Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Titanic": W katastrofie zginął zięć Henryka Wieniawskiego

Marek Zaradniak
Mąż Henrietty, córki wielkiego skrzypka, był wśród ofiar najsłynniejszej morskiej katastrofy w dziejach.

W zbiorach Towarzystwa Muzycznego imienia Henryka Wieniawskiego w Poznaniu znajduje się plakat, przedstawiający rycinę autorstwa francuskiego artysty Rene Achille’a Rousseau-Decelle’a zatytułowaną "Le Supreme Adieu". Widnieje na niej ubrana w czerń młoda kobieta, która stoi na pokładzie statku i rzuca w morze kwiaty. To Henrietta, druga córka Henryka Wieniawskiego. Kwiaty upamiętniają jej męża, Josepha Loringa, który zginął w katastrofie Titanica.

CZYTAJ TEŻ:
TITANIC 3D W POZNAŃSKICH KINACH

Joseph Loring był maklerem giełdowym. Często podróżował służbowo przez Atlantyk. Późnym wieczorem czwartego dnia podróży Titanikiem Joseph i jego szwagier George siedzieli w palarni. Z informacji o pokonywanych codziennie odcinkach trasy próbowali odczytać prędkość statku. George zeznał później przed komisją śledczą, jaką powołano w Nowym Jorku dla zbadania przyczyn katastrofy, że przez bulaj w korytarzu zauważył, jak na zewnątrz statku szybko przesuwa się coś białego. Była to góra lodowa, która rozerwała poszycie liniowca.

W wyniku zamieszania, część szalup wypełniona była jedynie do połowy, a na pokładzie tonącego statku pozostawało jeszcze około półtora tysiąca osób. Joseph uścisnął rękę George’a i poprosił go, by - gdyby udało mu się przeżyć - zaopiekował się jego dwiema córeczkami, pięcioletnią Frances i trzyletnią Joan. Dodał, że jeśli jemu dane będzie przeżyć, zaopiekuje się żoną George’a, Marie. Rozebrali się do bielizny, postanowili bowiem skakać do wody i w ten sposób szukać ratunku. Nagle jakaś eksplozja ścięła George’a z nóg i zaplątał się w walające się po pokładzie leżaki i liny. Kiedy udało mu się wyswobodzić, zaczął ponaglać Josepha, który nie zdecydował się na skok i pozostał na tonącym statku.

George skoczył. Gdy wypłynął na powierzchnię, szukał czegokolwiek, czego mógłby się chwycić. Wtedy dostrzegł grupę około dwudziestu osób, które sprawiały wrażenie, że stoją po kolana w wodzie. Okazało się, że stoją na zanurzonej składanej tratwie, na którą i jemu udało się wejść.

Rano George’a i innych rozbitków z wody podjęła jedna z szalup ratunkowych i przewiozła na Carpathię - statek, który znajdował się najbliżej Titanica.

George dotarł do Nowego Jorku 18 kwietnia. Zatrzymał się na chwilę u brata by zaleczyć odmrożenia. Do przebywającej w Paryżu żony napisał list, w którym opisał tragiczne wydarzenia. Ciała Josepha nigdy nie odnaleziono.

Gdy wiadomość o tragedii dotarła do przebywającej w Londynie żony Josepha, Henrietty, ta natychmiast zarezerwowała miejsce na płynącym z Liverpoolu do Nowego Jorku liniowcu "Carmania". Kiedy statek znalazł się w pobliżu miejsca katastrofy, Henrietta w towarzystwie stewardesy udała się na mostek. Choć większość pasażerów zeszła już na kolację, kilka osób znajdujących się jeszcze na pokładzie było świadkami bolesnej sceny, kiedy Henrietta wrzuciła na wodę duży, upleciony z róż i lilii wieniec oraz naręcza ciętych kwiatów.

Tekst powstał na podstawie artykułu Petera Rennie, dostarczonego przez Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski