Tragedia w parku. Zabił jednym ciosem Ukraińca. Teraz płacze: nie chciałem jego śmierci

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Andrzej Banas / Polska Press
Poznali się kilka godzin wcześniej na przystanku autobusowym. Kupili alkohol i pili razem. Rozmawiali o swojej więziennej przeszłości. Gdy Ukrainiec Andrii chciał pokazać Jackowi "kilka ciosów nożem", Polak uderzył go. Ukrainiec upadł, niedługo później już nie żył. Mężczyzna, oskarżony o pobicie ze skutkiem śmiertelnym Ukraińca, rozpłakał się dzisiaj w sądzie. Przekonuje, że nie bił tylko odepchnął mężczyznę, bo przestraszył się kiedy tamten chciał mu pokazywać „triki z nożem”. - Byłem karany za różne przestępstwa, ale nigdy nie zgodziłbym się na śmierć człowieka – mówił ze łzami w oczach. Zdaniem prokuratury, zadał jeden cios w brzuch. Ale cios spowodował takie obrażenia, że Andrii S. zmarł.

Ciało ofiary znaleziono 9 października 2018 roku w parku przy Zespole Szkół przy ul. Trzebnickiej w Miliczu. Początkowo podejrzewano, że to był tylko wypadek, że Andrii S. zmarł z powodu wychłodzenia organizmu. Sekcja zwłok ujawniła jednak poważne obrażenia, które mogły powstać od silnego uderzenia w brzuch. Oskarżony to Jacek O. Dziś rozpoczął się jego proces. Przyznał się do nieumyślnego spowodowania śmierci. Bo – po uderzeniu – mógł zadzwonić po pogotowie. Ale uderzony mężczyzna tego nie chciał. Według Jacka O., śmiał się nawet, że tak słabo dostał w brzuch.

Poznali się kilka godzin wcześniej na przystanku autobusowym w Miliczu. Kupili alkohol i pili razem. Trafili do parku przy Trzebnickiej. Tu miało dojść do wymiany zdań. Według oskarżonego Andrii S. przechwalał się, że siedział w więzieniu, był na wojnie, ma nóż i zabijał nim. Jacek O. miał mu odpowiedzieć, że też siedział, ale nie ma się czym chwalić. Andrii sięgnął ręką do kieszeni mówią o „kilku trikach” z nożem. Wtedy – według Jacka O. - miał zostać popchnięty przez niego. Wywrócił się i zaczął się śmiać. Oskarżony odebrał to jako śmiech ze zbyt słabego ciosu.

W śledztwie – na początku – przyznawał się do zadania ciosu. Dziś tłumaczy, że policjanci mu podpowiedzieli, by tak mówił, bo tak będzie lepiej i szybko wyjdzie na wolność. Rzekomo obiecali mu zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. A to przestępstwo zagrożone karą pięciu lat więzienia. Tymczasem za „spowodowanie rozstroju zdrowia, ze skutkiem śmiertelnym” grozi nawet dożywocie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tragedia w parku. Zabił jednym ciosem Ukraińca. Teraz płacze: nie chciałem jego śmierci - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl