Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tides From Nebula o albumie "From Voodoo To Zen": To nasze poszukiwania

Rafał Mrowicki
Rafał Mrowicki
Karolina Rokita
Instrumentalny zespół Tides From Nebula wydał jesienią piąty album pt. "From Voodoo To Zen". To pierwsza płyta wydana odkąd zespół stał się triem. O nowej płycie w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" mówią gitarzysta Maciej Karbowski oraz basista Przemysław Węgłowski.

Co kryje się za tytułem "From Voodoo To Zen"?
Maciej Karbowski: Jest taka wokalistka St. Vincent - Annie Clark, która wydała w zeszłym roku album "Masseductio". Jest na nim utwór "Pills" i pada tam taki zwrot. "From zen to guru, from voodoo to zen". Ten numer jest o nadużywaniu tabletek. Jak wyrwie się tę frazę z kontekstu robi się uniwersalna i można ją odczytywać na wiele sposobów.
Przemysław Węgłowski: Każdy z nas inaczej interpretuje ten tytuł. To jak przy poprzednim albumie "Safehaven". Konceptu na tej płycie nie ma, jak na żadnej naszej płycie. To tytuł, który w obecnych czasach można zinterpretować na rożne sposoby.

Mówicie, że nie jest to koncept-album, jednak trudno mu odmówić spójności.
M: Na pewno można odnaleźć w tej frazie klimat płyty, co wyszło już trochę po nagraniach. Nie chcemy natomiast dorabiać ideologii do czegoś co wyszło przypadkiem. Kolejność utworów na płycie pozwala jednak na taką interpretację.

Co wpłynęło na pewne zmiany w porównaniu z poprzednią płytą? Jest tu więcej charakterystycznych melodii, elektroniki, podczas gdy na "Safehaven" było dużo dźwięków bardziej przestrzennych. Jest też mocniej niż na poprzedniej płycie.
P: Zgoda co do elektroniki. Co do reszty, to trochę mnie zaskoczyłeś. Ta płyta ma dwie części. Pierwsza jest agresywna, skondensowana. Odpuszcza trochę w połowie i tam już jest stare Tides From Nebula, takie bardziej przestrzenne, filmowe. Każdy utwór różni się tu brzmieniem i tematem od innego. Na poprzednich płytach aż tak tego nie czułem.
M: Gdy włączyło się na poprzedniej płycie jakiś utwór od środka, potrzeba było 20-30 sekund, żeby zorientować się, co to za numer. Tutaj jest inaczej. Każdy utwór ma inną fakturę. Bardzo o to dbaliśmy, by nowa płyta była bardziej różnorodna, bardziej agresywna w kwestii ciężaru sekcji rytmicznej.

Co wpłynęło na taką zmianę kierunku?
P: Nasze poszukiwania. Jesteśmy trochę zmęczeni post rockiem. Sama ta nazwa budzi w nas złe skojarzenia. Totalnie przestało mnie to bawić. Nie słucham już od dawna takiej muzyki. Wciąż jednak jesteśmy szufladkowani jako zespół post rockowy. My chcemy szukać nowych dróg i bawić się muzyką dalej.

Czego słuchasz teraz?
P: Obecnie niczego. Cały poprzedni rok to nieustanne próby i przygotowania do nagrania płyty, w tym roku jest dużo koncertów. Jeżeli po coś sięgam to jest to dość mainstreamowe, gitarowe granie z wokalem. Niekoniecznie metal czy rzeczy eksperymentalne. To pewna reakcja obronna. Jestem przesiąknięty muzyką instrumentalną. Nie chce się za bardzo inspirować. Maciek i Tomek też słuchają niewiele metalu.
M: W tym świecie instrumentalnego grania jest kilka fajnych zespołów i cały ogon wykonawców, którzy się mało od siebie różnią. Gdy zespół ma wokal, to nadaje on brzmienie. Przy zespołach instrumentalnych to żeby coś było charakterystyczne nie jest takie proste. Większość zespołów instrumentalnych opiera się głównie na graniu na delayu. Bardzo szybko ta formuła nas wyczerpała. Staramy się uciekać od tego od paru płyt. Największy krok wykonaliśmy na nowej płycie.
P: Słyszymy w naszej muzyce sporo inspiracji zespołami nieinstrumentalnymi i nie post rockowymi.

Szukasz tej inspiracji w innych dziedzinach sztuki?
P: To wychodzi ze mnie. Ciężko byłoby przełożyć film na muzykę. Bawimy się dźwiękiem, próbujemy i nam to wychodzi.
M: Pewne rzeczy nas od razu odrzucają. Szczególnie jeżeli są wymielone przez masę innych zespołów, staramy się tego unikać.
P: Rozmawiałem niedawno o tym z Arturem Rumińskim (gitarzysta znany m.in. z takich grup jak Thaw, Furia czy Mentor - przyp.), podczas koncertu w Katowicach, jest naszym dobrym kumplem. Pisał kilka utworów na zamówienie do gry komputerowej. Powiedział: "Chcieli żebym zrobił brutalny death metal i to była praca na kilka godzin. Też byś szybko napisał gdyby chcieli od ciebie numeru post rockowego". Tak to wygląda. Żeby zrobić numer post rockowy, który podobałby się ludziom, nie trzeba się bardzo wysilać. Wystarczy połączyć kilka patentów.
M: Są pewne sprawdzone harmonie.
P: My od tego chcemy uciekać. To karkołomna i ciężka praca. Godziny prób, poprawek. Szukamy czegoś co będzie nas ekscytować.

Jak wam się nagrywało pierwszy album w waszym własnym Nebula Studio?
M: Było dobrze. Byliśmy na to gotowi i pewni, że będziemy zadowoleni z rezultatów.
P: Poniekąd nagrywaliśmy tę płytę 1,5 roku.
M: Tak, pracowaliśmy nad nią w studiu. Mieliśmy osobiste wyzwania z Tomkiem - bo studio należy do nas - by wyciągnąć jak najwięcej z samego studia, zobaczyć, co się stanie, jeśli świadomy zespół nagra fajny album, potrafiąc go dobrze zagrać. Ponieważ uważaliśmy, że materiał jest bardzo dobry, testem było działanie w studiu.

Czy ciężko było wejść w rolę własnego producenta?
M: Zawsze poświęcaliśmy dużo czasu na przygotowania. Wchodziliśmy z dopiętym materiałem. Nie lubimy, jak ktoś nam się do tego miesza.

Adam Waleszyński (były już gitarzysta zespołu) też miał swój udział w powstaniu płyty?
M: Tak. Ten ciężar był już przerzucony w pewną stronę, bo widać było, że Adam się męczy. Jego decyzja o odejściu nas nie zdziwiła. Fizycznie był z nami przez pół roku, wiem, co konkretnie zrobił, ale nie wiem, co by nam wyszło, gdyby go nie było.
P: Nie jest to płyta, którą napisaliśmy tylko we trzech.

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki