Trzeci proces gangstera Marka M. ps. Oczko, który rządził Szczecinem i jeździł ferrari

Mariusz Parkitny aip
(© Policja)
Stare-nowe kłopoty wróciły do byłego szefa szczecińskiego podziemia. 61-letni Marek M. ps. „Oczko” będzie miał proces za zlecenie zabójstwa sprzed 26 lat. Mimo że rzecz działa się w Poznaniu, to proces odbędzie się przed Sądem Okręgowym w Szczecinie.

Marek M. ps. „Oczko” zapewne nigdy nie wsiadłby do kanarkowego ferrari, gdyby wiedział, że przyjdzie mu prawie połowę życia spędzić w więzieniu. A wkrótce może się okazać, że w celi spędzi resztę życia. W połowie kwietnia przed Sądem Okręgowym w Szczecinie rusza proces przestępcy.

- Chodzi o to, że większość świadków jest z naszego terenu i dla sprawności postępowania będzie lepiej, jeśli proces odbędzie się w Szczecinie - mówi sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Razem z „Oczko” na ławie oskarżonych zasiądzie jego dawny kompan, 50-letni Marek D. Według prokuratury mieli zlecić zabójstwo w poznańskim klubie El Chico. Zlecenie przyjęło trzech mężczyzn mówiących po rosyjsku. Zabili jednego ochroniarza, a drugiego ranili. Używali broni palnej i noży. Zostawili swoje odciski na paczce papierosów. Podobno poszło o narkotyki. Przez wiele lat zbrodnia była niewyjaśniona. Dopiero trzy lata temu w Niemczech zatrzymano obywatela Tadżykistanu, Aleksandra S. Jego ślady były na paczce papierosów zabezpieczonych w klubie. S. nie przyznaje się do winy. Za zabójstwo ma proces w Poznaniu. Nie jest jasne w jaki sposób prokuratura połączyła zabójstwo w El Chico ze szczecińskimi gangsterami. Tego dowiemy się podczas procesu.

„Oczko” i Marek D. trafili do aresztu w grudniu 2014 r. Nie przyznają się do winy. „Oczko” nigdy nie przyznał się do żadnych przestępstw, choć za kratami spędził już prawie dwadzieścia lat. Był skazany za szefowanie gangiem w Szczecinie w latach 90. (13 lat więzienia) i za zlecenie zabójstwa Wiktora Fiszmana (25 lat więzienia), uważanego za szefa białoruskiej mafii. Fiszman zginął od strzału na ul. Malczewskiego w Szczecinie w styczniu 1997 r. Wykonawcą zlecenia był Zdzisław Ł. ps. „Zdzicho”, ze śląskiego gangu kierowanego przez Janusza T. „Krakowiaka”. Podobno gangsterzy, którzy nie konkurowali ze sobą lubili oddawać przysługi i wypożyczali swoich „cyngli”. Proces pokaże, czy to plotka, czy prawda.

Zaczynał od dyskotek

Marek M. wychował się w dzielnicy Żelechowa i dość szybko zetknął się ze światem przestępczym. Ze względu na problem z jednym okiem, koledzy nadali mu ksywkę „Oczko”. Nie lubił, gdy jego pseudonimu używali w mediach dziennikarze. Próbował nawet wytoczyć w tej sprawie proces za naruszenie dóbr osobistych, ale chyba nic z tego nie wyszło. W wieku 18 lat był bramkarzem w popularnej niegdyś dyskotece Mała Scena Rozrywki. Miał charyzmę i chyba dlatego potrafił podporządkować sobie grupę bezwzględnych bandytów. Potem jednak nie wszyscy okazali się wobec niego lojalni. Do aresztu M. trafił w 1997 r. po wielkiej obławie policji. Dwa lata później został skazany na 13 lat więzienia za kierowanie związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym. Gang „Oczki” wymuszał haracze, napadał na tiry przemycające papierosy, zdominował przestępcze interesy w północno-zachodniej Polsce. Marek M. poznał wszystkich ważnych gangsterów z innych grup przestępczych. Z niektórymi nawet był w przyjacielskich kontaktach, o ile przyjaźnie są możliwe w gangsterskim świecie. To właśnie niektórzy z nich pomogli mu ostatecznie przejąć interesy w zachodniej części Pomorza. Do Szczecina przyjechało kilkudziesięciu warszawskich gangsterów.

- Oczko był szanowany, bo był ostry. Miał zostać rezydentem Pruszkowa w Szczecinie. Pojechaliśmy z długą bronią. Rozkminka odbyła się w hotelu Radisson. Lokalny watażka został wywleczony przez pruszkowskich, wywieziony do lasu, gdzie wszystko zostało mu wytłumaczone dokładnie - mówił Jarosław S. ps. Masa, najbardziej znany świadek koronny w Szczecinie.

Po tej akcji „Oczko” był niekwestionwanym szefem podziemnego Szczecina.

Sprawa Fiszmana

W Katowicach skazano go na 25 lat więzienia za zlecenie zabójstwa rezydenta białoruskiej mafii w Polsce Wiktora Fiszmana. W 2009 r. wyrok uchylono z powodów formalnych przez katowicki sąd apelacyjny. Sprawa jest powtórnie rozpatrywana. „Oczko” odpowiadał w niej z wolnej stopy. Nie przyznał się do winy. Gdy prokuratura zebrała dowody w sprawei El Chico, Marek M. znów trafił do aresztu.

- Zostałem pomówiony. Nie wiem, kto i dlaczego zastrzelił Wiktora Fiszmana. Żadną przestępczą grupą również nie kierowałem - mówił.

Niewiele osób wie, że „Oczko” prowadził też legalne interesy. Był m.in. prezesem spółki, która produkowała wódkę Kremlovskaja. „Oczko” zaprzyjaźnił się Marianem Koziną, bardziej znanym jako Ricardo Fanchinii. To gangster, który przed lat był dobrze ustosunkowany z mafiami w Europie. Ale złote czasy „Oczki” skończyły się pod koniec lat 90-tych. A niektórzy z jego dawnych kumpli poszli na współpracę z prokuraturą. Jednym z nich był Rafał Ch., ps. Czarny. Gangster uznał, że nie musi być lojalny wobec „Oczki”, skoro ten mu nie pomógł, gdy „Czarny” siedział w areszcie.

- To była po prostu wojna. Wypowiedziałem ją ludziom, którzy mnie zostawili, olali, bo uznali, że już nie jestem problemem. Niektórzy faceci zaczęli kapować, to wysyłali im paczki żywnościowe. A ja milczałem, więc nie musieli o mnie zabiegać - mówił w rozmowie z Piotrem Pytlakowskim.

„Czarny” zapewne będzie teraz śledził kolejny proces dawnego kumpla i komentował go w Internecie.

„Oczko” i jego ludzie

W grudniu 2000 r. szczeciński Sąd Okręgowy skazał Marka M., ps. „Oczko” i kilkunastu członków grupy na kary od 2,5 do 13 lat więzienia za handel narkotykami, wymuszenia haraczy, porwania dla okupu i posiadanie broni. „Oczko” i jego zastępca Marek D.ps. „Duduś” dostali najsurowsze wyroki - po 13 lat więzienia. Podczas procesu przesłuchano 190 świadków, w tym 12 incognito, odbyło się 60 rozpraw. Apelacje złożyło ośmiu oskarżonych. W kwietniu 2002 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał wyroki w mocy.

- Kary dla oskarżonych są surowe, ale adekwatne do szkodliwości czynów oskarżonych, odpowiadają społecznemu oczekiwaniu i spełnią rolę wychowawczą. Zastanawiające jest to, że przez tyle lat oskarżeni terroryzowali Szczecin i okolice, chodzili z bronią za paskiem, wzbudzali strach - mówił sędzia Paweł Sypniewski.

Po rozbiciu gangu „Oczki” o wpływy w Szczecinie zaczęły rywalizować grupy „Goryla” i „Picka”. Kulminacją sporu była strzelanina pod pubem Hormon w Szczecinie. Rannych zostało kilka przypadkowych osób, bo sprawcy nie wiedzieli do kogo mają strzelać. Oba gangi zostały rozbite i osądzone. Część ze skazanych jest już na wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl