Tragiczny wypadek w Lucinach: "Zobaczycie, jak wezmę ten zakręt"

Karolina Koziolek
Tragiczny wypadek w Lucinach: "Zobaczycie, jak wezmę ten zakręt"
Tragiczny wypadek w Lucinach: "Zobaczycie, jak wezmę ten zakręt" Paweł Miecznik
Oni ledwo się znali. Adrian i Szczepan do opla vectry wsiedli przez przypadek: bo impreza się skończyła, a im nie chciało się jeszcze spać. Po północy z piątku na sobotę razem z Piotrkiem i Rafałem poszli na przystanek w Lucinach. Potem podjechał Wojtek, znajomy dwóch z nich, zaproponował, że gdzieś pojadą.

Był dzień zakończenia roku szkolnego, piątek, równo tydzień temu. - Okazja, żeby się spotkać, choć część z nas dawno już się nie uczy. Rafał tego dnia dostał dyplom i wymarzony tytuł mechanika samochodowego. Samochody, to była jego pasja - opowiada Piotrek. On jako jedyny wyszedł bez szwanku z wypadku, który zdarzył się tamtej nocy.

Zobacz też: Luciny: 14-latek najciężej ranny w tragicznym wypadku walczy o życie

Jechali w pięciu: prowadził 22-letni Wojtek z Lucin, obok niego siedział Piotrek, trzy lata młodszy kolega z tej samej wsi, z tyłu usiadł przyjaciel Piotrka Rafał z oddalonych o kilometr Kalej, byli w tym samym wieku. Razem z nimi jechali jeszcze Szczepan, 16-latek z Biernatek koło Kórnika i Adrian z pobliskiego Bnina, nie miał jeszcze 15 lat. Ci dwaj Wojtka nie znali.

Impreza na koniec roku
Tego wieczoru Rafał i Piotrek poszli uczcić koniec roku na działkę na końcu wsi. - Był grill, dziewczyny, jakieś tańce. Normalna sprawa w tym wieku - mówi Adam, ojciec Piotrka.

Zobacz także: Wypadek w Lucinach: Nie żyją trzej młodzi ludzie, dwóch nastolatków w szpitalu [ZDJĘCIA, FILM]

Impreza skończyła się jednak niedługo po północy, a Piotrek z Rafałem oraz Szczepan i Adrian, nie zamierzali jeszcze iść spać. - Poszliśmy na przystanek przy głównej szosie, po jakimś czasie podjechał Wojtek. Zaproponował, że zabierze nas do Zaniemyśla po alkohol. Wsiedliśmy. Mimo że Szczepan i Adrian praktycznie go nie znali, nikt z nas nie miał oporów, żeby wsiąść z nim do samochodu. Mówił, że pił, ale widziałem, że nie jest pijany. Znałem go, to nie był pierwszy raz - opowiada Piotrek. - W Zaniemyślu nocny sklep był już zamknięty. Wpadliśmy więc na pomysł, że czynny może być "Bażant" w Śre-mie, nocny koło dworca. Wracaliśmy przez Luciny.

W Lucinach droga jest prosta, tylko koło sklepu siostry Wojtka w centrum wsi poprowadzona jest lekkim łukiem. Wojtek jechał szybko.

- Powiedział, że weźmie ten łuk przy takiej prędkości jak jeszcze nigdy z nikim nie jechaliśmy. Miał na liczniku 160 na godzinę. Wiedziałem, że będziemy mieli wypadek - Piotrek mówi pewnie.
160 km/h to było za dużo, by wziąć ten zakręt. Każdy zakręt.

- Wojtkowi nie było sensu mówić, żeby zwolnił. Należał do tych osób, które słysząc takie słowa, jeszcze przyspieszają - opowiada chłopak.

Samochód wypadł z trasy i wielokrotnie koziołkował. Zahaczył o płot jednej z posesji, uszkadzając kilkanaście metrów solidnego płotu na podmurówce.

Nieprzypadkowy dom
To nie był przypadkowy dom. To był dom Piotrka.

Trzech chłopaków siła uderzenia wyrzuciła z samochodu. Siedzący z tyłu Rafał wpadł na płot zaginając do samej ziemi metalowy słupek. Teraz zamiast płotu jest prowizoryczna siatka.

- Pisk, huk. Wokół była jedna wielka kurzawa, prawie nie było widać domu - opowiada Zbigniew Maćkowiak, sołtys wsi, który mieszka tuż obok. - To był środek nocy, chwila po trzeciej. Wybiegliśmy zobaczyć, co się stało.

- Mama Piotrka wpadła do nas, w ręce miała telefon. Trzęsła się, nie była w stanie wybrać numeru na pogotowie - opowiada Karolina Piasecka, sąsiadka z naprzeciwka. - Mój mąż wybiegł, sprawdzał chłopakom puls, próbował pomóc.

Niewiele mógł zrobić. Wojtek, Rafał i Szczepan zginęli na miejscu. Piotrek wyszedł z wraku sam. Siedział potem na schodach swojego domu i patrzył, jak przed jego oczami uwijają się policjanci, lekarze, prokurator. Ma jedynie draśnięcie na ramieniu...

- Cud. Inaczej o tym powiedzieć się nie da - mówi Adam, jego ojciec. A Piotrek dodaje: - Nikt z nas nie miał zapiętych pasów. Mnie uratowało chyba to, że trzymałem się mocno uchwytu przy suficie. Jeszcze na drugi dzień bolały mnie mięśnie.

Pożyczony samochód
Opel vectra, którym wtedy jechali, należał do starszej siostry Wojtka, właścicielki miejscowego sklepu. W piątkowy wieczór nie było jej w Lucinach, wyjechała z synkiem na wczasy do Hiszpanii.

Nie wiadomo, czy Wojtek wziął samochód bez pytania, czy często tak robił, mieli taki układ? Siostry Wojtka nie chcą dać odpowiedzi na te pytania.
- Nie chcemy o tym rozmawiać - mówią dwie śliczne dziewczyny wchodzące do mieszkania w bloku na piętrze.

- Są w amoku. Nic do nich nie dociera. Nie dziwię im się. To kolejny dramat, który dotknął tę rodzinę - twierdzi Dorota Małecka, ich ciotka mająca mieszkanie naprzeciwko. - Nad mężczyznami w tej rodzinie wisi chyba jakieś fatum. Wszyscy umierają w nietypowych okolicznościach.

Ojciec rodziny zmarł kilka lat temu. Niedawno młodą wdową została najstarsza z córek, właścicielka lucińskiego sklepu.

- Jej mąż pewnego dnia schodził po schodach w ośrodku zdrowia, nagle zawróciło mu się w głowie, upadł i zmarł. Została sama z synusiem. A teraz jeszcze Wojtek... - opowiada ciotka.

W mieszkaniu w bloku zostały same kobiety. Strzeże ich tylko św. Józef ustawiony w niszy na elewacji budynku. O ironio, patron mężczyzn i rodzin.

- Wojtek to nie był zły chłopak. Lubił się bawić, bywało głośno. Ale wiedział, że jako jedyny mężczyzna w domu ma obowiązki. Widziałam, jak pomagał robotnikom przy remoncie - opowiada sąsiadka z bloku.

W ostatnim czasie pod tym względem nic się zmieniło. Może tylko Wojtek stał się bardziej zadziorny. Wdał się w konflikt z nowymi sąsiadami. Poszło o psa, ale o co konkretnie, nikt nie wie. W rezultacie chłopak uszkodził sąsiadowi samochód.

Nikt we wsi nie chce mówić o nim źle ani obwiniać go o tragedię. Choć Wojtek święty nie był. Jeździł bez prawa jazdy. Stracił je za jazdę po pijanemu…

Rafał i jego skuter
Rafał był przyjacielem Piotrka, mieszkał w Kalejach.

- Widziałem go co rano, jak szedł na autobus do Śremu, gdzie chodził do szkoły. Przyjeżdżał z Kalej na skuterku i zostawiał go na podwórku u Piotrka. Tam, gdzie potem zginął - opowiada sołtys.

To był spokojny chłopak. Uwielbiał grzebanie przy samochodach.

- Chłopak bez skazy - ocenia krótko ojciec Piotrka.
- Wszystko mu się udawało. Niedawno zrobił prawo jazdy. W piątek skończył szkołę, dostał dyplom. Był wesoły, nigdy z nim nie było żadnych problemów - opowiada Piotrek.

Rafał niebawem miał skończyć 19 lat. Nie doczekał, podobnie jak Szczepan.

Adrian, który przyjechał ze Szczepanem na imprezę do Lucin, miał więcej szczęścia. Doznał stłuczenia mózgu, ale obyło się bez operacji.

Leży na pediatrii w Szpitalu Klinicznym przy ul. Szpitalnej w Poznaniu. Jego stan jest stabilny. Lekarze powoli wybudzają go ze śpiączki. Rokowania są dobre.

Adrian pochodzi z tzw. dobrej i zamożnej rodziny - jego rodzice prowadzą w Kórniku sklep ze sprzętem ogrodniczym.

Ma dziewczynę Agatę. Zaraz po jego wypadku napisała na swoim profilu na facebooku; "Szczęście w nieszczęściu… adrian żyje… (...) Jeszcze z nim zapalimy jointa". (pisownia oryginalna) Podobny wpis o wspólnym paleniu marihuany pojawił się na profilu jej brata Grzegorza.

Kobieta, z którą rozmawiamy, sugeruje, by lepiej się przyjrzeć nastolatkom. - To nieciekawe towarzystwo. Trzeba przestrzec przed podobnymi zachowaniami innych, by kolejny raz nie doszło do tragedii. Piętnować takie zachowania i język, jakim się posługują - mówi.

Przykład? Wpisy na profilu Adriana na popularnym wśród nastolatków portalu ask.fm, gdzie młodzi zadają sobie anonimowo pytania:

"Masz jakiegoś wroga? Jak tak, opisz go obraźliwymi słowami ;p". Odpowiedź: "Wroga mam naług papierosowy" - to wpis na profilu Adriana sprzed roku, (pisownia oryginalna). Albo inny: "Co pomaga Ci lepiej spać?" Odpowiedź: "O.o zioło"
Z jej relacji wynika, że rodzice bardzo się o niego martwią, nie można im niczego zarzucić. Przed imprezą mama Adriana przyjechała z Kórnika, by zobaczyć, u kogo będzie nocował. Był to dom Piotrka, miejsce tragedii.

Nadmierna prędkość
W środę w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu odbyła się sekcja zwłok Wojtka, Rafała i Szczepana. Do badania zostały też pobrane ich próbki krwi.

- Będą badane pod kątem obecności alkoholu oraz substancji psychoaktywnych - mówi nam Jarosław Żak, prokurator rejonowy w Śremie. - Powołany zostanie biegły z zakresu znajomości stanu technicznego pojazdów oraz zespół biegłych z zakresu rekonstrukcji przebiegu wypadków - informuje.

- Na tej drodze takiego wypadku chyba nigdy nie było - mówi Piotr Nowacki, naczelnik wydziału ruchu drogowego śremskiej komendy. - Samochód wypadł z drogi, koziołkował, wpadł w tzw. poślizg boczny i zatrzymał się dopiero na posesji. Winą była nadmierna prędkość. Na drodze praktycznie nie było widać śladów hamowania - mówi policjant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tragiczny wypadek w Lucinach: "Zobaczycie, jak wezmę ten zakręt" - Głos Wielkopolski

Komentarze 15

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

m
mig
szok młodzi ludzie marihuana alkohol szybka "popisówa" autem i bóg wie co jeszcze i tu pytanie:gdzie byli rodzice?czy byli aż tak zaślepieni że nie zauważyli jakie towarzystwo ma ich dziecko!?młodzież z kórnika słynie z takich excesuw jak alkohol papierosy i narkotyki a rodzice oczywiście nic nie widzą. Szkoda tych młodych którzy zginęli mieli całe życie przed sobą współczuję rodzicom
a
anonim
wcale taka spokojna nie byla
p
po sprawie
trzech mistrzów mniej , jest dużo bezpieczniej na drogach, czarne zarobiły na pogrzebach i po sprawie.
odszkodowań nie będzie i to najważniejsze.
G
Gość
Nie masz tu prawa głosu więc wypad stąd gówniaro z wioski
j
jakie rzeczy
Może dużo napisane informacji,ale połowa z nich to nieprawda! Naprawdę się zdenerwowałam..ludzie piszą nie wiedząc nic nawet o tych ludziach,a wypowiadam się,bo byłam jestem i będę przyjaciółką jednego chłopaka :(
t
tomek
bardzo dobrze.pojebani ludzie tak robią.tata ma kaskę to zaś się synkowie rozbijają autami.
A
Agata
I wy piszecie prawdziwe informacje ? właśnie czytam. Nawet ja wiem więcej niż wy.
N
Natura
to się nazywa selekcja naturalna... upośledzone jednostki same się kasują...
A
Albert
dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota.
A
Arek
by "młody człowiek się opamiętaj", podobnie jak nikt nie słucha uwag w stylu "policja apeluje o ostrożną jazdę". Ludzie niezrównoważeni emocjonalnie czy półinteligenci powinni systemowo być odsuwani od prowadzenia pojazdów.
N
Nokaut
"To był spokojny chłopak" - tak, 160km/h na zakręcie
"Chłopak bez skazy" - tak, mimo, że jeździł po pijaku

Ludzie, jakie wy macie pojęcie o życiu???
K
Kierowca z przeciwka
Głupota gówniarzy poraża. Gdzie rodzice, nauczyciele? Ten dzieciak nie pił pierwszy raz za kółkiem. Dla mnie to morderca, a ci, którzy wiedzieli, że jeździ po pijaku, są współwinni tej tragedii.
p
poznaniak
Porządnie napisany artykuł. Dużo informacji. Szkoda tylko, że takich smutnych :(
z
z
Malo ostatnio w Głosie tak dobrze napisanych artykułów...
p
[email protected]
Historia jakich wiele powstających na tle ludzkich tragedii ,bólu i cierpieniu rodzin po stracie najbliższych.W tym przypadku bezsensowna śmierć młodych ludzi mających w perspektywie całe życie szokuje i zmusza do refleksji.Ile jeszcze takich tragedii będziemy świadkami by kolejny młody człowiek się opamiętał i by po latach nie mówiono o nim "był",tylko "jest" i żyje?
Wróć na i.pl Portal i.pl