Tragiczny wypadek na S5 w Osówcu pod Bydgoszczą. Zginęło dwóch kierowców i małe dziecko

Przypomnijmy: 13 stycznia wydarzył się wypadek na drodze ekspresowej S5 w Osówcu (gmina Sicienko). Zderzyły się osobowy opel z busem. Oplem kierował 69-latek, był sam. Wszystko wskazuje na to, że to on spowodował wypadek, ponieważ wjechał na "eskę" pod prąd.

- Kierujący oplem astrą, jadąc w kierunku przeciwnym do obowiązującego na tym pasie ruchu, doprowadził do zderzenia z prawidłowo jadącym mercedesem vito, którym podróżowało pięć osób, w tym dziecko - mówi kom. Lidia Kowalska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.

Kierowca opla z powiatu bydgoskiego poniósł śmierć na miejscu. Wszystkie osoby jadące busem (kierowca plus czterech pasażerów) zostały przewiezione do bydgoskich szpitali. - Na skutek poniesionych obrażeń, w niedzielę w szpitalu zmarła 4-latka, a w poniedziałek 68-letni kierowca mercedesa - kontynuuje kom. Kowalska. - Na miejscu zdarzenia przez kilka godzin pracowali policjanci, zabezpieczając materiał dowodowy.

Prokuratura w Nakle bada sprawę. - To początek postępowania, więc za wcześnie, żeby cokolwiek stwierdzić - podkreśla prok. Arkadiusz Nowak, zastępca prokuratora rejonowego w Nakle. - Ustalamy okoliczności, przesłuchujemy świadków. Więcej będzie można powiedzieć dopiero po sekcji zwłok.

W internecie pojawiają się informacje o tym, że sprawca wypadku w Osówcu celowo wjechał w inny pojazd. Podobno w aucie miał Pismo Święte z zaznaczonymi fragmentami o pożegnaniu. Sam ponoć nie chciał dalej żyć, zmagał się z ciężką chorobą. Słychać komentarze, że 69-latek specjalnie wjechał na ekspresówkę pod prąd. Prokuratura na ten temat nie wspomina. - Zbadamy różne wątki - dodaje prok. Nowak.

Wyjaśnia natomiast, jak kończą się postępowania, gdy osoba, która powoduje wypadek, w nim ginie. Sprawa jest po prostu umarzana.

Ostatni weekend feralnie zaczął się na drogach. W bydgoskim Fordonie, na Przylesiu, zginęła 14-letnia dziewczynka. To było w piątkowe popołudnie na skrzyżowaniu ulic Akademickiej i Kaliskiego. Nastolatka biegła na tramwaj, ale nie zobaczyła drugiego. Kowalska: - Ze wstępnych ustaleń wynika, że do wypadku doszło na przejściu dla pieszych, wyposażonym w sygnalizację świetlną w momencie, gdy przejeżdżały przez nie tramwaje w przeciwnych kierunkach. Wówczas, mająca najprawdopodobniej czerwone światło, 14-latka weszła pod jeden z pojazdów.

Nastolatka została przewieziona do szpitala. Mimo udzielonej pomocy medycznej, na skutek poniesionych obrażeń, zmarła w szpitalu.

Świadkowie opowiadali, że dziewczyna, przebiegając, rozmawiała przez telefon albo pisała wiadomość.

Na drogach jest ślisko i w najbliższych dniach nic się nie zmieni. Do czwartku włącznie termometry będą wskazywały około 0 stopni Celsjusza. Można spodziewać się śniegu i deszczu.