec prawa.
.
Tylko w określonych przypadkach.
.
"Trudno bowiem uwierzyć w detektywistyczne zabawy pani dyrektor realizowane w ramach pozalekcyjnego hobby" - żebyś się nie zdziwił. Już samo to, że pani dyrektor miała czelność kupić ukryte kamery za szkolne (czyt. nasze) pieniądze, pokazuje że szkołę traktowała jak prywatny folwark z pańszczyźnianymi chłopami.
A
Ania
Zakładając oczywiście, że ci tzw. monitorowani (patrz: podsłuchiwani) o tym wiedzą! Wiedzą, że mają "monitoring" w gabinecie. I wiedzą też o tym rodzice i uczniowie, którzy przychodzą do nauczyciela na rozmowę, że ich tajemnice są "monitorowane" w tej chwili i nagrywane!
O to tu chodzi. Monitoring można sobhje założyć, na podsłuch trzeba mieć zgodę sądu!
M
My
i bełkot
Wróć na i.pl Portal i.pl