19-letni Sebastian Walukiewicz został sprzedany do włoskiego Cagliari. Pogoń Szczecin nie zdradziła, ile zarobiła na transferze, ale pochwaliła się, że to był jej rekordowy zarobek.
Transparentność przy transferach? Nic z tego. Świat futbolu nie jest wyjątkiem i o pieniądzach oficjalnie nie chce mówić. Trochę się to zmienia, gdy zawodnicy wpisują do kontraktów tzw. sumy odstępnego, czyli ile musi zapłacić klub X dotychczasowemu pracodawcy za zerwanie przez zawodnika kontraktu. Coraz częściej takie „odstępne” funkcjonują w umowach i Pogoń też już tego doświadczyła.
Ile kosztował Włochów Sebastian Walukiewicz? Szybko pojawiła się kwota 4 mln euro. Pogoń ani jej nie potwierdziła, ani nie zaprzeczała. Prezes Jarosław Mroczek podkreśla jednak, że klub może być zadowolony z kwoty i przyznał, że to najwyższy transfer w historii klubu.
Walukiewicz pół roku temu zaczął grać w ekstraklasie, więc cena może szokować, ale to duży talent, bardzo ciekawe perspektywy i Włosi wydając taką sumę też mają nadzieję, że za rok-dwa zarobią kilka razy więcej. Przy okazji zarobi też Pogoń, która zagwarantowała sobie procenty od kolejnego transferu. Ile to procent? Też zostało to utajnione, ale można się domyśleć, że chodzi o 10 procent. Jednym słowem - dobry interes. Sebastian Walukiewicz wiosną będzie dalej grał w Pogoni, zbierał doświadczenie, spróbuje z Portowcami skończyć sezon na podium. W czerwcu powinien wystąpić w Mistrzostwach Świata do lat 20, które będą rozegrane na polskich boiskach. Po tym turnieju jego cena też może wzrosnąć. Cagliari na pewno nie jest spełnieniem marzeń zawodnika, a jedynie przystankiem do większego klubu. Kierunek obrońca wybrał bardzo dobry - włoska Serie A słynie z bardzo dobrych obrońców, więc szanse na rozwój na pewno są. Od lata wszystko będzie w rękach, nogach i głowie zawodnika. Póki co - Walukiewicz staje na wysokości zadania - pilnie zaczął uczyć się języka włoskiego, by ułatwić sobie aklimatyzację w nowym klubie. Nie brakuje przykładów polskich piłkarzy, którzy cały czas liczyli na wyjazd z kraju, a gdy już zostali sprzedani to okazywało się, że nie znają nawet angielskiego. I grali jedynie w rezerwach, później wracali do Polski.
Sebastian Walukiewicz musi się też przygotować na to, że wiosną będzie mocniej obserwowany przez fachowców i kibiców. Co by nie mówić - przechodzi za duże pieniądze, a to wzbudza zainteresowanie.
Pogoń zrobiła na Walukiewiczu świetny interes. Za małe pieniądze wyciągnęła go z akademii Legii Warszawa (ok. 60 tys. zł). Ale nie tylko ze względu na sprzedaż młodego obrońcy można docenić fakt, że Pogoń Szczecin zaczęła zarabiać duże pieniądze w ostatnich latach.
Rekordzista na rok
Jakub Piotrowski został sprzedany do belgijskiego Genku latem 2018 r. Kwota też tajna, ale mówi się o 2 mln euro. I równie nieoficjalnie wiadomo, że Pogoń może zarobić więcej, gdy Piotrowski przebije się do pierwszego składu, przyczyni się do sukcesów nowego klubu i zostanie odsprzedany z zyskiem.
Transfer Piotrowskiego był zresztą podobny do Walukiewicza. Staż młodzieżowca w Pogoni był dłuższy, bo trafił do Szczecina jako junior w 2015 r., ale w elicie rozegrał jeden sezon i to niepełny. Prezentował się jednak na tyle dobrze, że nie tylko pomógł Portowcom utrzymać się w ekstraklasie, ale zwrócił na siebie uwagę europejskich menedżerów. Wszechstronny, dobrze zbudowany, chętny do pracy, bezkonfliktowy - to przekonało Belgów, którzy żyją ze szlifowania piłkarskich talentów. Póki co Piotrowski nie został podstawowym zawodnikiem Genk, ale konkurencję ma naprawdę mocną. Jego sytuacja może zmienić się latem.
W cieniu Walukiewicza
Tej zimy odszedł z Pogoni Lasza Dwali. Rosły gruziński obrońca przychodził za grosze z rezerw Śląska Wrocław, wcześniej grał bez sukcesów w paru innych zespołach, ale dopiero w Szczecinie stał się solidnym stoperem. Mógł zostać jeszcze dłużej, ale chciał spróbować szczęścia w mocniejszym zespole. Zgłosił się lider węgierskiej ekstraklasy Ferencvaros Budapeszt, który pewnie latem będzie walczył o awans do Ligi Mistrzów. Mówi się, że Pogoń zarobiła na Dwalim 500 tys. euro. To bardzo dobra kwota, bo za rok kończył się jego kontrakt.