Ubóstwo w Polsce. Najnowszy raport GUS: Mimo socjalnych programów PiS w Polsce w 2018 r. wzrosło ubóstwo

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
123rf
Mimo rekordowych wydatków rządu na cele socjalne, w ubiegłym roku wzrosło w Polsce ubóstwo. Wynika to z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego, który co roku przeprowadza badania budżetów rodzinnych. Po trzech latach spadku, wzrosła liczba osób żyjących w skrajnym ubóstwie. GUS wyliczył, że w 2018 r. takich osób było w Polsce 5,4 proc., rok wcześniej - 4,3 proc.

Skrajnie ubodzy mają kłopoty z zaspokojeniem podstawowych potrzeb np. mieszkaniowych czy z kupnem produktów żywnościowych, żyją poniżej tzw. minimum egzystencji - w ub. roku wynosiło ono 595 zł dla gospodarstwa jednoosobowego. Okazuje się, że zasięg ubóstwa skrajnego wzrósł we wszystkich grupach społecznych w Polsce.

Garść danych statystycznych

„Najmocniej zwiększył się odsetek żyjących poniżej minimum egzystencji wśród osób utrzymujących się ze świadczeń socjalnych, innych niż emerytury i renty. Skrajne ubóstwo w 2018 r. dotknęło ponad 14 proc. tego typu gospodarstw domowych, o niemal 4 proc. więcej niż rok wcześniej” - czytamy w raporcie GUS. Na wsi stopa ubóstwa skrajnego zwiększyła się o ok. 2 proc. W miastach wzrost też wystąpił, ale był nieznaczny, bo nie przekroczył 1 proc. W miastach powyżej 500 tys. mieszkańców odsetek osób skrajnie ubogich był nieco niższy niż przed rokiem.

Ubóstwo wzrosło też wśród rodzin - najbardziej (o 2,1 proc.) w tych z co najmniej trójką dzieci. Wzrost ubóstwa w rodzinach z jednym dzieckiem wyniósł 1,7 proc. W konsekwencji zasięg ubóstwa wśród dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia zwiększył się z 4,7 proc. w 2017 r. do 6 proc. w 2018 r. W rodzinach, w których rodzice mają wykształcenie co najwyżej gimnazjalne, stopa ubóstwa była ponad dwukrotnie wyższa niż przeciętne i wyniosła ok. 12 proc. Z raportu GUS dowiadujemy się też, że duża część osób bardzo mało zarabiających wydaje o wiele więcej, niż pozwalałyby na to ich zarobki. Można się więc domyślać, że te osoby zarabiały na czarno.

Oprócz ubóstwa skrajnego, GUS zbadał też poziom ubóstwa ustawowego i relatywnego. Oba te wskaźniki były w 2018 r. wyższe niż w 2017. Ubóstwo ustawowe podskoczyło z 10,7 proc. do 10,9 proc., a relatywne z 13,4 proc. do 14,2 proc. Wyjaśnijmy: do ubogich ustawowo zaliczamy osoby, których dochody są niższe niż progi określone w przepisach i mogą ubiegać się o przyznanie świadczeń pieniężnych z pomocy społecznej. Z kolei do grona ubogich relatywnie należą ci, których wydatki na konsumpcję wynoszą poniżej 50 proc. kwoty średnio wydawanej w Polsce przez rodziny - w ub.r. ta kwota to 701 zł dla gospodarstwa jednoosobowego i 2112 zł dla czteroosobowego.

Choć według GUS ubóstwo wzrosło, to rząd twierdzi, że sytuacja rodzin się poprawiła. Na dowód tego podaje, że w ubiegłym roku - głównie za sprawą programu 500 plus - z pomocy społecznej skorzystało o ok. 163 tys. rodzin z dziećmi mniej niż w 2015 r. To oznacza 32-procentowy spadek. Zmniejszenie liczby ubiegających się o zasiłki jest widoczne w województwach. Na przykład na Pomorzu zasiłek celowy w 2015 r. otrzymało 47,7 tys. osób, a na koniec czerwca 2017 r. - 25,4 tys. osób. Mniej dzieci korzysta też z dofinansowania obiadów w szkołach i przedszkolach. W 2015 r. na Pomorzu, przed obowiązywaniem 500 plus, z tego rodzaju wsparcia skorzystało 115 tys. dzieci, a w 2017 r. - o połowę mniej. Rząd chwali się, że wydatki z budżetu państwa na socjal wzrosną w 2020 r. do poziomu 4 proc. PKB, gdy w 2015 r. było to 1,78 proc.

Z własnej kieszeni

Specjaliści wskazują jednak, że spadek liczby korzystających z pomocy społecznej - na który tak chętnie powołuje się rząd - nie oznacza, że rodzinom żyje się lepiej. Portfele Polaków drenują wzrosty cen artykułów żywnościowych oraz ograniczony dostęp do usług publicznych. Rodziny coraz częściej muszą płacić spore sumy za usługi, które powinny być bezpłatne np. za przedszkola, żłobki, wizyty lekarskie czy lekcje językowe.

- Polityka społeczna została zdegradowana do wypłacania świadczeń pieniężnych, zaniedbując rozwój usług publicznych, decydujących o jakości życia rodzin. Wzrasta ubóstwo, bo pogłębia się m.in. niedofinansowanie ochrony zdrowia, oświaty, występuje głęboki niedobór usług edukacyjno-opiekuńczych dla dzieci w wieku do trzech lat. Za to wszystko rodziny muszą płacić z własnej kieszeni. Wystąpił też spadek aktywności zawodowej wśród kobiet, zwłaszcza tych o niższym poziomie wykształcenia i tych mieszkających w mniejszych miastach. Zaniedbania w rozwoju usług na rzecz rodzin i ograniczenie środków budżetowych, wymagają lepszego adresowania wypłacanych pieniędzy. Transfery pieniężne, takie jak 500 zł na dziecko, powinny być zależne od dochodów rodzin - mówi prof. Irena E. Kotowska, kierownik zakładu demografii Szkoły Głównej Handlowej, przewodnicząca komitetu nauk demograficznych PAN.

Wzrasta ubóstwo, bo pogłębia się m.in. niedofinansowanie ochrony zdrowia, oświaty, występuje głęboki niedobór usług edukacyjno-opiekuńczych dla dzieci w wieku do trzech lat. Za to wszystko rodziny muszą płacić z własnej kieszeni.

Profesor dodaje, że w ubiegłym roku pogorszyła się sytuacja materialna rodzin, które w swoim składzie mają osobę niepełnosprawną lub przewlekle chorą. „Wzrost ubóstwa wśród gospodarstw domowych z osobami niepełnosprawnymi relatywnie najczęściej dotyczył gospodarstw, w których niepełnosprawna była głowa rodziny (wzrost o ok. 2 p. proc.) - czytamy w raporcie GUS. Wiele takich rodzin, to dotyczy też rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi, wydaje miesięcznie po kilkaset złotych m.in. na rehabilitację, zakup leków, wynajęcie opiekuna czy odpowiedniego auta do transportu.

- PiS nie wahał się rozszerzyć programu 500 plus również na pierwsze dziecko, wiedząc, że pieniądze trafią do stosunkowo dużej liczby rodzin dobrze sytuowanych i jednocześnie odmawia rodzicom niepełnosprawnych dzieci wsparcia finansowego na odpowiednim poziomie. Ostatnio zaproponowane świadczenie pieniężne dla tych rodzin jest nie tylko niskie, ale też zależne od dochodu - twierdzi prof. Irena E. Kotowska.

Komu się pogarsza

Spadek liczby osób korzystających z zasiłków zauważają np. pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starogardzie Gd. Ale widzą coś jeszcze: pogarsza się sytuacja osób starszych i właśnie niepełnosprawnych.

- Pogarszający się stan zdrowia i niski status majątkowy (niskie emerytury i renty, mieszkania o niskim standardzie, brak bliskiej rodziny) są przyczynami, że z roku na rok kierujemy coraz większą liczbę osób do domów pomocy społecznej oraz coraz większa liczba osób korzysta z usług opiekuńczych. Zwiększa się też czas i zakres usług opiekuńczych. Usługi te są dla nas coraz bardziej kosztochłonne - twierdzi Urszula Ossowska, dyrektor MOPS w Starogardzie Gd.

Dyrektor widzi też zmiany w wypłatach dodatków mieszkaniowych. W latach ubiegłych były one przyznawane najczęściej osobom i rodzinom pobierającym emerytury i renty, mieszkającym m.in. w lokalach spółdzielczych lub Towarzystwa Budownictwa Społecznego. - Ostatnie trzy lata przynoszą zmianę, gdyż prawie 42 proc. przyjmowanych wniosków dotyczy osób i rodzin wynajmujących lokale mieszkaniowe od osób prywatnych lub firm. Zauważamy postępujący wzrost opłat z tytułu najmu, stąd zainteresowanie tymi świadczeniami - dodaje Urszula Ossowska, dyrektor MOPS w Starogardzie Gd.

Konsumpcja złej jakości

Wypłata 500 zł na dzieci nie zlikwiduje w Polsce biedy, a wręcz przeciwnie - może ją utrwalić, uważa wybitna ekonomistka prof. Stanisława Golinowska, która od dekad bada ubóstwo w Polsce.

Dzieci dziś nie chodzą głodne. One są otyłe, bo jedzą żywność tanią, najgorszej jakości. I to jest wielki problem biedniejszych rodzin. Słodycze i chipsy są dziś tańsze niż warzywa lub obiad z wartościowych produktów.

- Stało się tak, że pieniądze pochodzące z 500 plus są w wielu rodzinach ważniejsze niż dochód z pracy i to jest bardzo niebezpieczne. Jeżeli powstaje dochód w rodzinie biednej i jeśli nie ma tam wzoru pracujących rodziców, to istnieje niebezpieczeństwo, że taki model przejmą dzieci - mówi prof. Stanisława Golinowska, zasiada w komitecie nauk o pracy i polityce społecznej PAN. - Dzieci dziś nie chodzą głodne. One są otyłe, bo jedzą żywność tanią, najgorszej jakości. I to jest wielki problem biedniejszych rodzin. Słodycze i chipsy są dziś tańsze niż warzywa lub obiad z wartościowych produktów. Najbiedniejszych rodzin nie stać też na inwestowanie w rozwój swoich dzieci np. nie opłacają zajęć pozaszkolnych czy nauki języków obcych. Dziś biedni są bardzo mocno nastawieni na dorównanie w konsumpcji bogatym. Ale jest to konsumpcja złej jakości, bo oparta na bezrefleksyjnej pogoni za powierzchownymi oznakami statusu materialnego. W efekcie, największe telewizory najchętniej kupują biedni, przy okazji potężnie się zadłużają. Po pierwszym zastrzyku finansowym natychmiast zaczynają wydawać pieniądze, a po tygodniu okazuje się, że nie mają za co kupić jedzenia - mówi prof. Stanisława Golinowska.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ubóstwo w Polsce. Najnowszy raport GUS: Mimo socjalnych programów PiS w Polsce w 2018 r. wzrosło ubóstwo - Plus Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl