Tomaszów Lubelski. Pani bielikowa zjadła truciznę. Wcześniej ktoś ją postrzelił

Joanna Nowicka
Orzeł przeszedł operację wyjęcia śrutu ze skrzydła
Orzeł przeszedł operację wyjęcia śrutu ze skrzydła FUNDACJA EPICRATES
Samica bielika, którą uratowali leśnicy z Tomaszowa Lubelskiego doznała wielkiej krzywdy ze strony człowieka. Ptak nie tylko został otruty. Okazuje się, że wcześniej została dwa razy postrzelona.

Dwa bieliki zostały uratowane w Przeorsku w powiecie tomaszowskim przez tutejszych leśników. Oba ptaki - samiec i samica - wykazywały objawy zatrucia.

Dziś pan bielik jest już na wolności i cieszy się zdrowiem. Jeszcze niedawno wydawało się, że wkrótce dołączy do niego samica. Okazuje się, że radość była przedwczesna.

Pani bielikowa trafiła we wtorek do Ptasiego Azylu w Warszawie. Została tu przewieziona przez pracowników lubelskiej Fundacji Epicrates, którzy opiekowali się nią w ostatnich dniach. I odkryli, że samica ma za sobą jeszcze gorsze przeżycia niż się wydawało.

- Wykonaliśmy rentgen. Okazało się, że ptak ma dwa śruty w skrzydłach. Ktoś do niego strzelał - mówi Bartek Gorzkowski z Fundacji Epicrates.

Lekarze z fundacji wykonali bielikowi operację podczas której wyjęli jeden ze śrutów. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie pochodzi z amatorskiej broni, tzw. wiatrówki.

To pocisk używany m.in. przez myśliwych, ale i kłusowników. Śrut utkwił w wewnętrznej stronie skrzydeł, więc ptak prawdopodobnie został zraniony w locie.

O tym, czy bielik spod Tomaszowa przejdzie kolejną operację usunięcia drugiego śrutu zadecydują specjaliści w stolicy. Wkrótce okaże się też, czy samica będzie miała szansę wrócić na wolność.

Problemem jest głównie przykurcz jednej łapy, który doprowadził już do częściowego zaniku mięśni.

- To problem o podłożu neurologicznym, prawdopodobnie również następstwo zatrucia. Nasi wolontariusze codziennie masowali łapę bielika i skurcz niemal ustąpił, ale ptak wciąż nie potrafi prawidłowo chwytać - wyjaśnia Bartłomiej Gorzkowski.

Dodatkowo, pani bielik po zjedzeniu trucizny ma problemy z nerkami i wątrobą. Wciąż jest jednak nadzieja, że ptaka uda się wyleczyć i wróci na łono natury, do swojego towarzysza.

Kto truje bieliki?

Dwa bieliki z Przeorska zostały uratowane w połowie lutego. Przeżyły głównie dzięki wrażliwości mieszkańców, którzy je zauważyli i szybkiej reakcji leśników z Nadleśnictwa w Tomaszowie Lubelskim.

Stan samca poprawił się bardzo szybko. Samica była ratowana w Zamościu, a potem leczona w Lublinie.

Mimo trudnej historii, pani bielikowa z Przeorska i tak ma więcej szczęścia niż ptaki znalezione martwe 20 km dalej, koło Narola. Trzy z nich odkryto na poczatku lutego. Czwartego kilka dni temu, w tej samej okolicy.

Ptaki zjadły padlinę lisa, który wcześniej najpewniej połakomił się na wyłożone dla niego zatrute mięso. W taki sposób często pozbywają się lisów hodowcy drobiu. Problem w tym, że ostatecznie ofiarami padają ptaki drapieżne.

- Im więcej o tym problemie mówimy, edukujemy, tym więcej podobnych przypadków odkrywamy. Bieliki to niejedyne ofiary, kiedyś natrafiliśmy na sześć myszołowów, które pożywiały się skażonym mięsem z lisa - mówi Tomasz Bajdak z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego.

Zatruciami bielików koło Narola i w Przeorsku zajmują się miejscowe jednostki policji. Mundurowi w Tomaszowie Lubelskim czekają na wyniki badań toksykologicznych, które pozwolą określić, co dokładnie zjadły bieliki w Przeorsku.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz też: 17-latek stworzył niezwykły model Manhattanu z elektrośmieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tomaszów Lubelski. Pani bielikowa zjadła truciznę. Wcześniej ktoś ją postrzelił - Kurier Lubelski

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zenobia
Miałam okazję poznać osobiście ok. 10 myśliwych, dla każdego z nich istniał tylko jeden gatunek ptaka drapieżnego - czyli jastrząb (wiadomo - "szkodnik"), do którego oczywiście należy strzelać bo poluje na zwierzęta, które przynajmniej od czasów wielkiego łowczego Szyszkina należą wyłącznie do myśliwych. Przerażająca głupota!
d
dero
Masz rację że trują wszystkich Z tym wylewaniem szamba na pola to norma Ktoś powinien to kontrolować Wystarczy zarządać rachunków za wywóz szamba i będzie wiadomo kto wylewa. Banda trucicieli.
b
bero
Myśliwi to barbarzyńcy Banda drani strzelają do wszystkiego i bez umiaru. Trzeba wreszcie zrobić z nimi porządek!!!
a
anka
zabierają dzikim zwierzętom teren, a potem złorzeczą, że dziki, lisy i inne zwierzaki podchodzą pod domy, wchodzą do miast. Mało, że ludzie wszystko betonują to jeszcze strzelają, podkładają trucizny, aby wyeliminować zwierzęta tak jak z upodobaniem wycinają drzewa. We wszystkich państwach naprawiają błędy i robią wszystko, aby było jak najwięcej zieleni, a u nas odwrotnie. Zostaniemy z betonem, szczurami i robactwem.
f
ferro
Rolnicy nie tylko płacą mikre podatki to jeszcze zanieczyszczają nam przyrodę a nawet ją trują vide orliki. Znam ludzi pracujących na roli i każdy z nich jak nie pali śmieci w piecu to wylewa szambo na pola, rowu albo rzeki. Za to wszyscy lecą co niedzielę do kościoła i uważają, że będą zbawieni. Otóż nie. Pójdą do piekła, bo doskonale wiedzą, że trują innych.
Wróć na i.pl Portal i.pl