Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Trela: Mogłem powiedzieć, że mi nie po drodze ze Zdanowską, ale...

Marcin Darda
Tomasz Trela: Jeśli ktoś ma legitymację partyjną, ale jest fachowcem, to na pewno nie będzie dyskryminowany
Tomasz Trela: Jeśli ktoś ma legitymację partyjną, ale jest fachowcem, to na pewno nie będzie dyskryminowany Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Rozmowa z Tomaszem Trelą, nowym, pierwszym wiceprezydentem Łodzi i szefem SLD w mieście.

Niedawno był Pan opozycyjnym radnym, teraz jest pierwszym wiceprezydentem Łodzi. Chyba łatwo będzie Panu "doprowadzić na sesję" prezydent Hannę Zdanowską, a taki miał Pan pomysł w czasie sesji absolutoryjnej?
Nie odbieram tego w tym kontekście. To indywidualna decyzja pani prezydent, czy będzie się pojawiać na sesjach, czy nie. Ja na sesje będę przychodził, będę wypełniał swoje obowiązki współpracy z radnymi, bez względu na to, do którego klubu należą. Radny jest po to, by pytać, a prezydent po to, by odpowiadać. Myślę jednak, że pani prezydent w tej kadencji na sesjach będzie częściej obecna. Naszym celem jest usprawnienie pracy Rady Miejskiej, dialog i skuteczne zarządzanie.

Oby. Bo pewnie czułby się Pan idiotycznie, gdyby przyszło Panu tłumaczyć nieobecność prezydent, w sytuacji, gdy tak często się Pan tego domagał w poprzedniej kadencji.
Nie jest rolą wiceprezydenta tłumaczenie nieobecności prezydenta. Jeżeli natomiast będzie mi dane odpowiadać na zadane pytania w imieniu pani prezydent, to będę to robił. Myślę jednak, że nie będzie to konieczne.

Co Pan odpowie , gdy wyborca zapyta, jak to jest wejść w układ zamknięty, przed którym tak Pan przestrzegał w kampanii?
Ja w ten układ nie wchodzę, ja go rozbijam. Wnoszę lewicową wrażliwość do zarządzania Łodzią. Dwa tygodnie temu stanąłem przed istotną decyzją: albo przyjąć zaproszenie pani prezydent do rozmów, albo powiedzieć, że jest nam nie po drodze. Do kampanii szedłem z precyzyjnym programem, a w Sojuszu Lewicy Demokratycznej powiedzieliśmy sobie, że chcemy go zrealizować. Dziś sytuacja jest taka, że SLD może te pomysły realizować przy współpracy z Platformą Obywatelską, a PO może realizować swój program przy współpracy z nami. Opozycja, która doprowadziłaby do tego, że przez kolejne cztery lata byłby pat w Radzie Miejskiej, nie posunęłaby naszego miasta nawet o krok do przodu. Mam jednak swoje zdanie a propos likwidacji szkół czy pomysłów na prywatyzację spółek. Tego nie chcemy, nie zmienimy w tej sprawie zdania i to znalazło się w porozumieniu z PO.

W porządku, ale porozumienie to ciąg inwestycji, które tak czy siak trzeba skończyć, jak się jest odpowiedzialnym.
Podczas kampanii wyborczej o tym mówiłem: nie odważyłbym się nie dokończyć pewnych inwestycji, skoro są tak głęboko zaawansowane - mówię tu na przykład o inwestycjach okołodworcowych. Musiałbym nie mieć zdrowego rozsądku i być nieodpowiedzialnym, by narażać łodzian na kary, związane z zerwaniem kontraktów. Mam jednak poczucie, że ta współpraca i to porozumienie chroni nas na przyszłość przed, delikatnie rzecz ujmując, nie do końca przemyślanymi inwestycjami. Sumujemy zatem nasze potencjały, również w zakresie filozofii inwestowania w mieście.

W kampanii obiecywał Pan darmowe drugie śniadania dla uczniów. A w porozumieniu czytam, że będzie to tylko przedmiot analiz...
To oczywiste, że każdy pomysł, zanim zostanie zrealizowany, musi zostać poddany analizie. Musimy dokładnie sprawdzić budżet i możliwości wdrożenia tego projektu. Część zapisów stanowi literalne odzwierciedlenie mojego programu w tym porozumieniu, w zasadzie zdecydowana większość, natomiast część ma inne zapisy, różni się sformułowaniami. Darmowe drugie śniadania w szkołach to kompetencje wydziału edukacji, który będzie nadzorowany przeze mnie, jest więc oczywiste, że będę zabiegał o to, by budżet umożliwił ich wprowadzenie. Musimy jednak zważyć priorytety i dokładnie sprawdzić, czy ta kołdra nie jest za krótka. Nie chciałbym, aby darmowe drugie śniadania spowodowały zabranie środków z puli, przeznaczonej na niezbędne remonty i inwestycje.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

A mieszkania socjalne, komunalne? Słowa o tym nie ma w porozumieniu, a przecież potrzeba ich 6,5 tysiąca.
To będzie realizowane, bo ten problem ma odzwierciedlenie w przyszłorocznym budżecie. Poza tym umówiłem się z panią prezydent, że ten projekt budżetu na rok przyszły zostanie jeszcze dogłębnie przeanalizowany i przez radnych SLD, i przez wydziały przeze mnie nadzorowane. Ten projekt musi być w jakimś stopniu zmieniony, i jeśli się uda, to znajdziemy więcej pieniędzy na lokale socjalne. Ale to rzecz bieżąca, która niekoniecznie musiała się znaleźć w porozumieniu. Wpisaliśmy rzeczy dla nas strategiczne, które po prostu nie były wcześniej robione. Kwestia lokali socjalnych jest tak oczywista, że z panią prezydent niewiele się w tym temacie różnimy.

A z kim Pan ten program chce realizować? Aparat partyjny głodny stanowisk, na głodnego program realizować ciężko, a kolejka może być długa. Z grubsza już wiadomo, które spółki dostaniecie...
W porozumieniu mówi się o obszarach odpowiedzialności...

Ale pewnie jest jakiś tajny załącznik...
(śmiech) Nie. Ale ja nie będę ukrywał, że osoby, które będą realizować te zadania z porozumienia, muszą być osobami sprawdzonymi, i to jest bezdyskusyjne. Zacząłem już rundę spotkań z dyrektorami podległych mi wydziałów, by rozmawiać o najbardziej pilnych kwestiach budżetowych. A o decyzjach kadrowych, o ile takowe będą, będziemy rozmawiać nie w pierwszym tygodniu mojego urzędowania, nawet nie w drugim, tylko, jeśli już, będzie to drugi albo trzeci miesiąc mojego urzędowania. Przecież nie chodzi o to, by przyjść, zrobić czystkę w wydziałach, a potem powołać następnych urzędników. Nie chcę, by sądzono, że to tylko słowa, dlatego chcę pokazać to w bieżącym zarządzaniu. Nie o to w tym chodzi. Chcę, żeby wszyscy sobie uświadomili, że my podpisaliśmy to porozumienie na cztery lata i mam wrażenie, że ono będzie na tyle stabilne, że te cztery lata bez problemu przetrwa. To zaś oznacza, że na ewentualne zmiany kadrowe przyjdzie odpowiedni moment i odpowiedni czas. A jeśli chodzi o aparat partyjny... Nie myślę w tych kategoriach. Jeśli ktoś ma legitymację partyjną, obojętnie której partii, ale jest fachowcem, to na pewno z tego powodu dyskryminowany nie będzie.

Normalnie jestem w szoku...
W Urzędzie Miasta i w każdej innej pracy naprawdę liczą się przede wszystkim umiejętności i kompetencje. Obszary, które nadzoruję, jak edukacja, pomoc społeczna, gospodarka komunalna, sport i rekreacja, a z pewnością te dwa pierwsze, są na tyle newralgiczne, że tam naprawdę potrzeba ekipy ludzi dynamicznych, otwartych i z pomysłem na to, jak to zmienić. Dziś wiemy, że system pomocy społecznej, w ramach kompetencji samorządu, zmieniony być musi, że dystrybucja środków na edukację może być inna. To przecież ponad miliard złotych w naszym budżecie, zatem oszczędność nawet jednego miliona złotych będzie miała bardzo duży wpływ na wynagrodzenia nauczycieli lub na przesunięcia w wydatkach inwestycyjnych. Oszczędności z pewnością będziemy szukać, ale mogę zapewnić, że na pewno nie kosztem pracowników, ich miejsc pracy i nie kosztem likwidacji szkół czy prywatyzacji przychodni lub spółek.

Nie obawia się Pan tego, że gdy prezydent Hanna Zdanowska i jej Platforma przytuli Pana i łódzkie SLD, to po prostu skonsumują was jak przystawkę i za cztery lata was nie będzie? Jaki jest wasz długofalowy plan?
SLD w Łodzi to około 800 członków, a o sympatykach nie mówię, bo przecież zagłosowało na nas 30 tys. ludzi. Na tle wyników naszej formacji w innych dużych miastach Polski jesteśmy w najlepszej sytuacji i najlepszej kondycji. Cóż... Pokażemy najlepsze lewicowe aspekty zarządzania miastem, zatem nie przypuszczam i w ogóle nie przewiduję takiej sytuacji, żeby ktokolwiek i kiedykolwiek próbował wchłonąć SLD. To porozumienie jest zawarte między dwoma partnerami, Platformą i SLD. Ale przecież nie oznacza to nagle sytuacji, że przestaniemy ze sobą konkurować. SLD za rok w wyborach parlamentarnych wystawi swoją reprezentację i będzie walczyć o najlepszy wynik. SLD wystawi też swojego kandydata na prezydenta kraju, a za cztery lata wystawi swoich kandydatów do Rady Miejskiej i na prezydenta Łodzi...

Tomasza Trelę? To właśnie ten długofalowy plan?
Kampania wyborcza, wybory dopiero za nami, a ja pierwszy dzień jestem pierwszym wiceprezydentem Łodzi. Myślę, że jak zawsze, w gronie koleżanek i kolegów z SLD, zdecydujemy, kto będzie reprezentował nasze środowisko w wyborach samorządowych 2018 roku, ale jeszcze jest zdecydowanie za wcześnie, by o tym mówić i dyskutować. Przed nami bardzo ważne cztery lata, musimy skupić się na projektach o strategicznym znaczeniu dla Łodzi i łodzian, a nie na giełdzie nazwisk w odległej przyszłości.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki