Ukraina pięć lat po Euromajdanie. Czy rewolucja zacznie zjadać swoje dzieci? Wybory prezydenckie 2019 to sprawdzian dla Petra Poroszenki

Agaton Koziński
Kijów pięć lat po Euromajdanie klimatem cały czas przypomina Polskę z połowy lat 90.
Kijów pięć lat po Euromajdanie klimatem cały czas przypomina Polskę z połowy lat 90. AFP PHOTO / Sergei SUPINSKY / EAST NEWS
Kalendarze wyborcze Polski i Ukrainy są bardzo do siebie zbliżone. To, w jaki sposób w czasie kampanii będzie się mówić o drugim kraju, stanie się najpoważniejszym od lat testem wzajemnych relacji.

O Ukrainie znów będzie głośno - najgłośniej od czasu Euromajdanu i zajęcia Krymu przez Rosjan. Nadchodzące wybory staną się rozliczeniem, jak ten kraj wykorzystał możliwości, które pojawiły się przed nim po obaleniu Wiktora Janukowycza. I jakie ma perspektywy na przyszłość.

Historia niepodległej od 1991 r. Ukrainy jest jak wahadło. Raz przesuwa się w jedną (wschodnią) stronę, by po chwili gwałtownie wychylić się w drugą (zachodnią) - ale w następnym ruchu po raz kolejny przemieszcza się na wschód. Przekładając to na język praktyki. Tradycyjnie silne na Ukrainie tendencje prorosyjskie były regularnie przerywane masowymi protestami. Pierwszym była Rewolucja na Granicie - protesty studenckie z 1990 r., które ostatecznie doprowadziły do proklamacji niepodległości Ukrainy rok później. Jednak po tym zrywie kraj szybko utknął w szarej strefie między Rosją i Unią Europejską. O ile kraje Europy środkowej konsekwentnie dążyły do członkostwa w NATO i UE, to Ukraina z uporem godnym lepszej sprawy szukała mitycznej trzeciej drogi. W praktyce - tkwiła w strefie wpływów Moskwy.

Protesty na Ukrainie. Domagali się zmian w ordynacji wyborczej

Źródło:
RUPTLY

Próbą wyrwania się z niej była Pomarańczowa Rewolucja lat 2004-2005. Częściowo udana, bo doprowadziła do anulowania sfałszowanych wyborów, prezydentem został zwolennik jednoznacznego kursu proeuropejskiego Wiktor Juszczenko. Ale Ukraińcom reformatorskiego zapału na długo nie starczyło. Już pięć lat później prezydentem został Wiktor Janukowycz, a kraj znów utknął w typowym dla Rosji amalgamacie oligarchii, korupcji, bałaganu, niskiej jakości usług publicznych połączonych z arogancją i obojętnością politycznych elit. Dlatego ludzie po raz kolejny nie wytrzymali. Efektem Euromajdan, nazywany też Rewolucją Godności, z lat 2013-2014. Obalono rządy Janukowycza, prezydentem został Petro Poroszenko.

Polskę i Ukrainę najbardziej dzieli spór o historię. Kijów nie potrafi zrozumieć sposobu myślenia Warszawy

W listopadzie minie pięć lat od początku Euromajdanu. Wiosną przyszłego roku zakończy się pięcioletnia kadencja Poroszenki, odbędą się wybory prezydenckie. Dokładnie w tym momencie, pięć lat po Pomarańczowej Rewolucji Ukraina po raz kolejny wychyliła się na wschód. Czy teraz będzie podobnie?

Kraj wojną podzielony

Trzy dni pobytu w Kijowie pokazały, że prosta powtórka z sytuacji sprzed pięciu lat. Także dlatego, że Ukraina jednak się zmieniła. - Ostatnie pięć to jedne z najbardziej tragicznych w historii Ukrainy po 1991 r. Ale to jednocześnie to okres, kiedy zaczął się proces politycznej budowy narodu. Tego Putin nie docenił, kiedy zaatakował Ukrainę - zauważyła ukraińska wicepremier Iwanna Kłympusz-Cyncadze podczas spotkania z grupą dziennikarzy z Polski przebywających w Kijowie na zaproszenie ośrodka analitycznego „Ukrainian Prism”.

Także władze ukraińskie sporo zrobiły, żeby pokazać, że prosta alternatywa - Europa albo Zachód - nie jest wcale taka prosta. Na przykład znacząco ograniczono liczbę rosyjskich kanałów telewizyjnych, które można oglądać na Ukrainie - właściwie zredukowano je tylko do stacji rozrywkowych i dla dzieci. Poważnie ograniczono możliwość działania w kraju oligarchom, którzy byli łączenie z Kremlem: Dmytro Firtaszowi i Ihorowi Kołomojskiemu. - Notujemy duży postęp w deoligarchizacji. Udało nam się m.in. przyjąć prawa dotyczące rynku energetycznego i produkcji prądu. Sprawiają, że oligarchowie nie zarabiają dodatkowo na ich sprzedaży. Oligarchowie, którzy mieszkają w Austrii, czy Szwajcarii, nie są z tego zadowoleni. Zakładamy, że będą chcieli mieć wpływ na proces wyborczy, ale bierzemy to pod uwagę i przygotowujemy na reakcję - zaznaczał Hennadij Zubko, drugi wicepremier ukraińskiego rządu, który spotkał się z polskimi dziennikarzami.

Wreszcie armia ukraińska zdołała zablokować postępy wojsk rosyjskich i separatystycznych na wschodzie kraju. Teraz konflikt w rejonie Donbasu i Ługańska jest zamrożony. - Mieszkańcy Ługańska i Doniecka są wewnętrznymi zakładnikami - mówił Hennadij Zubko. Jednak - pamiętając o tym, jak bardzo obawiano się w latach 2014-2015, że Rosjanie szybko dojdą do Kijowa - należy uznać za spory sukces rządu, że zdołał to zatrzymać.

W tym momencie dochodzimy do momentu o tym, czy szklanka jest do połowy pełna, czy do połowy pusta. Bo deficytów współczesnej Ukrainy jest mnóstwo. Widać je, gdy idzie się główną ulica Kijowa - nawet na prestiżowym Chreszczatyku (najważniejszej ulicy miasta) jest sporo osób żebrzących, większość skromnie ubrana. W skrócie: klimat jak w Polsce w połowie lat 90. Pod tym względem Kijów się w ogóle nie zmienia.

Zmienia się za to podejście Ukraińców. W ostatnich latach głosują przede wszystkim nogami - prawie 2 mln z nich pracuje obecnie w Polsce, gdzie zarobki są dużo wyższe. Ci, którzy zostali, są wyraźnie rozczarowani - jedni tym, że w kraju są wprowadzane trudne reformy, drudzy tym, że ich tempo nie jest zbyt szybkie. Klasyka - po pięciu latach od rewolucji zaczyna ona zjadać własne dzieci.

Efekt? W sondażach prezydent Petro Poroszenko notuje poparcie w okolicach 8 proc. Prowadzi w nich Julia Tymoszenko, ale chce na nią zagłosować niecałe 20 proc. Ukraińców. Pomiędzy nimi trzech innych kandydatów mających poparcie rzędu 9-12 proc. Właściwie każdy wynik wyborów za siedem miesięcy jest możliwy.

Spór o historię

Pytanie, wokół czego będzie się kręciła kampania wyborcza. Oczywiście - wokół wojny. Ale czy tylko? Podczas rozmów w Kijowie z politykami, ekspertami, dziennikarzami powracał cały czas temat Polski. Naturalnie, że pytaliśmy o nią my - ale odpowiedzi były bardzo żywe. - Polska była wzorem dla nas przy wprowadzaniu reformy decentralizacji Ukrainy, która zaczęła się w 2014 r. - podkreślał Hennadij Zubko. - Migracje Ukraińców do Polski utrudnia modernizację Ukrainy - dodawał jednak w innej części rozmowy. - Doceniamy pomoc Polski, to, że nas wspiera na forum międzynarodowym. Musimy bardzo odpowiedzialnie traktować relacje polsko-ukraińskie. Rozumiem, że w parlamencie można usłyszeć różne głosy, ale rząd powinien musi mówić jednym głosem - zaznaczała Iwanna Kłympusz-Cyncadze.

Nie brakuje tematów trudnych w naszych relacjach, Ukraińcom trudno zaakceptować sposób, w jaki strona polska mówi o UPA i masakrze na Wołyniu. Nie można wykluczyć, że te tematy wypłyną podczas kampanii wyborczej - i na Ukrainie, i w Polsce. Styl, w jakim przejdziemy przez przyszłoroczny maraton wyborczy pewnie zdecyduje o naszych wzajemnych relacjach na lata.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl