Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To komandos czerwonych beretów śmiertelnie pobił młodego mężczyznę w Zielonej Górze

(pij)
W centrum Zielonej Góry komandos Ariel W. z jednostki na Mazowszu pobił 30-letniego mężczyznę. Ofiara zmarła po kilku dniach w szpitalu.
W centrum Zielonej Góry komandos Ariel W. z jednostki na Mazowszu pobił 30-letniego mężczyznę. Ofiara zmarła po kilku dniach w szpitalu. Piotr Jędzura
Tajemnica śmierci 35-latka znalezionego w centrum Zielonej Góry rozwiązana przez śledczych z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Pobił go, poddusił i zostawił na chodniku zawodowy komandos z jednostki czerwonych beretów z rejonu Mazowsza. Oficer Ariel W. przyznał się do zarzuconego mu czynu.

29 listopada ub.r. około godz. 5.00 nad ranem na oddział zielonogórskiego szpitala trafił nieprzytomny mężczyzna. - Jego stan zdrowia nie rokował szans na przeżycie - mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.
Lekarze robili co mogli, ale mimo ich wysiłków 35-latek nie odzyskiwał przytomności i po kilku dniach zmarł w szpitalu. Przez cały czas przy życiu utrzymywała go aparatura medyczna.

Zgon był tajemniczy. Na ciele mężczyzny nie było widocznych śladów świadczących o zabójstwie. - W dodatku okolica, w której został znaleziony, pełna jest schodów i innych przeszkód, z których osoba wracając z dyskoteki mogła po prostu spaść - wyjaśnia prokurator Fąfera.

Kiedy przeprowadzono sekcję zwłok okazało się jednak, że 35-latek był duszony, czego efektem był między innymi obrzęk mózgu. Śledztwo przejęła zielonogórska prokuratura okręgowa.

- Sprawa okazała się niezwykle trudna - podkreśla prokurator Fąfera. Śledczy nie mieli zbyt wielu punktów zaczepienia czy też konkretnych zeznań świadków. Prokuratorzy skupili się na nagraniach z kamer w okolicy miejsca znalezienia nieprzytomnego mężczyzny. Przeglądnięto ogromny materiał wideo analizując dokładnie poszczególne osoby wychodzące z dyskoteki w centrum miasta. Na tej podstawie wytypowano różne osoby, które mogły mieć związek ze śmiercią 35-latka. Jedna z postaci z nagrania wideo to młody mężczyzna, pojawia się przy wyjściu z dyskoteki oraz na jej zapleczu i przy postoju taksówek. Kolejna z kamer nagrała tego samego mężczyznę przy 35-latku. Na obrazie była doskonale widoczna jego sylwetka oraz ubranie. - To pozwoliło nam w miarę precyzyjnie ustalić podejrzanego o udział w zdarzeniu oraz świadków - mówi prokurator Fąfera.

Śledczy dotarli do osób, które były w dyskotece ze zmarłym w szpitalu mężczyzną. Ustalono również dane taksówkarza, który spod dyskoteki zabrał dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Osoby te zostały wezwano na przesłuchania. - Na tej podstawie udało się ustalić ewentualny przebieg wydarzeń - mówi prokurator Fąfera.

Co się stało?

W dyskotece w centrum miasta bawiły się dwie kobiety. Tam poznały dwóch mężczyzn. Jak udało się nam ustalić, jednym z nich był Ariel W., komandos, oficer czerwonych beretów z jednostki na Mazowszu. To uczestnik misji wojskowych i odznaczony żołnierz. Na dyskotece był również 35-letni zielonogórzanin, który dostrzegł swoją najprawdopodobniej byłą partnerkę w towarzystwie właśnie komandosa. Po zabawie 35-latek zobaczył, jak towarzystwo wsiada do taksówki. - Próbował jedną z tych kobiet wyciągnąć z taksówki lub nakłonić ją do wyjścia. Wtedy doszło do sprzeczki i prawdopodobnie rękoczynów - relacjonuje prokurator Fąfera.

Komandos z czerwonych beretów wraz z 35-latkiem odeszli w ciemniejszy zaułek. - Tam doszło do zdarzenia, którego skutkiem był zgon znalezionego nieprzytomnego mężczyzny - mówi prokurator Fąfera.

Ariel W. stawił się w prokuraturze okręgowej. Oficer zapewniał, że dopiero od prokuratora dowiedział się, że osoba którą pobił, zmarła. - Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i zapewnił o chęci współpracy z prokuraturą w tej sprawie - informuje prokurator Fąfera. Opisał również przebieg zajścia. Żołnierz nie trafił do aresztu.

To jednak nie koniec śledztwa. Prokuratura powołała kolejny zespół biegłych, m.in. z zakładu medycyny sądowej Akademii Medycznej w Bydgoszczy. Chodzi o to, żeby dokładnie odtworzyć mechanizm śmierci 35-latka. Jest to bardzo ważne dla całej sprawy. Śledczy potrzebują ważnych dodatkowych informacji od biegłych. Od ich wyników będzie uzależniona nawet zmiana kwalifikacji czynu (teraz: pobicie ze skutkiem śmiertelnym). Prokuratura pod uwagę może wziąć nawet zabójstwo. Dlaczego?

Podejrzany o śmiertelne pobicie mężczyzny jest zawodowym komandosem. To osoba przez lata szkolona do zabijania. Na podstawie opinii biegłego ustalono już, że został użyty profesjonalny chwyt duszenia. W dodatku sam komandos przyznał się, że mógł zadać jedno lub dwa kopnięcia 35-latkowi. Mógł również uderzać pięściami. Obrażenia były na tyle poważne, że wyglądały na to, że ktoś mógł usiąść na klatce piersiowej 35-latka. - Przyczyną śmierci mężczyzny było niedotlenienie i obrzęk mózgu, charakterystyczny dla przyduszenia - tłumaczy prokurator Fąfera.

W środę nie otrzymaliśmy odpowiedzi od rzecznika jednostki na Mazowszu w sprawie oficera Ariela W.

Przeczytaj też: Koszmar na S3. Zginął kierowca i pięciu pasażerów [WIDEO]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska