Ujawniamy plany tajnego zespołu Jaruzelskiego [ZOBACZ DOKUMENTY]

Paweł Kowal
Jerzy Urban
Jerzy Urban fot. Tadeusz Szwed
Urban, Ciosek, Pożoga. Propagandzista, aparatczyk, esbek. Tym ludziom generał Jaruzelski zlecił w 1986 roku przygotowanie w ścisłej tajemnicy planu uratowania PRL - rozbicia opozycji, wykorzystania Kościoła, oszukania społeczeństwa. W nowym numerze NASZEJ HISTORII Paweł Kowal ujawnia, co znalazło się w raportach "zespołu trzech" - jak wyglądał cyniczny plan, za pomocą którego komuniści mieli utrzymać panowanie nad Polską. A my publikujemy odręczne notatki Urbana z prac tego gremium.

Członkowie „zespołu trzech” byli znani, Urban nawet bardzo, ale ich raporty dla Wojciecha Jaruzelskiego ściśle tajne. Wyprzedzali o kilka kroków decyzje polityczne w kraju, przygotowywali najbardziej zaskakujące posunięcia Jaruzelskiego. Długie lata działalność tej grupy owiana była tajemnicą.

Dawna władza nie chciała ujawniać kulis reform, a pochodząca z Solidarności dawna opozycja nie była skłonna przyznać, że wiele politycznych pomysłów z 1989 r. w istocie narodziło się na tajnych naradach doradców Jaruzelskiego. Gdy w 1992 r. historyk Andrzej Paczkowski opublikował jeden z raportów „trzech”, członkowie zespołu nie potwierdzali istnienia innych tego rodzaju materiałów. Powtarzali wersję, jakoby dokument ten powstał w rezultacie luźnej pogawędki na temat sytuacji w Polsce. „Gawędziarze” (Ciosek i Urban), obawiając się, że treść ich rozmowy dojdzie do uszu Jaruzelskiego za pośrednictwem możliwego podsłuchu, mieli rzekomo „zalegalizować” ją, sporządzając poufną notatkę dla generała, a do spółki zaprosili szefa tajnych wojskowych służb gen. Pożogę. Historycy natrafili jednak około 1999 r. na kolejne dokumenty „zespołu trzech”, które okazały się nie fantazjami znudzonych działaczy, ale realnym i przebiegłym planem, jak w sytuacji zagrożenia podzielić się władzą z opozycją tak, by jednocześnie władzy nie stracić.

„Zespół trzech” miał swój prototyp. Po dojściu do władzy Gorbaczow już w 1985 r. powołał działający nieformalnie swój intelektualny sztab. Miał pracować wyłącznie dla niego. Cisi doradcy Gorbaczowa spotykali się w podmoskiewskich willach władzy, np. w Nowo-Ogariewie, i przygotowywali dokumenty na jego potrzeby. W ekipie był m.in. szef sekretariatu Gorbaczowa, wcześniej znany dziennikarz Walerij Bołdin, były dyplomata i uczony z Akademii Nauk Aleksandr Jakowlew, zawsze uczestniczyła Raisa Gorbaczowa. To była główna różnica w konstrukcji polskiego „zespołu trzech” i intelektualnego sztabu sekretarza generalnego KPZR. Barbara Jaruzelska nie uczestniczyła w pracach polskiego sztabu reform.
Niemal codzienne notatki z propozycjami aktywności przekazywał I sekretarzowi KC PZPR były pisarz Wiesław Górnicki, a cenne memorandum programowe napisał w 1987 r. dla Jaruzelskiego Mieczysław Rakowski, ale Jaruzelski najwyraźniej chciał wzorem Gorbaczowa mieć cały, stale pracujący sztab. Grupa ta, powstała prawdopodobnie około połowy 1986 r., składała się z Władysława Pożogi, Stanisława Cioska oraz Jerzego Urbana. Od końca 1986 r. zespół regularnie pracował nad rekomendacjami dla Jaruzelskiego.

>>> ZOBACZ, co przygotowaliśmy do czytania w najnowszym numerze NASZEJ HISTORII

Stanisław Ciosek, były działacz młodzieżowy, w latach 1975–1980 I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego partii w Jeleniej Górze, wszedł do KC PZPR w roku 1980, uważano wtedy w partii, że jak dla człowieka awansowanego za Gierka szansa od Jaruzelskiego to wielkie wyróżnienie. Od 1980 do 1985 r. był ministrem-członkiem Rady Ministrów odpowiedzialnym za kontakty ze związkami zawodowymi. W latach 1980–1981 uczestniczył w negocjacjach z przywódcami NSZZ „Solidarność”, był ministrem pracy, płac i praw socjalnych (1983–1984). Pracował też na licznych stanowiskach w KC PZPR, między innymi jako przewodniczący Komisji Prawa i Praworządności oraz Zdrowia Moralnego KC PZPR (1986–1989). Od 1986 do 1989 r., z krótką przerwą, był sekretarzem KC PZPR, w latach 1986–1990 ponownie wchodził w skład KC PZPR. Dzisiaj znany jest jako komentator polityki wschodniej.

Zwornikiem działań „zespołu trzech” był Jerzy Urban. „Tow. Urban nosi tytuł rzecznika rządu, czyli [premiera] tow. Messnera, ale wszyscy wiedzą w kraju i za granicą, że występuje w imieniu tow. Generała” – tak nader trafnie w 1987 r. Górnicki, adiutant Jaruzelskiego, charakteryzował rolę Urbana. Był on bezpartyjnym, jak na tamte czasy niezależnie myślącym dziennikarzem, pracującym w przeszłości w redakcjach „Po Prostu”, „Życia Gospodarczego” i „Polityki”. Był wówczas ceniony nawet przez politycznych oponentów. W rządowe sfery wszedł dzięki znajomości z Rakowskim, a do władzy najwyraźniej go ciągnęło. Wcześniej w specjalnym liście zaproponował pierwszemu sekretarzowi Stanisławowi Kani włączenie do rządu przedstawicieli środowisk katolickich, w tym Tadeusza Mazowieckiego. Następnie poznał Jaruzelskiego i w sierpniu 1981 r., dzięki poparciu Kani, objął stanowisko rzecznika rządu. Urban odegrał kluczową rolę w kształtowaniu wizerunku stanu wojennego. Miał dostęp do materiałów MSW – korzystał z tych informacji, które często służyły do manipulowania. Druga połowa tej dekady to szczyt jego politycznych wpływów. Miał opinię utalentowanego analityka politycznego, oddany Jaruzelskiemu i pozostający w dobrych relacjach z Kiszczakiem, walczył z opozycją jak każdy neofita, jakby pomimo własnej biografii z wcześniejszych lat.

Trzeci z trójki gen. Pożoga był wiceministrem spraw wewnętrznych i współpracownikiem Kiszczaka, a przede wszystkim szefem służb specjalnych. To on zapewniał łączność zespołu z Kiszczakiem, a Kiszczak umożliwiał zespołowi korzystanie z najtajniejszych dokumentów.

Rząd Messnera uważany był za słaby, Jaruzelski poszukiwał sposobów na przełamanie kryzysu. Raporty zespołu powstawały podczas długich dyskusji w willi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Magdalence. Zebrania koncepcyjne trwały popołudniową porą po kilka godzin. Podczas zebrań zespołu, które były utrzymywane w ścisłej tajemnicy, jedzono smaczne barowe dania (z miejscowej kuchni), mało pito, palono i przede wszystkim debatowano. Panowie analizowali dostarczone im przez służby raporty, omawiali, zestawiali z własnymi opiniami, a następnie – po redakcji Jerzego Urbana – trafiały w formie jednolitego „uczesanego” dokumentu do Wojciecha Jaruzelskiego.

Na koniec jeszcze Ciosek rzucał okiem na dokumenty, czy w czymś nie okażą się kłopotliwe dla Jaruzelskiego. Papiery w ostatecznej wersji były sporządzane przez najbardziej zaufane sekretarki. Nad pierwszym raportem prace musiały zacząć się późną jesienią 1986 r. Raport, wedle daty ze stycznia 1987 r., zwraca uwagę na to, że partia straciła poparcie społeczne i nie ma szans go odzyskać: „Wyrażamy jednak pogląd, że żadne, najbardziej choćby owocne i skuteczne posunięcia z zakresu polityki wewnętrznej oraz zagranicznej nie utrwalą stabilizacji politycznej i nie zapewnią trwałego poszerzenia naszej bazy politycznej, szczególnie wśród młodzieży wielkomiejskiej (robotniczej, studenckiej), jeżeli nie zdołamy poprzez czyny dowieść skuteczności naszej polityki gospodarczej”.

Co było w trzech kolejnych raportach "zespołu trzech"? O tym możesz przeczytać w najnowszym numerze NASZEJ HISTORII - magazynu historycznego, który powstaje we współpracy z Polską The Times.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl