Timothy Snyder: "USA coraz bardziej upodabniają się do Rosji"

Timothy Snyder „Droga do niewolności”
Snyder: Trump chciał się upodobnić do prezydenta Rosji, wkraść się w jego łaski i zyskać dostęp do większego bogactwa
Snyder: Trump chciał się upodobnić do prezydenta Rosji, wkraść się w jego łaski i zyskać dostęp do większego bogactwa MANDEL NGAN/AFP/East News
W drugiej dekadzie XXI wieku Stany Zjednoczone zbliżyły się do rosyjskich standardów nierówności. Chociaż żaden amerykański oligarchiczny klan nie zawładnął jeszcze państwem - pisze prof. Timothy Snyder, historyk z Uniwersytetu Yale.

Droga do niewolności to przejście od myślenia w kategoriach nieuchronności do myślenia w kategoriach wieczności. Amerykanie byli podatni na ten drugi rodzaj myślenia, gdyż własne doświadczenia osłabiły już ich wiarę w nieuchronność. Propozycja Trumpa, by „uczynić Amerykę znowu wielką”, trafiała do ludzi, którzy podobnie jak on wierzyli, że amerykański sen się skończył. Rosja zaczęła myśleć w kategoriach wieczności jako pierwsza, więc Rosjanie znali techniki mogące popchnąć Amerykanów w tym samym kierunku.

Łatwo dostrzec, dlaczego wieczność może być atrakcyjna dla bogatych i skorumpowanych ludzi rządzących państwem bezprawia. Nie umieją oni zaoferować ludności awansu społecznego, muszą więc znaleźć inny sposób prowadzenia polityki. Zamiast rozmawiać o reformach, politycy wieczności wskazują zagrożenia. Zamiast przedstawiać przyszłość pełną możliwości i nadziei, oferują nieustanną teraźniejszość z listą wrogów i sztucznymi kryzysami. Aby mogło to zadziałać, obywatele muszą się spotkać w pół drogi z politykami wieczności. Zdemoralizowani przez niezdolność do poprawy swojego położenia życiowego, muszą oni zaakceptować, że polityka nie polega na reformie instytucji, ale na budzeniu codziennych emocji. Muszą przestać myśleć o lepszej przyszłości dla siebie oraz swoich przyjaciół i rodzin, wybierając w zamian niekończące się przywoływanie wspaniałej przeszłości. Zarówno wśród elit, jak i w całym społeczeństwie nierówności materialne skutkują doświadczeniami oraz uczuciami, które można przekuć w myślenie w kategoriach wieczności. Gdy w 2017 roku w rosyjskiej telewizji Iljina przedstawiono jako bohaterskiego przeciwnika rewolucji rosyjskiej, zacytowano jego opinię, że obietnica awansu społecznego dla Rosjan stanowi „szatańskie oszustwo”.

Propozycja Trumpa, by „uczynić Amerykę znowu wielką”, trafiała do ludzi, którzy wierzyli, że się skończył amerykański sen

W 2016 roku Credit Suisse uznał Rosję za najbardziej nierówny kraj na świecie pod względem rozkładu bogactwa. Od upadku Związku Radzieckiego tylko ci Rosjanie, którzy znaleźli się w górnych 10 proc. pod względem rocznych zarobków, zdołali znacząco poprawić swoją sytuację. Rosyjska oligarchia wyłoniła się już w latach 90. XX wieku, ale w pierwszej dekadzie XXI wieku została skonsolidowana pod rządami Putina w postaci kleptokratycznej kontroli nad państwem sprawowanej przez jeden oligarchiczny klan.

ZOBACZ TEŻ:

Takie pojemniki o nietypowym kształcie stanęły w 3 wioskach w gminie Lasowice Wielkie.

Pomóż Bartkowi Kurhoferowi. W Lasowicach ustawiono nietypowe...

Według Credit Suisse w 2016 roku górny decyl rosyjskiej populacji posiadał 89 proc. całkowitego majątku gospodarstw domowych. W raporcie tym podano porównywalną liczbę dla Stanów Zjednoczonych: 76 proc. z tendencją rosnącą. Miliarderzy kontrolują zazwyczaj 1-2 proc. bogactwa narodowego; w Rosji około setka miliarderów była właścicielami mniej więcej jednej trzeciej kraju. Na samym szczycie groteskowej rosyjskiej odwróconej piramidy bogactwa znalazł się Władimir Putin i jego osobiści przyjaciele. Najczęściej bogacili się oni przy sprzedaży przez Rosję gazu ziemnego i ropy, co nie wymagało od nich żadnego wysiłku. Wiolonczelista, znajomy Putina, został miliarderem i nie potrafił właściwie powiedzieć, jak do tego doszło. Atrakcyjność myślenia w kategoriach wieczności dla takich ludzi jest aż nadto zrozumiała. Znacznie lepiej jest zakuć własny naród w kajdany i potrząsnąć światem niż ryzykować utratę tak wielkiego bogactwa.

Sprawa wiolonczelisty miliardera, podobnie jak wiele innych historii dotyczących oligarchii, wyszła na jaw dzięki pracy reporterów śledczych. W drugiej dekadzie XXI wieku najlepsi spośród nich, ujawniając dokumenty w ramach takich projektów jak Panama Papers („Kwity z Panamy”) i Paradise Papers („Kwity z raju”), pokazali, w jaki sposób nieuregulowany międzynarodowy kapitalizm wysysa bogactwo narodowe. Tyrani najpierw ukrywają i piorą pieniądze, a potem je wykorzystują w celu zaprowadzenia autorytaryzmu we własnym kraju bądź wyeksportowania go. Fortuny garną się do miejsc, gdzie nie można ich zobaczyć - w drugiej dekadzie XXI wieku oznacza to jeden z zagranicznych rajów podatkowych. Jest to problem globalny: szacunki dotyczące kwot ulokowanych za granicą, poza zasięgiem krajowych organów podatkowych, wahają się od 7 do 21 bilionów dolarów. Stany Zjednoczone okazały się wyjątkowo gościnnym miejscem dla tych Rosjan, którzy chcieli ukraść pieniądze, a następnie je wyprać. Znaczna część rosyjskiego bogactwa narodowego, które miało posłużyć budowie państwa w pierwszych dwóch dekadach XXI wieku, trafiła do firm przykrywek w zagranicznych rajach podatkowych. Wiele z nich założono w Ameryce.

PRZECZYTAJ TEŻ:

W czerwcu 2016 roku Jared Kushner, Donald Trump Jr. i Paul Manafort spotkali się z Rosjanami w Trump Tower, aby omówić rosyjskie oferty zaszkodzenia kampanii Clinton. Jednym z pośredników był Ike Kaveladze, wysłannik Arasa Agałarowa - rosyjskiego dewelopera, który w 2013 roku zorganizował dla Trumpa konkurs Miss Universe. Kaveladze założył w stanie Delaware co najmniej 2 tysiące anonimowych spółek. Było to zgodne z prawem, gdyż w tym stanie, podobnie jak w Nevadzie i Wyoming, można zakładać firmy bez ujawniania ich wspólników. Pod jednym adresem fizycznym w Delaware jest zarejestrowanych 285 tysięcy odrębnych podmiotów.

Rosjanie wykorzystywali firmy przykrywki, aby nabywać, często anonimowo, amerykańskie nieruchomości. W latach 90. XX wieku w Nowym Jorku na anonimowy zakup apartamentów zezwalali właściciele tylko dwóch budynków; jednym z nich był Trump Tower, co skrzętnie wykorzystała rosyjska mafia. Wszędzie tam, gdzie dawało się nabywać nieruchomości anonimowo, Rosjanie kupowali i sprzedawali apartamenty, często chowając się za firmami przykrywkami, aby zamienić brudne ruble w czyste dolary. Skutkowało to zubożeniem społeczeństwa rosyjskiego i konsolidacją rosyjskiej oligarchii za czasów Putina, a także pozwalało Donaldowi Trumpowi twierdzić, że jest „odnoszącym wielkie sukcesy biznesmenem”. W ten właśnie sposób amerykańskie myślenie w kategoriach nieuchronności, czyli przekonanie, że nieskrępowany kapitalizm może przynieść jedynie demokrację, wspiera rosyjskie myślenie w kategoriach wieczności, czyli pewność, że demokracja jest fikcją.

W USA myślenie w kategoriach nieuchronności otwarło drogę do myślenia w kategoriach wieczności również bardziej bezpośrednio: generując i uprawomocniając ogromne nierówności ekonomiczne w kraju. Jeżeli dla kapitalizmu nie było alternatywy, ogromną przepaść majątkową i dochodową należało być może zignorować, usprawiedliwić, a wręcz uznać za pożądaną. Jeżeli więcej kapitalizmu oznaczało więcej demokracji, nie było powodu się martwić. Ta mantra nieuchronności dawała alibi polityce sprawiającej, że Ameryka stawała się coraz bardziej nierówna, a nierówności coraz bardziej dotkliwe.

PRZECZYTAJ TEŻ:

W latach 80. XX wieku rząd federalny osłabił pozycję związków zawodowych. Odsetek uzwiązkowionych Amerykanów spadł z około jednej czwartej do poniżej 10 proc. Uzwiązkowienie w sektorze prywatnym spadło jeszcze gwałtowniej - z około 34 proc. do 8 proc. w przypadku mężczyzn i z 16 proc. do 6 proc. w przypadku kobiet. Wydajność amerykańskich pracowników wzrastała w tym okresie w tempie około 2 proc. rocznie, ale płace w tradycyjnych zawodach rosły wolniej lub wręcz stały w miejscu. W tym samym okresie wynagrodzenie wyższej kadry kierowniczej rosło, w niektórych przypadkach drastycznie. Jednocześnie Stany Zjednoczone właściwie nie prowadziły polityki będącej podstawowym środkiem stabilizacji klasy średniej w innych krajach, takiej jak zapewnienie emerytur, publicznej oświaty, transportu zbiorowego, opieki zdrowotnej, płatnych urlopów wypoczynkowych i urlopów rodzicielskich.

Rosyjska oligarchia wyłoniła się w latach 90. XX wieku. Putin skonsolidował ją w jeden oligarchiczny klan

Kraj dysponował zasobami, które pozwoliłyby zaoferować pracownikom i obywatelom takie podstawy. Utrudniała to jednak regresywna tendencja w polityce podatkowej. Podczas gdy obciążenia podatkowe pracowników (podatki od wynagrodzeń) rosły, w przypadku korporacji i zamożnych rodzin spadły one o połowę lub jeszcze bardziej. Odsetek dochodów i bogactwa posiadanych przez ludzi znajdujących się na szczycie amerykańskiej piramidy zamożności rósł, a zarazem odsetek dochodów płacony w podatkach przez tych, którym się najbardziej poszczęściło, malał. Od lat 80. XX wieku stawki podatkowe płacone przez 0,1 proc. Amerykanów o najwyższych dochodach spadły z około 65 proc. do około 35 proc., a w przypadku górnego 0,01 proc. z około 75 proc. do mniej niż 25 proc.

Podczas kampanii prezydenckiej Trump namawiał Amerykanów, żeby przypomnieli sobie czasy wielkości Ameryki: jego zwolennicy mieli na myśli lata 40., 50., 60. i 70. XX wieku, kiedy przepaść między najbogatszymi a resztą stopniowo się zmniejszała. W latach 1940-1980 90 proc. Amerykanów o najniższych dochodach zyskało więcej majątku od górnego 1 proc. Ten okres rosnącej równości Amerykanie ciepło wspominają jako czas amerykańskiej wielkości. Do lat 80. XX wieku związki zawodowe pozostawały silne. W latach 50. i 60. XX wieku rozwijało się państwo opiekuńcze. Bogactwo rozkładało się bardziej równomiernie, w dużej mierze dzięki polityce rządu.

W erze nieuchronności wszystko to uległo zmianie. Nierówności dochodowe i majątkowe wzrosły drastycznie od lat 80. XX wieku do drugiej dekady XXI wieku. W 1978 roku 0,1 proc. ludności, czyli około 160 tysięcy rodzin, kontrolowało 7 proc. amerykańskiego bogactwa. Do 2012 roku pozycja tej nielicznej elity uległa wzmocnieniu: posiadała ona już około 22 proc. majątku w USA. Patrząc na sam szczyt, całkowity majątek górnego 0,01 proc., czyli około 16 tysięcy rodzin, zwiększył się w tym samym okresie ponad sześciokrotnie. W 1978 roku rodzina z górnego 0,01 proc. była około 222 razy bogatsza od przeciętnej rodziny amerykańskiej. Do 2012 roku wskaźnik ten sięgnął około 1120. Od 1980 roku 90 proc. Amerykanów nie zyskało w zasadzie nic pod względem majątkowym ani dochodowym. Wszystkie zyski trafiły do górnych 10 proc.

W drugiej dekadzie XXI wieku Stany Zjednoczone zbliżyły się do rosyjskich standardów nierówności. Chociaż żaden amerykański oligarchiczny klan nie zawładnął jeszcze państwem, po 2010 roku trudno było nie dostrzec pojawienia się takich rodzin (Kochów, Mercerów, Trumpów, Murdochów). Podobnie jak Rosjanie wykorzystali amerykański kapitalizm do utrwalenia własnej władzy, Amerykanie współpracowali z oligarchią rosyjską w tym samym celu, na przykład podczas kampanii prezydenckiej Trumpa w 2016 roku. Najprawdopodobniej fakt, że Trump wolał Putina od Obamy, nie wynikał tylko z rasizmu czy rywalizacji: chodziło też o to, że chciał się upodobnić do prezydenta Rosji, wkraść się w jego łaski i zyskać dostęp do większego bogactwa.

POLECAMY:





















Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Timothy Snyder: "USA coraz bardziej upodabniają się do Rosji" - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl