To wszystko miało być przecież zupełnie inaczej... Fragment książki

Zuzanna Gajewska
Andrzej Banaś
Święta marzeń zmieniają się w koszmar. Ojciec Karolinki zabiera córkę na Wigilię do siebie i grozi Ewelinie sądem. Na domiar złego zaostrza się jej konflikt z bratem.

„Chciało mu się lać. Kolejny powód, żeby przekląć pod nosem cały świat. Kto to widział, żeby niedzielny poranek tuż przed świętami spędzać w robocie zamiast w łóżku? O siódmej rano, przy szesnastu stopniach poniżej zera człowiek powinien przewracać się na drugi bok, opatulony po szyję kołdrą z gęsiego pierza. Jebany śnieg, nie miał kiedy spaść. Białe Boże Narodzenie, w mordę jeża. Zachciało się bachorom bałwanów, pomyślał z pretensją, jakby rzeczywiście dzieci miały wpływ na warunki atmosferyczne.

Mirek Finiewicz wrzucił kierunkowskaz i zjechał piaskarką w zatoczkę przystanku autobusowego w Młynarskiej Woli. Zgarnął z deski rozdzielczej zmiętą paczkę papierosów, złorzecząc pod nosem na coraz wyższe ceny, i poszedł w głąb starego cmentarza. Taki spacer z rana. Tyle jego, że rozprostuje nogi i sobie przy okazji zapali.

Westchnął z ulgą, gdy opróżnił zawartość pęcherza, zostawiając na śniegu żółtą plamę. Ciepło uciekało z niej strużką pary roznoszącej mdłą woń moczu. Mirek wyszedł z zarośli po prawej stronie nekropolii, zapalił papierosa i ruszył między dawne groby, przyświecając sobie telefonem. W grudniu o tej porze wciąż panowały nieprzeniknione ciemności. Zanim słońce leniwie rzuci pierwsze promienie na wypatrujących świąt mieszkańców Młynar i okolic, miną jeszcze dwie i pół godziny. Zastanawiał się, ile lat ma ten cmentarz. Tylko nieliczne nagrobki zachowały się w całości, większe górki śniegu zdradzały ich lokalizację. Pozostałe nieświadomie bezcześcił, kręcąc się bez celu.

- Cholera - mruknął pod nosem, gdy w powietrzu zaczęły tańczyć płatki śniegu. Miał nadzieję, że napadało już, co miało napadać, a tu znowu sypie. Ze złością rzucił niedopałek w miejsce, w którym, w co chciał wierzyć, nikt nie spoczywał w pokoju, ale zamachnął się zbyt mocno i z kieszeni wyleciały mu również zapałki. Zanurkował między groby. Potrzebował ognia i fajek przed wielogodzinną zmianą.

Szybko je wypatrzył w zimnym świetle latarki z telefonu. Pudełeczko z obrazkiem pomarańczowego płomienia kontrastowało z białym tłem. Nie leżało jednak na śniegu, ale na jakimś materiale. Ubrania? Tutaj? Zaledwie kawałek dalej, tuż przy sklepie, stał kontener ze znakiem Polskiego Czerwonego Krzyża na używaną odzież. Nie mógł ktoś tego tam wrzucić, tylko taki syf robić? Żaden z niego ekolog, ale nie znosił marnotrawstwa i głupoty.

Sam nie wiedział, dlaczego podszedł bliżej.

Długo patrzył na ciało w białej sukni, zanim dotarło do niego, co widzi. Rozejrzał się, szukając kogoś, kto powie mu, co ma robić, ale wokół ani żywej duszy. I jeszcze ten śnieg padał niewzruszony. Tylko jeden zabłąkany płatek upadł na czoło martwej kobiety i zatrzymał się na chwilę zdezorientowany, jakby sprawdzał, czy pasuje do wyhaftowanych na tiulowym dekolcie śnieżynek. Najwyraźniej spodobało mu się towarzystwo, bo się nie roztopił. Leżał sobie na lodowatej skórze panny młodej jak gdyby nigdy nic.

*

Ewelina Zawadzka stała przed lustrem, wpatrując się w wiszącą na jego ramie suknię ślubną. Drobne koraliki mieniły się w zimowych promieniach słońca wpadających przez okno. Haftowane śnieżynki oprószyły woalowe rękawy i wykończenie dekoltu. Nieśmiało pogłaskała materiał, a właściwie delikatnie go musnęła, obawiając się, że samym dotykiem zniszczy kreację.

- Nie bój się, można dotknąć - podskoczyła na dźwięk słów dochodzących z przedpokoju. No, pięknie. Została przyłapana na gorącym uczynku. Gospodyni wyszła przed chwilą, żeby porozmawiać przez telefon, i wróciła do pokoju bezszelestnie. Dobrze, że Ewelina jednak nie odważyła się przymierzyć sukni.

- Może chcesz włożyć? - zapytała Aneta Ustrzycka, jakby czytając jej w myślach.

- Na mnie jeszcze nie pora - odparła rzeczowo, starannie ukrywając nutkę żalu. Oczywiście na taki poważny krok z Olkiem było zdecydowanie za wcześnie, ale czasem zastanawiała się, jak potoczyłyby się jej losy, gdyby wtedy, lata temu, tak jak jej koleżanki związała się z rówieśnikiem, zamiast wdawać się w romans bez przyszłości z żonatym idiotą. Ten idiota jest ojcem mojej córeczki, skarciła się w myślach. Najwspanialszego dziecka na ziemi.

- Rozumiem, wierzysz w zabobony, tak jak ja - stwierdziła przyszła panna młoda. - Ja nie chcę, żeby Jacek zobaczył suknię przed ślubem, a przynajmniej przed sesją, bo to przynosi pecha, a ty nie chcesz przymierzać, bo to wróży staropanieństwo.

Ewelina prychnęła. A szczęśliwy związek bez ślubu to też staropanieństwo? Pomyślała, że chyba najwyższy czas zweryfikować pewne definicje.

- Nie wiem, nie znam się. Bardziej ogarniam przesądy pogrzebowe, chcesz o nich pogadać? - Uśmiechnęła się sztucznie i powiodła wzrokiem po wnętrzu.

Jacek i Aneta właśnie skończyli wykończenie wspólnego gniazdka. Bardzo im zależało, aby jako mąż i żona mogli już w nim zamieszkać, więc ostatnie tygodnie spędzili nie tylko na przygotowaniach do ślubu i wesela, ale też na malowaniu ścian, wstawianiu drzwi i składaniu mebli. Jeszcze kilka dni temu Ewelina z Olkiem im pomagali. Wtedy salon był nieumeblowany, a wszędzie walały się kartony, folia bąbelkowa i piankowe wypełniacze. Teraz pomieszczenie było urządzone z gustem, ale nie przypominało typowych katalogowych wnętrz. Aneta lubiła eksperymentować i w kwestii wykończenia postawiła na eklektyzm. Loftowy beton, skandynawskie drewno i dodatki w stylu glamour razem. Czemu nie? Całość komponowała się idealnie, a pomieszczenie każdym detalem krzyczało: „zostań tu na dłużej!”.

Jedną ze ścian zdobiły zdjęcia: w ramkach, antyramach i bez oprawy. Duże, średnie, małe, kolorowe i czarno-białe, współczesne i sprzed wielu lat. Totalny miszmasz, wydawałoby się zaprzeczający jakiemukolwiek trendowi, a jednak wszystko ze sobą pięknie współgrało. Tylko czekać, aż do tej galerii dołączą zdjęcia ze ślubu, wesela, a potem życia rodzinnego.

Ewelina nie miała pojęcia, ile fotografii tu wisiało, ale z pewnością co najmniej kilkaset. Przy niektórych doczepiono komiksowe chmurki, by ich bohaterowie przemówili. Jej uwagę zwróciło zdjęcie, na którym nie widziała ani Anety, ani Jacka, a z fotografii wychodził dymek z napisem „Od tego wszystko się zaczęło”. Przedstawiało grupkę młodych ludzi w jakimś lokalu. Prawdopodobnie mieli pozować do zdjęcia, ale zapanował wśród nich całkowity chaos. Część z nich ze sztucznymi uśmiechami patrzyła w obiektyw, inni skupili się na spienionym piwie, które wylewało się z butelki, pozostali rozmawiali o czymś zaciekle, co sugerowały ich gesty. Uwagę widza przyciągała dziewczyna siedząca nieco na uboczu. W zamyśleniu wpatrywała się w okno. Właśnie tamtędy wpadało słoneczne światło, które sprawiło, że większa część zdjęcia była zaciemniona. Linia między światłem a cieniem rysowała się na profilu tej niepozornej nastolatki. To z pewnością nie było udane zdjęcie, ale Ewelina musiała przyznać, że miało w sobie coś magicznego.

- Właśnie zamierzałam zrobić sobie kawę, masz ochotę? - Aneta stanęła przed Eweliną z bambusową puszką.

- Ogromną, ale na herbatę. Gorącą. Jest strasznie zimno.

- To zrobię grzane wino.

- Oszalałaś? O dziesiątej rano? Mam dziecko pod opieką.

- Nie zauważyłam jej tutaj. Daj spokój, przyszłaś pieszo, kilka łyków ci nie zaszkodzi. Alkohol wyparuje, zanim odbierzesz córkę z zajęć.

Kiedy gospodyni postawiła na stole kubek z naparem, aromat pomarańczy i goździków rozniósł się po całym pomieszczeniu, przywołując najwspanialsze wspomnienia z dzieciństwa. Naturalnie wywołał je zapach dodatków, nie wina. Ewelina zobaczyła przed oczami mamę, która kroiła pomarańcze, układała na wielkiej blasze, a potem suszyła je w piekarniku - długo i w niskiej temperaturze (...)”.

Zuzanna Gajewska, „Zamieć”,
wyd. Prószyński i S-ka,
Warszawa 2022,
cena 43 zł

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl