Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"To przypadek chorobowy". Kontrowersyjne komentarze pisał mąż wiceprezydent Wodzisławia Śl.

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Zbigniew Kalinowski
Zbigniew Kalinowski Arek Biernat
"To przypadek chorobowy", "Może ma początki Alzheimera?" - tak o Dariuszu Prusie, kandydacie na prezydenta miasta, pisał mąż wiceprezydent Wodzisławia Śl. Zbigniew Kalinowski był jednocześnie pełnomocnikiem komitetu Nasz Wodzisław, z którego o urząd z pozytywnym skutkiem, ubiegał się Mieczysław Kieca.

Sprawa ma swój początek 16 i 17 października 2018 roku, czyli w ostatnich dniach kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi. Po debacie prezydenckiej w Wodzisławskim Centrum Kultury relację z wydarzenia na portalu tuwodzislaw.pl licznie komentowali internauci.

Bardzo aktywna była osoba o nicku "honoratka". Jak się później okazało, był to Zbigniew Kalinowski - prywatnie mąż Izabeli Kalinowskiej, wiceprezydent Wodzisławia Śl. W Wodzisławiu Śl. znany jest ze swojej działalności. W 2017 roku był m.in. wśród osób protestujących podczas wizyty w mieście prezydenta RP Andrzeja Dudy (uczestnicy domagali się zaprzestania łamania Konstytucji RP).

Poniżej prezentujemy dwa wpisy odnoszące się do osoby Dariusza Prusa, kandydata na prezydenta Wodzisławia Śl. i jednocześnie rywala politycznego Mieczysława Kiecy, startującego z KWW Nasz Wodzisław, którego pełnomocnikiem był Zbigniew Kalinowski. Pierwszy powstał 16 października, a drugi dzień później (pisownia oryginalna).

"Życie z Prusem pod jednym dachem to ciężki kawałek chleba"

- "Po debacie: Jeszcze trzeba wspomnieć o Prusie. Na początku czytał z kartki. Był w miarę wiarygodny. Potem jednak puszczały mu nerwy. Niestety sprawdzają się o nim opinie, że nie może żyć bez stanowiska. On musi kimś być. Jednak umiejętności mu nie starcza. Jak zauważył że ludzie mu nie biją braw, to coraz bardziej się zacinał. Prus nie nadaje się jako szef zespołu większego niż 5 ludzi. Porozmawiajcie z kimś z starostwa powiatowego. Oni potwierdzą , ma zrypaną opinię. Powinien podarować sobie karierę polityczną. Może znajdzie jakiś inny sens życia".

- "Kieca zrobił więcej dla miasta niż ktokolwiek po II wojnie światowej. Kanalizacja , bardzo wiele ulic. Można sprawdzić! Remonty bardzo wielu dróg. ( na przykład marusze) , rewitalizacja linii kolejowej i pociągu do Warszawy i Pragi. Szynobus -relacja Wodzisław - Rybnik. Galeria Karuzela, Rodzinny Park rozrywki , Łącznik ( park rozrywki -Rynek) , nowe linie ciepłownicze aby ograniczyć niską emisję, remonty miejskich szkół, rozpoczęty remont dworca kolejowego i muzeum. (mała obwodnica - bez tej drogi Wodzisław byłby zakorkowany) . Czy to wszystko nazywa się nic. Bzdury ,że nic się nie dzieje - może opowiadać Prus + Mrozek. Prus został wywalony z roboty bo robił politykę zamiast pracować. To zresztą bardzo dobrze świadczy o Kiecy bo Prus był kiedyś kolegą Kiecy. Chyba nawet należał do Stowarzyszenia Nasz Wodzisław. On po prostu pała chęcią zemsty. Teraz jest to przypadek chorobowy. Radziłbym żonie Prusa aby po przegranych wyborach poszła z nim do lekarza specjalisty. Może da się uratować to małżeństwo. Tak po ludzku życzę im dobrze. Ale wiem ,że życie z Prusem pod jednym dachem to ciężki kawałek chleba. O mrozku się nie wypowiadam. Każdy na debacie słyszał: "zapraszam na wybory 21 marca" On nawet nie zauważył swojego błędu. Może ma początki Alzheimera??? Kto wie?".

Śledczy: Honoratka to Zbigniew Kalinowski

Dariusz Prus nie ukrywał, że wpisy są skandaliczne i oddał sprawę do prokuratury "w związku z naruszeniem dóbr osobistych jego oraz jego żony Ewy Dąbrowskiej-Prus poprzez umieszczenie nieprawdziwych i szkalujących rodzinę informacji oraz podawania nieprawdziwych faktów”.

Postępowanie wyjaśniające w sprawie pomówienia przeprowadziła Komenda Powiatowa Policji w Wodzisławiu Śl.

- W toku postępowania ustalono adres IP użytkownika o nicku "-honoratka". Okazał się nim Zbigniew Kalinowski, który w dniu 22 grudnia 2018 roku rozpytany na okoliczność zamieszczenia przedmiotowych wpisów przyznał, że jest ich autorem i podtrzymuje wyrażoną w nich opinię. Mając na uwadze ustalony stan faktyczny można stwierdzić, że istnieje dostateczne prawdopodobieństwo, iż zachowanie Zbigniewa Kalinowskiego wyczerpuje ustawowe znamiona czynu z art. 212 § 1 (Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności - red.) – czytamy w piśmie prokuratora Krzysztofa Hynka z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śl.

Śledczy ze względu na brak przesłanek przemawiających za ściganiem tego czynu z urzędu (m.in. musi wystąpić konieczność ochrony interesu społecznego), odmówili wszczęcia dochodzenia. Prokurator zaznaczył jednak, że pokrzywdzony może prywatny akt oskarżenia złożyć do sądu.

Prus: Prymitywne, agresywne, poniżające i niezgodne z prawdą wpisy

Dariusz Prus uważa, że konkurenci polityczni próbowali za wszelką cenę go zdyskredytować w oczach opinii publicznej. Stąd też tego typu komentarze w internecie.

- To były prymitywne, agresywne, poniżające i niezgodne z prawdą wpisy. Sugerowały brak zaufania do mojej osoby. Kiedy dowiedziałem się, że ich autorem jest Zbigniew Kalinowski, byłem poruszony i zdruzgotany. Znam państwa Kalinowskich od wielu lat i nie spodziewałem się, że można w tak brutalny sposób prowadzić z ukrycia kampanię nienawiści. Nie wiem, jak się zachować widząc go na ulicy... – mówi Dariusz Prus.

Były samorządowiec uważa, że wpisy mogły mieć wpływ na jego wynik wyborczy. Aktualnie zastanawia się nad skierowaniem prywatnego aktu oskarżenia. Podkreśla, że bardzo boli go powrót do tej sprawy.

Kalinowski: Nie napisałem nic obraźliwego

Skontaktowaliśmy się ze Zbigniewem Kalinowskim. Uważa, że to "nie jest żadna sprawa".

- Pisałem to i nie ukrywam tego. Nie napisałem nic obraźliwego. Jestem gotowy stanąć przed sądem i to udowodnić – odpowiada.

A co z komentarzem, w którym określił Dariusza Prusa jako "przypadek chorobowy" i sugerował udanie się do lekarza specjalisty?

- Wszyscy wiedzą, że pan Darek Prus jest bardzo nerwowym człowiekiem i nie umie trzymać swoich nerwów na uwięzi. Powtarzam to, co wszyscy wiedzą. Szczególnie osoby, które z nim pracowały. Był wicestarostą. W żadnym komentarzu nie było obraźliwych słów, nie było wyzwisk. Ten komentarz był bardzo dobrze napisany Znam pana Darka Prusa od wielu lat. W kampanii wyborczej musiał wiedzieć, że stoi po drugiej stronie barykady. Był kandydatem, który kiedyś był naszym kolegą, a później przestał nim być. To wszystko. Poszedł swoją drogą. Wynik wyborczy, czyli ponad tysiąc głosów mówi sam za siebie. Większość ludzi wie, że za tą kombinacją nic nie było – dodaje Kalinowski.

Kieca nic nie wiedział. Traktuje to jako prywatną działalność

Dariusz Prus nie może uwierzyć, że w brudną kampanię zaangażował się pełnomocnik komitetu Nasz Wodzisław, z którego startował obecny prezydent miasta. Tym bardziej się dziwi, że to właśnie Mieczysław Kieca i jego sztab apelowali o spokojny przebieg kampanii Przyznaje, że gdyby miał taką osobę we własnym otoczeniu, to by się jej pozbył.

- Prezydent Mieczysław Kieca w czasie trwania kampanii prosił komitet Głos Pokoleń oraz wodzisławian o niestosowanie wpisów godzących w jego osobę, a w szczególności w jego sprawy osobiste. Tymczasem jego bliski współpracownik aktywnie, celowo by wpłynąć na wynik wyborów i z premedytacją dążył do zniesławienia mnie i mojej rodziny, a także KW Głos Pokoleń – zauważa.

O komentarz do sprawy poprosiliśmy również prezydenta Mieczysław Kiecę. Wyraził swój smutek i jednocześnie zaskoczenie sytuacją.

- Nie wiedziałem o działaniach Pana Zbigniewa Kalinowskiego, co więcej, nie znam treści komentarzy, o których mowa. Pan Zbigniew Kalinowski nie miał wpływu na przebieg mojej kampanii wyborczej, nie był współautorem jej założeń, nie działał aktywnie w moim sztabie wyborczym w kwestii prowadzonej narracji i dialogu z mieszkańcami miasta – słyszymy.

- W dalszym ciągu utrzymuję, że ja, jako Mieczysław Kieca, jestem całkowicie przeciwny mowie nienawiści w każdej przestrzeni. Działania Pana Zbigniewa Kalinowskiego traktuję jako jego prywatną aktywność, za którą nie mogę odpowiadać. Działania prowadzone przeze mnie i moich bliskich oraz zaufanych współpracowników w ramach mojej kampanii wyborczej były pozbawione negatywnego nacechowania. Jeszcze raz zatem podkreślę, iż nie wiedziałem o zaistniałych sytuacjach, nie miałem świadomości wspomnianych działań, przez co też nie mogłem na nie w żaden sposób zareagować. Sam wielokrotnie w czasie kampanii padłem ofiarą internetowego hejtu. Wiem, jak trudne i nieprzyjemne są takie sprawy – dodaje Kieca.

Podkreśla, że taka forma działalności jest zupełnie sprzeczna z jego podejściem do otwartej komunikacji, pozbawionej słownej nienawiści i oszczerstw.

- Jak najbardziej rozumiem wejście w tej sprawie na drogę sądową i wierzę, że to właśnie sąd, nie nasza społeczność, wyda stosowny wyrok – kończy Kieca.

Gala Plebiscytu Sportowiec Roku woj. śląskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo