Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Triumf PiS. Na co naród dał zgodę?

Włodzimierz Zapart
Naród zdecydował. Zwycięstwo PiS-u jest bezapelacyjne, przekonujące, druzgocące. Sondażowa prognoza mówi, że prawica może rządzić samodzielnie. Obojętnie co kto sobie myśli, lubi lub nie lubi, w takiej sytuacji trzeba zawołać: piękny sukces, jakiego w polskiej polityce jeszcze nie odniósł nikt.

A zatem piękne zwycięstwo. Piękne słowa usłyszeliśmy też od Jarosława Kaczyńskiego: „Duch jest silniejszy od ciała”. Co prawda wypowiedziany łamiącym się głosem meldunek „Panie prezydencie, melduję wykonanie zadania” jak na jasny przekaz polityczny w obliczu wyborczego zwycięstwa brzmiały bardziej poetycko niż politycznie, ale weźmy pod uwagę rodzinne uwarunkowania tego polityka i nie dzielmy włosa na czworo. Takie widać już są te nasze polskie imponderabilia, że polityka i ekonomia muszą mieszać się z poezją. Przywołajmy zatem słowa poety: „Klaskaniem mając obrzękłe prawice, znudzony pieśnią lud wołał o czyny”. Wołał od dawna, od lat, ale podczas kampanii wyborczej rosnące ambicje Polaków jeszcze dodatkowo zostały pobudzone i zradykalizowane. Kandydaci na posłów, a przede wszystkim liderzy partyjni, gotowi byli obiecywać złote góry - obiecali je i dostali od Polaków jednoznaczną odpowiedź: zgoda!

Zgoda, ale na co? Na to, żeby Platformę odsunąć od władzy - bez wątpienia. Zgoda na to, żeby PiS wygrał wybory - z pewnością. Na to, żeby Beata Szydło stanęła na czele rządu - na pewno. Może nawet zgoda na to, żeby prawica pod wodzą Kaczyńskiego tworzyła samodzielny rząd. Ale przecież to nie koniec. To dopiero początek. Jestem być może ciasnym materialistą - niegodnym słuchania pięknych słów o triumfie ducha - ale sądzę, że naród przede wszystkim dał zgodę na to, żeby co miesiąc dostawać obiecane 500 zł na dziecko, żeby wiek emerytalny był niższy, a cena metra mieszkania zmniejszyła się do 2550-3000 zł. Naród dał zgodę, żeby gospodarka rozkwitła i przyniosła Polakom upragnione bogactwo, najlepiej duże, pod wpływem obiecanego przez Kaczyńskiego półtora biliona złotych (swoją drogą: ile to jest ten bilion?). Drugim znaczącym wydarzeniem jest klęska lewicy. Nie będzie więc prawdopodobnie w Sejmie Leszka Millera, ani czarującej Barbary Nowackiej, ani - niestety - nieskażonej pierworodnym grzechem leninizmu partii Razem. Nie będzie lewicy nominalnie, ale mam nadzieję, że obrońców ludzi pracy nie zabraknie. To pewien ważny znak czasu.

A czas ani chwili nie czeka. Już od dziś właściwie zaczyna się ciąg dalszy tej zajadłej kampanii wyborczej. Kaczyński jasno stwierdził, że skończył się karnawał i przyszedł czas na ciężką pracę. „Będziemy ciężko pracować, a Polska niech się bawi” - mówił w zeszłym tygodniu. Szkoda, że w jego wczorajszej wypowiedzi nie dosłuchałem się słów: „czekajcie na przelewy z banku”. Nie było ich, ale przecież obiecany zysk nadejdzie?

A ile to jest ten bilion? To jedynka z 12 zerami. Przy różnych miarach dla określenia biliona stosuje się przedrostek tera (terawaty, terabajty). Wiem, że jeśli zjednoczona prawica wygrała tak wysoko, to tera będzie się działo!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska