Tomasz Komenda zeznaje przed sądem w Opolu. Chce blisko 19 milionów za lata niesłusznie spędzone za kratkami

Niesłuszny wyrok, który zabrał Tomaszowi Komendzie wiele lat z życia, zapadł przed wrocławskim sądem, dlatego pełnomocnik mężczyzny wnioskował do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy poza okręg wrocławski. Finalnie o gigantycznym zadośćuczynieniu i odszkodowaniu zdecyduje Sąd Okręgowy w Opolu. Sprawa toczy się z wyłączeniem jawności. Dziś (26.08) przed sądem stanął sam niesłusznie skazany.

- Zeznania Tomasza Komendy są kluczowe, ponieważ będzie on mówił o tym, jak był traktowany przez współwięźniów i przez służbę więzienną - mówi mec. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik mężczyzny. - Mój klient był postrzegany jako zabójca dziecka i gwałciciel, a to najgorsza kategoria więźnia. Tacy osadzeni nie mają w zakładach karnych życia, są traktowani fatalnie.

- Składanie zeznań bardzo wiele mnie kosztuje, jestem na tabletkach uspokajających, ale to i tak pikuś w porównaniu z tym, co przeszedłem za kratkami - mówił przed dzisiejszą rozprawą Tomasz Komenda. - Od kilkunastu miesięcy jestem na wolności, ale te wspomnienia wracają, choć robię wszystko, by zapomnieć.

Tomasz Komenda domaga się miliona złotych zadośćuczynienia za każdy rok, który spędził w więzieniu. W sumie daje to 18 milionów złotych.

Zadośćuczynienie jest przyznawane za krzywdy, dlatego sąd weźmie pod uwagę m.in. warunki, w jakich odbywał karę. Dodatkowo starać się on o odszkodowanie za utracony zarobek. Komenda straty z tego tytułu wyliczył na ponad 800 tys. złotych.

Tomasz Komenda odpowiadał za zabójstwo i zgwałcenie 15-latki w Miłoszycach na Dolnym Śląsku. Do zbrodni doszło w noc sylwestrową w 1996 roku. W 2004 roku mężczyzna został prawomocnie skazany na 25 lat więzienia.

Prokuratura, w świetle nowych dowodów, uznała, że to nie on popełnił zbrodnię, za którą odsiedział 18 lat. Ostatecznie Sąd Najwyższy mężczyznę uniewinnił. Zarzuty w sprawie zabójstwa 15-latki z Miłoszyc usłyszało dwóch innych mężczyzn.

Komenda mówi, że w ciągu kilkunastu miesięcy, które spędził na wolności wiele się w jego życiu zmieniło.

- Mam kobietę, wyprowadziłem się od rodziców i poszedłem na swoje - wylicza mężczyzna. - Nie raz myślę o tym, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdyby nie tamten wyrok. Może byłbym szczęśliwym tatusiem, może byłbym zaobrączkowany... Mam dużo do nadrobienia.

Niesłusznie skazany, odkąd wyszedł na wolność i zaczął walkę o zadośćuczynienie, nie narzeka na brak zainteresowania płcią piękną. Potencjalne kandydatki zgłaszają się nawet do kancelarii, która go reprezentuje. Mężczyzna przyznaje jednak, że jego serce jest już zajęte.

To, jak długo będzie trwał proces zależy m.in. od tego, czy sąd zdecyduje się powołać biegłego.

- Miałby on ocenić stan psychiczny Tomasz Komendy po opuszczeniu zakładu karnego. To zapewne wpłynęłoby na wydłużenie postępowania, ale sądzę, że rozstrzygnięcie poznamy w ciągu 2-3 miesięcy - mówi mec. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik mężczyzny.