Trochę Zosia-Samosia, czyli przypadek Honoraty Skarbek

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Ma zaledwie 25 lat, a już dorobiła się dwóch Złotych Płyt, prowadzi własny biznes i zebrała trzysta tysięcy fanów na Facebooku. Przy okazji premiery nowego albumu Honoraty Skarbek - „Sunset” - piosenkarka opowiada nam o swej drodze do sukcesu.

Kiedy dostałaś od rodziców pierwszy komputer?
Od rodziców na komunię. Ale nie miałam wtedy jeszcze zielonego pojęcia o internecie. W przeciwieństwie do dzieciaków, które teraz idą do komunii, bo one są z internetem już na bieżąco. Dopiero w wieku piętnastu lat wrzuciłam do internetu swoją pierwszą piosenkę, którą amatorsko nagrałam z kolegami z klasy. Z czasem pojawił się też mój blog dotyczący mody. Spędzałam w internecie sporo czasu. Odbiorcy mogli być ze mną na co dzień: rozmawiać i poznawać moje życie. Mogłam więc być ich „internetową koleżanką”.

Z czasem wykroczyłaś poza poziom „internetowej koleżanki” - i zaczęłaś karierę piosenkarki.
Kiedy nagrałam swoją pierwszą piosenkę, zyskała ona z czasem sporą popularność w internecie. Kiedy rozmawiałam wtedy z moim tatą, powiedziałam, że ten utwór ma tyle wyświetleń, ile ma mieszkańców nasze rodzinne miasto - Zgorzelec. To była dla mnie niesamowita motywacja, aby pójść dalej tym tropem. Nagrałam kolejne piosenki . Były to moje kompozycje i moje teksty. Najwięcej wyświetleń miałam na popularnym w tamtych czasach kanale MySpace. I tam zauważył mnie mój przyszły menedżer. Zaproponował mi profesjonalną współpracę - to było dla mnie czymś nowym, bo do tej pory traktowałam wszystko jako zabawę. Myślałam, że dalej będę śpiewała w swoim pokoju i występowała na szkolnych apelach. A tu nagle pojawiła się przede mną szansa na nagrania w profesjonalnym studiu i pod fachową opiekę menedżerską. Zarejestrowaliśmy trzy piosenki demo i zgłosiliśmy się do największej wytwórni w Polsce - Universal Music. Podpisałam kontrakt w wieku 17 lat.

Musiałaś się wtedy przeprowadzić z rodzinnego miasta do stolicy. Jak ta zmiana wpłynęła na Ciebie?
Byłam podekscytowana, bo otwarły się przede mną bramy do świata z marzeń nastolatki. Nie miałam wtedy żadnych obaw co do mojej przeprowadzki. Byłam odważna. Kiedy dzisiaj sobie o tym myślę, wydaje mi się to trochę dziwne - bo przeprowadzałam się sama i to zaraz po maturze. Byłam bardzo ciekawa świata, innych ludzi, innego miasta. Moje marzenia zaczęły się spełniać.

Nie rozczarowałaś się?
Chciałam robić muzykę na jak najwyższym poziomie. To było dla mnie najważniejsze. Cały ten świat show-biznesu traktowałam wyłącznie jako dodatek. Domyślałam się jednak, jak to wszystko naprawdę wygląda. Że nie jest to aż tak kolorowe, jak pokazują media. Kilka rzeczy mnie jednak zaskoczyło. Choćby to, że nie wolno ufać wszystkim, bo zawsze znajdą się w naszym towarzystwie osoby, które będą chciały ogrzać się w tym wyimaginowanym w ich głowach blasku, jaki rzekomo od bije od publicznych osób. Nauczyłam się, że trzeba mieć też dystans do mediów, bo wiadomo, że będąc osobą publiczną, sami wystawiamy siebie na oceny, a te bywają często skrajne. Dlatego nie można popadać w samozachwyt, ani złamywać się tym, co ludzie wypisują w necie.

Większość Twoich rówieśników po maturze zdała na studia. Ty zaczęłaś pełnoetatową pracę wokalistki. Nie czujesz, że straciłaś coś ze swej młodości?
Nie. Moje życie jest takie, jakie sobie wymarzyłam jako nastolatka. I nie mam prawa narzekać.

Kiedy młody człowiek zdobywa nagle wielką popularność w show-biznesie, często nie potrafi sobie z tym poradzić. Ty wydajesz się nie mieć takich problemów.
Chyba nie miałam momentu, że przysłowiowa woda sodowa uderzyła mi do głowy. Mimo, że chyba wszyscy wokół oczekiwali, iż coś takiego się wydarzy (śmiech). Może wynika to z tego, że zawsze byłam rozsądna, wiedziałam, czego chcę od życia i jak powinnam nim kierować.

Niedawno mogliśmy oglądać w „Dzień dobry TVN” Twoje wspaniałe mieszkanie, które kupiłaś sobie w Warszawie. I to też jest zaskakujące: jako młoda dziewczyna nie wydałaś wszystkiego, co zarobiłaś na ciuchy i imprezy.
To był mój priorytet, odkąd pamiętam: żeby pieniądze, które zarabiam, inwestować w rzeczy przyszłościowe. Między innymi są to nieruchomości, co jest dla mnie zabezpieczeniem. Los bywa naprawdę przewrotny - i nie wiem co wydarzy się w moim życiu za dwa czy trzy lata. Dlatego najpierw wolałam się zabezpieczyć na przyszłość, a dopiero potem pozwolić sobie na mniej istotne wydatki. Jeśli mam wybierać między tym, co przyszłościowe i stabilne a tym, co nietrwałe i chwilowe, zawsze wybiorę tę pierwszą opcję.

Poza tym, że jesteś dzisiaj piosenkarką, zajmujesz się również profesjonalnie internetowym marketingiem. Jak łączysz te dwa tak zupełnie odmienne zajęcia?
Z racji tego, że od najmłodszych lat nabyłam w praktyce wiedzę o funkcjonowaniu internetu, w pewnym momencie postanowiłam wykorzystywać ją w sposób zawodowy. Marketing internetowy to obecnie bardzo popularny obszar biznesu: wszystkie marki, które chcą wypromować swoje produkty, koncentrują się na internecie. I właśnie moja firma zajmuje się wymyślaniem takich strategii. Oczywiście to nie tak, że sama zajmuję się wszystkim. Mam wokół wiele osób, które mi pomagają. Ja tylko to nadzoruję. Mam też swoją markę odzieżową oraz prowadzę sklep internetowy. I wcale nie jest to dla mnie coś tak bardzo różnego od działalności artystycznej. Kiedy wydaję kolejną piosenkę, album czy klip, promocja odbywa się głównie na płaszczyźnie internetowej. Czy jest to strategia marketingowa, czy sprzedaż ubrań, czy promocja muzycznych projektów - wspólnym mianownikiem jest internet, w którym czuję się pewnie.

Kim są ludzie, którzy Ci pomagają? Rodzice? Menedżer? Wytwórnia?
Jestem trochę Zosią-Samosią i lubię samodzielnie podejmować decyzje. Dlatego 99 procent przedsięwzięć, którymi się zajmuję, zostało zainicjowanych przeze mnie. Jestem jednak zawsze otwarta na podejmowanie rozmów i przyjmowanie sugestii od osób, które mają większe doświadczenie. Staram się jednak przede wszystkim iść za swoim głosem serca.

W ten sposób zamieniłaś się z nastolatki prowadzącej bloga w znaną piosenkarkę i rzutką bizneswoman. Wszystko to jednak stało się pod obstrzałem mediów. Czułaś tę presję?
Ja mam do wszystkiego zdrowy dystans. Dorastając na oczach innych ludzi, na pewno nabywałam go z każdym rokiem coraz więcej. Dlatego nigdy nie odbiło to żadnego większego piętna na moim życiu. Po prostu się do tego przyzwyczaiłam.

Cały ten świat show-biznesu traktowałam wyłącznie jako dodatek. Domyślałam się jednak, jak to wszystko naprawdę wygląda

Jakie masz relacje z fanami?
Według statystyk największa grupa moich odbiorców to ludzie w wieku 18-25 lat. Nigdy nie staram się udawać kogoś mądrzejszego od nich. To zatem bardziej relacja koleżeńska niż mentorska. Jednak kiedy fani proszę mnie o radę lub pytają o coś, zawsze podejmuję taką rozmowę, jeśli akurat mam na to czas. Od zawsze relacja z fanami była dla mnie bardzo ważna.

Jacy są młodzi ludzie w Polsce między 18 a 25 rokiem życia? Kim oni są?
Na pewno to ludzie bardzo świadomi. Dzięki temu, że mamy teraz szeroki dostęp do informacji o każdej dziedzinie życia, od mody po naukę. To ludzie, którzy nie dadzą się oszukać, bardzo sobie cenią autentyczność i szybko wyczuwają jej brak. Dużo przy tym rozumieją. Staram się im powtarzać zasady, którymi sama kieruję się w życiu: że musimy się do siebie uśmiechać, że musimy się dzielić dobrą energią, że jeśli chcemy zmienić świat, warto zacząć od siebie. I cieszę się, że mam takich mądrych odbiorców.

Odniosłaś sukces, ale każdy sukces ma swoją cenę. Jaka jest cena Twojego?
Na pewno to, że moje słowa i zachowania są czasem interpretowanie zupełnie nie tak jakbym chciała. Ludzie często sugerują się dzisiaj nieprawdziwymi informacjami. I ja tego doświadczam. Nie ma jednak sensu z tym walczyć.

Rodzinę zostawiłaś w Zgorzelcu, a nowej jeszcze w Warszawie nie założyłaś. Nie czujesz się samotna?
Od 9 rano do 1 w nocy jestem otoczona ludźmi. Kiedy wracam do domu, padam ze zmęczenia i zasypiam. Całe dnie mam wypełnione spotkaniami . A w życiu prywatnym otacza mnie tylu przyjaciół i bliskich, że nie pamiętam w swoim życiu takiej chwili, w której czułabym samotna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Trochę Zosia-Samosia, czyli przypadek Honoraty Skarbek - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl