Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uciekli z Syrii - zamieszkali w Poznaniu

Joanna Labuda
Lina, Nidal i Rafael uciekli z objętej konfliktem Syrii kilka miesięcy temu. Jak mówią, ze strony poznaniaków spotkała ich szczególna życzliwość i wyrozumiałość. Ich pobyt w Polsce został zaplanowany na rok, ale marzą o tym, by zostać tu na stałe
Lina, Nidal i Rafael uciekli z objętej konfliktem Syrii kilka miesięcy temu. Jak mówią, ze strony poznaniaków spotkała ich szczególna życzliwość i wyrozumiałość. Ich pobyt w Polsce został zaplanowany na rok, ale marzą o tym, by zostać tu na stałe Waldemar Wylegalski
Ponad 4 miliony Syryjczyków uciekło przed wojną poza granice kraju. Do Polski przybyło już 50 rodzin, kolejne 10 przyleci w ciągu miesiąca. Lina, Nidal i Rafael znaleźli schronienie w Poznaniu. Jak twierdzą, spotykają się z życzliwością. Pomoc uchodźcom deklarują też władze miasta.

Mordy, prześladowania, gwałty i tortury. Tak wygląda syryjskie piekło, z którego każdego dnia próbują wydostać się tysiące przerażonych rodzin. Sprawa uchodźców z Bliskiego Wschodu budzi ogromne emocje w całej Europie. Przyjmowani do jednego kraju, zatrzymywani są w kolejnym. Tak było w czwartek na Węgrzech, gdzie zamknięto dla nich największy dworzec kolejowy w kraju - Keleti. Tamtejsze władze manifestowały w ten sposób konieczność obrony granic Unii Europejskiej przed falą uchodźców.

Syryjscy imigranci znaleźli azyl w Niemczech, Turcji oraz Szwecji. Do Polski na razie przesiedlonych zostało 50 rodzin, a 10 z nich trafiło do Wielkopolski. To jednak nie koniec. Oficjalnie mówi się o konieczności przyjęcia przez Polskę około 10 tysięcy Syryjczyków. Czy jesteśmy gotowi, by przyjąć kolejnych imigrantów?

Śmierć była wszędzie

Lina, Nidal i Rafael przyjechali do Polski na początku lipca. Udało się to dzięki pomocy Fundacji Estera, która usiłuje ratować prześladowanych chrześcijan z objętej konfliktem Syrii. Miriam Shaded, założycielka fundacji, skontaktowała się z duchownym kościoła, do którego uczęszczała rodzina. Jak mówią uchodźcy, była to ich jedyna szansa, by uciec przed śmiercią.

- Wychodząc na ulicę w Damaszku, nigdy nie wiedziałam, czy dotrę do pracy. Czy wrócę do domu. Jedyne, co czułam to lęk. Prosiłam Boga, żeby pozwolił nam stamtąd uciec - wspomina Lina Afessa, która od ponad miesiąca mieszka w Poznaniu.

Źródło: TVN24/x-news

Lina była nauczycielką języka angielskiego w szkole podstawowej i wraz z rodziną mieszkała w stolicy Syrii. Budynek, w którym wynajmowali mieszkanie, bombardowano dwukrotnie. Przeżyli, bo szczęśliwie mieszkali na parterze wieżowca i udało im się uciec, zanim budynek runął.

- Rakiety spadały na miasto każdego dnia. Widok uciekających i krzyczących ludzi nikogo nie dziwił - wspomina Lina i zaciska opaskę w barwach syryjskiej flagi, którą nosi na nadgarstku.

Jej partner Nidal jeszcze niedawno był kierowcą samochodu dostawczego. W Polsce szuka pracy w swoim fachu. Przed oczami cały czas ma kraj sprzed 5 lat i wybuchu wojny.

- To było najbezpieczniejsze miejsce na ziemi. Nigdy nie sądziłem, że człowiek jest zdolny wyrządzić tyle zła - mówi Nidal i pokazuje zdjęcia z papieżem Janem Pawłem II, zrobione podczas jego pielgrzymki w 2001 roku.

- Cały rok przygotowywaliśmy się do tego spotkania. Wtedy nikt z nas się nie spodziewał, że to właśnie w Polsce znajdziemy schronienie przed prześladowaniami - dodaje mężczyzna. Choć terroryści nigdy nie przyłożyli mu pistoletu do skroni, wspomina, jak bardzo się bał, kiedy bez słowa zniknął jego brat.

- Jednego dnia odwiedził nas w Damaszku, a kolejnego słuch po nim zaginął. Jak się okazało, w drodze powrotnej do Aleppo napadli go islamiści, ukradli dokumenty, samochód i pieniądze. Uratowała go policja. Po 2 tygodniach bomba spadła na jego dom - opowiada.

Ciała wyrzucone na brzeg

Wojna domowa w Syrii trwa od 2011 r. Przed jej wybuchem, kraj liczył 23 miliony mieszkańców. Jak podaje biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców, poza jego granice uciekło już ponad 4 mln Syryjczyków. Wielu z nich nie przeżyło ucieczki.

Obraz syryjskich dzieci, których ciała wyrzuciło na brzeg Morze Śródziemne, prześladuje rodzinę Liny i Nidala. Do Poznania zabrali ze sobą tylko jednego syna - Rafaela, drugi został w Damaszku. - Ludzie są gotowi zaryzykować życie, by wydostać się z tego piekła. Kobiety są torturowane, dziesięcioletnie dziewczynki gwałcone na ulicach, kościoły i szkoły bombardowane. Syryjczycy uciekają i będą uciekać - tłumaczy Lina.

Przemysław Kawalec z Fundacji Estera zapewnia, że program pomocy uchodźcom przebiega bez większych problemów. Jak mówi, w ciągu miesiąca do Polski przesiedlonych zostanie kolejnych dziesięć rodzin. Jeszcze nie wiadomo, czy któraś z nich trafi do Poznania.

- Imigranci, którzy zamieszkali w Wielkopolsce informują nas o pomocy, jaką otrzymali. W Poznaniu objęto ich wyjątkową opieką - mówi Kawalec.

Zanim rodzina Liny i Nidala stanie na własne nogi, przez rok jej pobyt w Polsce będzie finansować fundacja oraz rodzina, która zaoferowała im pomoc w Poznaniu. - Poznaniacy są wyrozumiali i życzliwi. Chcemy szybko nauczyć się języka i znaleźć pracę. Rafael jest muzykiem i już dostał organy od jednego z sąsiadów. Teraz chciałby otworzyć tu syryjską restaurację - zapewnia Lina.

Ostrożni czy solidarni?

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak przekonywał ostatnio do większej solidarności z syryjskimi uchodźcami. Deklarował, że zrobi wszystko, by rodziny czuły się jak we własnym domu. Na rzecz obcokrajowców działa już poznańska placówka Migrant Info Point, która pomaga "urządzić się" imigrantom. Otwarcie Wielkopolski dla Syryjczyków popiera także posłanka Platformy Obywatelskiej Bożena Szydłowska.

- Jestem przekonana, że powinniśmy przyjmować rodziny, które uciekają przed wojną. Chciałabym, aby wywołano pospolite ruszenie w tej sprawie, bo są to ludzie dotknięci wielką tragedią - mówi posłanka z Poznania. Przypomina jednocześnie, że jeszcze niedawno to Polacy musieli szukać schronienia w innych krajach europejskich. - W tej chwili brakuje nam społecznej solidarności, a jest ona teraz bardzo potrzebna. Nasi rodacy doświadczyli kiedyś podobnych tragedii - dodaje.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało w piątek, że w ciągu najbliższych dwóch lat Polska na pewno przyjmie 2 tysiące imigrantów. Uchodźcy będą przyjeżdżać stopniowo i w małych grupach.

- Dla MSW kluczową kwestią jest bezpieczeństwo polskich obywateli. Z tego względu prowadzona będzie ścisła współpraca zarówno ze służbami, jak i innymi krajami, które mają doświadczenie w przeprowadzaniu tego typu przedsięwzięć - mówi Małgorzata Woźniak, rzecznika resortu.

Uchodźcy zostaną objęci opieką medyczną, kursami informacyjnymi, które mają ułatwić im proces adaptacji, nauką języka polskiego, a także szkoleniami zawodowymi. Dzieci i młodzież pójdą do polskich szkół.

Przed gorączkowym solidaryzowaniem się z uchodźcami ostrzega Maciej Banaszak z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jego zdaniem kluczowym problemem jest wojna i bezradność ONZ. - To bardzo trudny i dyskusyjny temat - przyznaje poseł. - Z jednej strony Europa powinna być otwarta, jednak historie z Wielkiej Brytanii i Francji powinny nas czegoś nauczyć. Priorytetem powinno być zduszenie wojny w zarodku. To przed nią ci ludzie uciekają. ONZ nie robi kompletnie nic - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski