Sławomir Peszko, 2009 (Ruch Chorzów – Lech Poznań)
Zaledwie rok później wielkich emocji dostarczył finał Lecha Poznań z Ruchem Chorzów. Jedyną bramkę zdobył Sławomir Peszko, który był w tym meczu wręcz nie do zatrzymania. Kolejorz przez całe spotkanie grał bardzo spokojnie, zaś chorzowianie biegali po boisku bez wiary w sukces. Dla Sławka Peszki był to klucz do polskiej kadry – skrzydłowy Lecha od tamtego sezonu zaczął być regularnym reprezentantem naszego kraju.
Andrius Skerla, 2010 (Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok)
W 2010 roku nasze oczy skierowane były w stronę Bydgoszczy, gdzie Pogoń grała o Puchar z Jagiellonią. Trofeum wygrał białostocki klub, a jedyną bramkę strzelił w 49. minucie Andrius Skerla. Zawodnik Jagiellonii wykorzystał niecelne uderzenie Laty i z najbliższej odległości pokonał Radosława Janukiewicza. Dzięki Skerli, drużyna z Podlasia po raz pierwszy w historii awansowała do europejskich pucharów. „Szczególnie jestem pod wrażeniem Andriusa Skerli, który grał z kontuzją i jeszcze został bohaterem.” mówił po meczu Michał Probierz.
Jakub Wawrzyniak, 2011 (Legia Warszawa – Lech Poznań)
Przed tobą bramkarz przeciwnej drużyny. Za nim, dosłownie przy bramce, stoją kibice twojej drużyny. Od twojego rzutu karnego zależy, czy wygracie Puchar Polski, czy nie… przed takim wyzwaniem stanął w 2011 Jakub Wawrzyniak. Finał w Bydgoszczy nie był emocjonujący na boisku, a spotkanie Legii z Lechem rozstrzygnęło się dopiero w serii „jedenastek”. Puchar zgarnął stołeczny klub, a Wawrzyniak odpłacił się kibicom za aferę dopingową związaną bezpośrednio z nim.
Marek Saganowski, 2013 (Śląsk Wrocław – Legia Warszawa)
Wrocław, 2013. Wróciliśmy do formuły dwóch spotkań w finale Pucharu Polski, ale pojawił się zawodnik, który zakończył rywalizację już w pierwszym z nich. Legia pokonała ówczesnego mistrza Polski, Śląska 2:0, a oba gole strzelił Marek Saganowski. Najpierw Kucharczyk zagrał na 5. metr, a napastnik Legii strzelił w krótki róg. Następnie wykorzystał fatalny błąd w obronie WKS-u i dopełnił formalności. „Sagan” udowodnił w tym spotkaniu, że do czasu kontuzji był jak czerwone wino.