Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraiński piłkarz Bruk-Betu Artem Putiwcew o napaści Rosji: Jestem w szoku, martwię się o swoich rodziców w Charkowie

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Artem Putiwcew występuje w Bruk-Becie Termalica Nieciecza od 2016 roku
Artem Putiwcew występuje w Bruk-Becie Termalica Nieciecza od 2016 roku Piotr Hukalo
Pochodzący z Ukrainy Artem Putiwcew nie może uwierzyć w to, co dzieje się w jego ojczyźnie. - Mieszkałem w Mariupolu, gdy w 2014 roku zaczęła się wojna. Widziałem na własne oczy, co się działo. Strzały, wybuchy bomb. To było straszne. Wiem, jak to wygląda, dlatego nie chciałem, by ten koszmar wrócił – mówi nam 33-letni piłkarz Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.

Pochodzisz Charkowa, grałeś też w drużynach z Mariupola i Doniecka. Jak odbierasz to, co dzisiaj 24 lutego się wydarzyło?
O 6 rano obudziła mnie żona, mówiąc, co się dzieje. Akurat żona z córką przyjechała do mnie do Tarnowa parę dni temu. Powiedziała, że dzwonią do niej i wysyłają sms-y rodzice i koledzy z Ukrainy, mówiąc, że Ukraina została zaatakowana. Od razu załapałem za telefon i zadzwoniłem do taty, który mieszka z mamą w Charkowie, pytając ich, co się dzieje.

I co usłyszałeś?
Dowiedziałem się, że mama rano szła do pracy i usłyszała strzały, wybuch bomb albo rakiet. Bardzo się wystraszyła. Wszyscy wokół byli przerażeni. Mama zawróciła do domu i czekała wraz z tatą na to, co się wydarzy.

Rodzice mieszkają w centrum Charkowa?
Tak. Natomiast moja żona pochodzi z Połtawy, to jest jakieś 140 km od Charkowa. I tam mieszkają jej rodzice.

Żona przyjechała do ciebie kilka dni temu ze względu na pogarszającą się sytuację?
Nie, to było wcześniej zaplanowane, już miesiąc temu kupiliśmy bilety. Ustaliliśmy, że przyjadą w tym roku, gdy się zaczną rozgrywki ekstraklasy. I akurat tak się szczęśliwe złożyło, że teraz, gdy sytuacja stała się niebezpieczna, są ze mną. Dla mnie to znacznie lepiej, bo nie muszę się martwić tym, co się z nimi dzieje.

Do tej pory ty mieszkałeś w Polsce, a żona z córką na Ukrainie?
Żona ma tam pracę, a córka chodzi do przedszkola, więc na stałe mieszkają tam. Ale raz na dwa miesiące przyjeżdżają do mnie i zostają przez miesiąc lub półtora.

Jak wyglądał twój dzień? Trenowałeś z całą drużyną Bruk-Betu? Śledziłeś to, co się dzieje w ojczyźnie?
Trenowałem, musiałem się na tym skupić, ale cały czas myśli uciekały do tego, co się dzieje na Ukrainie. Nie da się tak po prostu wyrzucić tego z głowy. Po treningu znowu dzwoniłem do mamy i do taty, pytając, jak wygląda sytuacja.

I jak wygląda?
Mówili, że po porannych ostrzałach rakietami potem zapadła cisza. Rodzice cały czas byli w domu, ale później poszli nawet do sklepu, coś tam kupili do jedzenia. Mówili, że były duże kolejki, ale da się coś wystać i kupić.

Nie ma paniki w mieście?
Paniki nie ma, ale są coraz większe kolejki w sklepach, aptekach, na stacjach benzynowych brakuje paliwa. Wszyscy są wystraszeni, ale starają się normalnie żyć. Czekają co się wydarzy.

A jak ty odbierasz to, co się dzieje?
Jestem w szoku, nie dochodzi do mnie, że to się dzieje naprawdę. Tak po prostu zaczęli atakować lotniska, magazyny z bronią... To niewiarygodne, nie wierzę, że coś podobnego może się dziać.

Czytałem niedawno informację, nie wiem czy jest prawdziwa, że w okolicach Charkowa, jakieś 30 km od miasta, już stoją czołgi rosyjskie. Śledzisz na bieżąco takie informacje?
Tak, przeglądam portale, też o tym czytałem. Dużo jest takich informacji, ale trudno się wyznać, czy to prawda, czy fejk. Jak rozmawiam z kolegami i znajomymi, lub kimś z rodziny, to gdzieś w tle słyszę jakieś tam strzały, ale wszyscy siedzą w domach, więc trudno powiedzieć, co to jest. Tuż przed pana telefonem rozmawiałem z tatą, który wyszedł na balkon w domu i widział dużą kolumnę czołgów i samochodów policji, które jechały w kierunku granicy. Akurat było to widać z mieszkania.

Stamtąd jest niedaleko do granicy rosyjskiej?
Z Charkowa jest 60 kilometrów. I gdzieś w okolicy toczą się walki.

W Charkowie pewnie masz wielu znajomych, bo przecież tam się wychowałeś i grałeś przez kilka lat.
Spędziłem tam dużą część piłkarskiego życia. Mam wielu znajomych i przyjaciół, nie tylko z piłki. Cały dzień wiszę na telefonie, bo ciągle to ja zadzwonię, to ktoś do mnie stamtąd zadzwoni.

Czy oni pytają o możliwość przyjazdu do Polski, czy wolą zostać na miejscu?
Teraz bardzo ciężko wyjechać z Ukrainy, szczególnie mężczyznom. Został ogłoszony pobór do wojska dla mężczyzn od 18. do 60. roku życia. Dlatego ich nie puszczają, mogą tylko wyjeżdżać kobiety z dziećmi.

Czyli gdyby jakiś mężczyzna chciał wyjechać, mogłoby to zostać potraktowane jak ucieczka, dezercja?
Dokładnie tak. Może jak sytuacja jeszcze się pogorszy, to będziemy się zastanawiać z mamą i tatą, czy mogliby wyjechać. Zależy od rozwoju sytuacji.

Czy Ukraińcy w ogóle wierzyli, że dojdzie do otwartej wojny z Rosją? Bo u nas do tej pory mówiło się, że ludzie na Ukrainie są bardzo spokojni i nie sądzą, że Putin posunie się aż tak daleko.
Tak było. Szczerze powiem, że ja nie wierzyłem, iż coś takiego się wydarzy. Że polecą rakiety? Większość z nas, myślę że nawet 80 procent, w ogóle w to nie wierzyło.

Mieszkałeś nie tylko w Charkowie, ale i w Mariupolu. Czy to prawda, jak twierdzi Putin, że w tamtych rejonach ludzie woleliby żyć w granicach Rosji?
Nie, on straszne głupoty gada. Oczywiście, są ludzie, którzy rzeczywiście mają rodziców w Rosji, albo znajomych, ale 90 procent, albo nawet 95 procent czuje się Ukraińcami i chcą mieszkać na Ukrainie. Też słyszałem, jak on tak mówi, ale to jest propaganda, nie ma w tym prawdy! On mówi, że chce wyzwolić Ukraińców. Ale od kogo? To są bzdury.

W Mariupolu za twoich czasów było wielu Rosjan?
Mieszkali tam, ale mieliśmy z nimi dobre relacje. Ci, którzy chcieli zostać, to zostawali, kto chciał wyjechać, to wyjeżdżał. Nie było z tym żadnego problemu. Jak ktoś mieszkał na Ukrainie, a mówił po rosyjsku, to nikt nie miał mu tego za złe. Ja mieszkałem w Mariupolu, gdy w 2014 roku zaczęła się wojna. Widziałem na własne oczy, co się działo. Strzały, wybuchy bomb. To było straszne. Wiem, jak to wygląda, dlatego nie chciałem, by ten koszmar wrócił.

Rosjanie atakowali wtedy Mariupol?
Tak, zarówno Mariupol, jak i Charków. Chcieli tam zrobić taką samą republikę, jak w Doniecku i Ługańsku. Ale im się nie udało. Wojska ukraińskie obroniły oba miasta.

Czy po zakończeniu działań wojennych życie w Mariupolu wyglądało jak dawniej?
Wtedy mieszkałem tam z żoną, nie mieliśmy jeszcze córki. Żona od razu, jak się rozpoczęło strzelanie, wyjechała, a ja byłem tam jeszcze przez dwa-trzy miesiące. Rozgrywki piłkarskie zostały zawieszone, a ja odszedłem do klubu Metałurh Donieck. Przy czym już wtedy ta drużyna nie przebywała w Doniecku, tylko w Kijowie. Tak samo jak Szachtar. Mieszkaliśmy w hotelu, to była nasza baza i korzystaliśmy z boiska klubu Obołoń Kijów, tam graliśmy swoje domowe mecze. A wokół Mariupolu były jeszcze walki w latach 2016-2017 i potem się uspokoiło. Aż do teraz.

Masz kolegów, którzy są w armii ukraińskiej?
Tak, jednym z nich jest piłkarski kibic, taki ultra, z Charkowa. Był w 2014 roku na wojnie i teraz też znam takich, co walczą. Żaden z moich bliskich przyjaciół nie zginął na wojnie, ale znałem chłopaka, rok ode mnie starszego, który też trenował piłkę nożną w Charkowie. On poszedł na wojnę w latach 2016-2017 i zginął od bomby. Teraz widziałem mapę, z której wynikało, że Rosjanie atakują w wielu miejscach. Przede wszystkim chcą zająć wojskowe lotniska w Kijowie i Charkowie, niedaleko od miejsca, gdzie mieszkają moi rodzice.

Ostatnie doniesienia wskazują, że Rosjanom nie idzie ofensywa tak szybko, jak przypuszczali…
Nie idzie, nie idzie. Czytałem, że stracili osiem czołgów, jakiś samolot też został zestrzelony. Uważam, że w tej wojnie nie będzie wygranych. Chciałbym, żeby politycy doszli do porozumienia przy stole. Widziałem, co się działo w 2014 roku i nie chcę, żeby był taki sam scenariusz. Liczę, że Unia Europejska i NATO pomogą Ukrainie.

Putin mówi wprost, że państwo ukraińskie nie powinno istnieć. Wyobrażasz sobie, że do tego dojdzie?
Nie wyobrażam sobie. On powtarza, że chce wyzwolić Ukrainę. To są totalne głupoty.

Jesienią ubiegłego roku dostałeś polskie obywatelstwo. Czy jednocześnie zrzekłeś się ukraińskiego?
Nie, mam i polskie, i ukraińskie.

A żona?
Żona i córka mają ukraińskie, ale teraz one też mogą dostać polskie, tylko trzeba złożyć papiery i czekać na decyzję.

Chcesz zostać na stałe w Polsce?
Gdy podpisywałem kontrakt na dwa lata z Bruk-Betem Termaliką, to mówiłem, że zostaję tutaj na dłużej. Ale jak to będzie dalej, to nie wiem, Po tym, co się dzisiaj stało na pewno nie chcę na razie tam wracać. Jeśli chodzi o grę w piłkę, nie miałoby to wielkiego sensu. Tam już od dłuższego czasu słabo to wygląda, nie ma wielu możliwości. Nawet gdybym chciał być trenerem, to też raczej w Polsce niż tam. Martwi mnie cały czas, jak będzie z rodziną. Na razie jestem w szoku i nawet nie chcę spekulować, co się wydarzy.

Dobrze ci się mieszka w Tarnowie?
Jestem już przyzwyczajony, mieszkam tu od sześciu lat. Jest w porządku. Gdyby mi się nie podobało, to bym już dawno wyjechał.

A są inni Ukraińcy w Tarnowie?
Nie wiem, ja żadnego nie znam.

W Krakowie jest ich sporo, wielu z nich studiuje.
O tak, kiedy mamy dzień wolny, to jeździmy czasem do Krakowa i wtedy często słyszę na ulicach język ukraiński. Przyjeżdża ich coraz więcej, i na studia, i do pracy.

Jest też coraz więcej piłkarzy, bo do Ołeksija Dytiatjewa dołączył w lutym Jewhen Konoplanka. Byłeś zdziwiony, gdy się dowiedziałeś, że będzie grał w Cracovii?
Trochę tak. Ale cieszę się, bo mu dobrze życzę, a wiem, że chce wrócić do regularnego grania i do reprezentacji Ukrainy. Miałem okazję z nim trochę porozmawiać, jak przyjechał do Krakowa.

I jest zadowolony z decyzji, którą podjął?
Tak, powiedział, że cieszy się z tego, w jakim będzie grał mieście i w jakiej drużynie. Chce jak najszybciej wrócić na swój poziom. Mówił, że przez dwa miesiące nie trenował normalnie, dlatego zależy mu, by poćwiczyć z drużyną i odzyskać formę.

Spotkacie się na boisku w polskiej ekstraklasie bardzo szybko, bo już w poniedziałek przyjedziesz na stadion Cracovii. Nie obawiasz się, że Jewhen zdąży odzyskać formę i zadebiutuje już w meczu z Bruk-Betem? To przecież znakomity piłkarz.
Powiedziałem mu, że życzę mu, by złapał formę, ale dopiero po naszym meczu. Znamy się jeszcze z reprezentacji młodzieżowej U-21, graliśmy też przeciwko sobie na Ukrainie.

I dla kogo te mecze wypadały lepiej?
Dla niego, bo on grał w lepszych klubach, walczył o mistrzostwo Ukrainy.

Cracovia to mocny zespół?
Uważam, że tak. Bardzo dobrze zaczęli drugą rundę wiosenną, u siebie zremisowali z Lechem i pokonali Lechię Gdańsk, widać, że to dobrze poukładany zespół. Będziemy mieli jutro i pojutrze analizę gry Cracovii, więc z pewnością będziemy się dobrze przygotować pod tego rywala.

Rozmawiał Krzysztof Kawa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski