Trzeźwi z wyboru: jest ich mało i na okrągło muszą się tłumaczyć

Dorota Krupińska
Osoby niepijące z wyboru są w Polsce mniejszością. Jest ich około 11 procent
Osoby niepijące z wyboru są w Polsce mniejszością. Jest ich około 11 procent 123rf
„Człowiek nie wielbłąd, pić musi” głosi słynne polskie powiedzenie. 450 litrów piwa i około 35 litrów wódki - tyle alkoholu schodzi w czasie weekendu w jednym z lubelskich klubów. Są jednak i tacy, którzy najlepiej się bawią przy kubku herbaty.

Nie napijesz się? Chory jesteś? Czy z AA? - słyszą najczęściej. Ale powód jest zupełnie inny. Nie piją, bo nie chcą i nie lubią. Ta historia zazwyczaj zaczyna się tak: „Jestem anonimowym alkoholikiem i nie piję od….” Tym razem ta opowieść brzmi zupełnie inaczej:

- Mam na imię Tomek. Nie piję, bo wolę swój czas i energię poświęcić na działania, które przynoszą wymierne i pozytywne skutki.

- Nazywam się Henryk. 8 lat temu postanowiłem, że nie będę pił, choć nigdy nie miałem z tym problemów. Był to wynik wielu doświadczeń.

- Nazywam się Maciek, wiele lat temu zrezygnowałem z picia alkoholu. Wpływ na to miała subkultura straight edge, skupiająca ludzi, którzy rezygnują z alkoholu, fajek i przygodnego seksu.

Henryk, bloger: Widziałem, jak alkohol ludziom nie służy. Przestałem pić, choć nie miałem z tym żadnych problemów

Niepijący to mniejszość. Według szacunkowych danych GUS z 2015 r., jest ich 11 proc. Respondentów spytano, jak często wypijają sześć lub więcej standardowych porcji alkoholu podczas przyjęcia, wyjścia z przyjaciółmi, posiłku czy samotnie w domu.

Według WHO, standardową porcją jest 30-mililitrowy kieliszek wódki. Tyle statystyka. Pewne jest to, że niepijący z wyboru wzbudzają emocje. Czują presję otoczenia. Starają się podchodzić do sprawy ze spokojem, przyzwyczaili się, uodpornili. Udowadniają, że można żyć, nie odczuwając rauszu. Nie potrzebują „być na gazie”. Funkcjonowanie na „małym cyku ”jest im obce. Małe piwko po pracy dla resetu? Nie, dziękuję.

Po alkoholu robi się coś, czego się potem żałuje

35-letni Henryk ceni sobie minimalizm. Woli aktywne życie. Do pracy jeździ na rowerze albo na hulajnodze. Biega. Widzi wiele zalet w uprawianiu nordic walking. Liczy spalone kalorie. Stosuje dietę. Swoimi przemyśleniami, jak być fit, dzieli się skrupulatnie na blogu „Droga minimalisty”. Interesują go psychologia, socjologia, antropologia, historia. Osiem lat temu po raz ostatni kupił butelkę alkoholu. Bycie fit nie idzie w parze z kacem.

- Był to wynik wielu doświadczeń. Na licznych zakrapianych spotkaniach towarzyskich czegoś mi brakowało. Rozmowy nie były wystarczająco ciekawe. Często ludzie nie słuchali się nawet nawzajem uważnie. Jednocześnie widziałem, że po alkoholu pijący czasem robią i mówią coś, czego później żałują. Poza tym spotykałem znajomych, z którymi czułem się bardzo dobrze bez alkoholu. Bezpośrednio widziałem, że można znaleźć szczerość, autentyczność, zainteresowanie, przyjaźń i również dobrą zabawę w mądrzejszy sposób - mówi.

Gdy nie pije, po prostu lepiej się czuje. Dobrze sobie radzi w pracy. - I dzieci mają na co dzień trzeźwego rodzica- podkreśla.

Oszczędza czas i pieniądze

18 lat temu Maciek został zwolennikiem ruchu straight edge(powstał na początku lat 80. w USA. - przyp. red.), który był odpowiedzią na nihilistyczną postawę kultury punk. Jego wyznawcy zrezygnowali z wszelkich używek, alkoholu i przygodnego seksu. Maciek, zafascynowany subkulturą, postanowił, że odstawi alkohol. Po latach stwierdza, że obok weganizmu, to była bardzo dobra życiowa decyzja.

Ma 36 lat i jest abstynentem, choć nie lubi tego słowa, które jego zdaniem, ma zbyt negatywny wydźwięk. Kojarzy się z alkoholizmem. A Maciek nie pije nie dlatego, że ma problem, ale dlatego że tak wybrał. Niepicie stało się dla niego nawykiem. - Moje życie jest lepsze. Dzięki temu, że nie piję, oszczędzam czas, zdrowie i pieniądze. Żyję aktywnie, działam na rzecz praw człowieka i zwierząt - mówi.

Nie chce wspierać koncernów monopolowych

30-letni Tomek zrezygnował z alkoholu z przyczyn osobistych. - Widziałem w moim otoczeniu, że alkohol nikomu nie służy, powoduje cierpienie innych. Moją postawą pokazałem, że nie daję na to przyzwolenia. Przestałem pić, choć nie miałem wcześniej z tym żadnych problemów - mówi.

Imprezy i spotkania przy piwku zamienił w działalność społeczną. - Przekułem energię i pomagam, a moje działania przynoszą efekty, niosą dobro. Ta moja rezygnacja z alkoholu ma szerszy kontekst. Nie chcę wspierać rynku monopolowego ani sklepów. Sprzedawców nie obchodzi, kto tak naprawdę kupuje alkohol. Dla nich liczy się tylko zysk. Reklamy i polityka koncernów sprawiają, że coraz więcej osób sięga po alkohol. A to przecież też uzależnia jak narkotyk - zaznacza.

W Polsce każda okazja jest dobra, by się napić

W ubiegłym roku, według danych raportu Światowej Organizacji Zdrowia, Polska znalazła się na piątym miejscu wśród krajów, w których spożywa się najwięcej alkoholu. Z każdym rokiem wzrasta liczba wypijanych trunków. Na podstawie analizy Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, w 1992 r. statystyczny mieszkaniec Polski wypijał rocznie 38 litrów piwa, w 2016 r. już 99 litrów. Mocnych alkoholi wypijamy prawie 11, 5 litra. Więcej też sprowadzamy alkoholu. W latach 2016 - 2017 o 42 proc. wzrósł import win z USA, a o 50 proc. z Włoch.

Lubimy wypić i robimy to dość często. Potwierdza to raport GUS opublikowany w 2015 r. Dane pokazują, że co trzeci mieszkaniec Polski w ciągu roku przed badaniem pił alkohol co najmniej kilka razy w miesiącu, 16 proc. przyznało się, że wysokoprocentowe trunki spożywali przynajmniej raz w tygodniu. 5,6 proc. co najmniej 3, 4 dni w tygodniu, 10,4 proc. pije 1-2 dni w tygodniu, a 14,8 proc. 2-3 dni w miesiącu, 16,3 proc. - raz w miesiącu.

Jak się żyje niepijącym w kraju, gdzie bez alkoholu nie ma świąt, wesel, styp, rodzinnych narad, gdzie weekend rozpoczyna się i kończy alkoholem? Gdzie wciąż przyjęte jest, że interesy załatwia się przy butelce? Gdzie nie tylko od święta pije się w pubach, domach, na skwerkach? W jednym z lubelskich klubów w trakcie weekendu wypijane jest 450 litrów piwa i 35 litrów mocnego alkoholu.

- W Polsce każda okazja jest dobra, by się napić. Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem po drugiej stronie barykady - mówi Maciek, który swoją decyzją wzbudza ciekawość, zdziwienie, ale i szacunek. Maciek toasty wznosi fritz-kolą, a zamiast wódki zachwyca się smakiem drinka „club mate”, na bazie yerba mate. - Znajomi się przyzwyczaili, że nie piję, a ze strony innych osób nie słyszę już negatywnych komentarzy - mówi.

Prof. Andrzej Czernikiewicz: Osoba niepijąca,nieważne, z jakiego powodu, kojarzy się z alkoholikiem i jest negatywnie oceprof. Andrzej Czernikiewiczniana

Henryk rzadko zapraszany jest na zakrapiane imprezy. Bawi się z tymi, którzy nie piją w ogóle albo robią to okazjonalnie.

- Najważniejsze to się nie tłumaczyć. Lepiej się uśmiechnąć, zmienić temat, pytając namawiającą osobę o coś, co jest dla niej ważne. Ewentualnie pójść w inną część sali. Zauważam na szczęście też równoległy trend: ludzi, którzy widzą wartość w niepiciu. Za to skupiają się na rodzinie i rzetelnej pracy.

Tomek czuje presję otoczenia. Niektórzy znajomi na wieść o jego decyzji zerwali z nim kontakt. - Pozostali dopytują się, dlaczego nie piję, zastanawiają się, jak można w ogóle nie pić. Pytają, co się ze mną dzieje. Nie dowierzają mi, podsuwają kieliszek, zaczepiają. Co mi pozostaje? Uśmiechnąć się. Z biegiem lat przestałem odpowiadać na zaczepki. Doszedłem do wniosku, że nie muszę się tłumaczyć, tak jak nie muszę pić. Jestem wolnym człowiekiem - podkreśla.

Jakie pytania słyszą niepijący? „No co ty, ze mną się nie napijesz?” „Chory jesteś?” „A może jesteś alkoholikiem?” „Kto nie pije, ten kabluje”. „Czy ktoś w rodzinie miał problem alkoholowy?” „Jeden ci nie zaszkodzi”. „No co ty, przesadzasz”. „Człowiek nie wielbłąd, pić musi”. „Bez wódki nie ma zabawy”.

Profesor psychiatrii Andrzej Czernikiewicz tak komentuje sprawę: - Osoba niepijąca, nieważne, z jakiego powodu, kojarzy się jednoznacznie z alkoholikiem, a osoba uzależniona jest negatywnie oceniana. To niejedyny powód presji, jaką czują niepijący. Polacy nie wyobrażają sobie zabawy bez alkoholu - tłumaczy.

Dlaczego pijemy? Alkohol jest najłatwiej dostępnym środkiem, który ma wpływ na naszą psychikę. Trunki z procentami pozwalają przekroczyć granice lęku, których byśmy nie przekroczyli w świadomości, pomagają być asertywnym, śmiałym, weselszym.

- Jeżeli raz po wypiciu doznamy w miarę przyjemnych doznań, to chcemy to w przyszłości powtórzyć. Z czasem wytwarza się mechanizm tolerancji i każda kolejna dawka działa słabiej i krócej. Dlatego musimy je stopniowo zwiększać. Po alkohol często sięgają np. ci, którzy cierpią na fobię społeczną - tłumaczy profesor Czernikiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Trzeźwi z wyboru: jest ich mało i na okrągło muszą się tłumaczyć - Plus Kurier Lubelski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl