Tezy do debaty. Cała Polska pręży muskuły

Andrzej Godlewski
Potrzebujemy mody na powszechną aktywność - twierdzi Andrzej Godlewski

Sport to mord" - mawiał Winston Churchill. Wielu polskich sportowców i tzw. działaczy uważa chyba podobnie. Afery korupcyjne, nadużycie i skandale obyczajowe - to rzeczy, o których słyszymy częściej niż o sukcesach naszych reprezentantów. W ten sposób ci, którzy powinni być najbardziej zainteresowani promocją kultury fizycznej, zohydzają nam tę dziedzinę życia, odstręczają sponsorów i kibiców oraz zniechęcają młodzież do poświęcenia się sportowi.
Tymczasem moda na sport i upowszechnianie aktywności fizycznej jest tym, co zmienia społeczeństwa na lepsze. Dążenie do bycia najlepszym, duch zdrowej konkurencji, współpraca z partnerami, szacunek dla przeciwnika, a także umiejętność przegrywania to cechy, które jeszcze za mało zakorzeniły się w polskiej mentalności. Tymczasem np. Niemcy kochają sport i aktywny wypoczynek. Blisko połowa z nich należy do jakiegoś stowarzyszenia sportowego. Co roku prawie milion Niemców z różnych grup wiekowych ubiega się o niemiecką odznakę sportową.

Dobrowolnie uczestniczą w sprawdzianie kondycji fizycznej, badającym wytrwałość, szybkość i siłę w ramach kilku dyscyplin. Dwa lata temu tę odznakę wywalczył prezydent RFN Horst Köhler (rocznik 1943), po tym jak osiągnął wymagane rezultaty w biegach na 1000 i 3000 metrów, pływaniu na dystansach 100 i 200 metrów oraz w skoku z miejsca.

Pod tym względem Niemcy są fenomenem na skalę światową i pewnie ich nie dogonimy. Mimo to warto, by Polacy naśladowali dobre przykłady. Nie chodzi tu tylko o zdrowie, ale i o społeczeństwo obywatelskie - w końcu 40 proc. organizacji pozarządowych to stowarzyszenia sportowe. Właśnie dlatego w ramach cyklu "Forum Polska" zorganizowaliśmy debatę pod tytułem "Cała Polska pręży muskuły". Zależy nam, by przy okazji przygotowań do Euro 2012 powstało w Polsce coś więcej niż tylko kilka stadionów i trochę dróg. Organizacja piłkarskich mistrzostw to wyjątkowa okazja, by zdrowy styl życia stał się wśród Polaków prawdziwie powszechny.

Jak to osiągnąć? Tym razem to nie pieniądze są tym, czego najbardziej brakuje. Mimo rządowych oszczędności budżet Ministerstwa Sportu i Turystyki wynosi 1,75 mld zł i jest najwyższy w historii. Do tego dochodzą wydatki samorządów, co sprawia, że na sport wyczynowy i masowy wydaje się u nas ponad 6 mld zł. Na tle pozostałych krajów UE jest to naprawdę przyzwoity wynik (0,5 proc. PKB). Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Otóż w Polsce gros wydatków pochłania budowa infrastruktury. Brakuje więc środków na tzw. animację, czyli różnego rodzaju imprezy dla amatorów. Do 2012 ma powstać dwa tysiące boisk Orlik, jednak pieniędzy na animatorów, którzy trenowaliby młodzież i organizowali rozgrywki wiele już nie ma.

Poza pieniędzmi kluczowe są jeszcze dwie rzeczy: dobre przykłady (w tym sukcesy zawodowych sportowców) oraz pomysły, czyli inicjatywy popularyzujące sport. Celem polskiego Ministerstwa Sportu i Turystyki jest przede wszystkim inwestowanie w sportowców, którzy mają szanse na medale olimpijskie. Ten biznes nie rozwija się dobrze - w kolejnych olimpiadach zajmujemy coraz niższe miejsce w tabeli medalowej. Jednak zamiast wydawać coraz więcej publicznych pieniędzy na kolejnych reprezentantów, którzy będą "dobrze rokować" aż do zakończenia karier, może warto się zastanowić, czy taki system ma sens? Może tak jak w Skandynawii lepiej postawić na wspieranie sportu masowego? Zresztą czy nawet medale wioślarzy, lub biathlonistów to rzeczywiście dobra inwestycja? Przecież ich sukcesy poza zdawkowymi przekazami w serwisach informacyjnych nie niosą ze sobą większego oddźwięku społecznego. Promocja sportu nie musi oznaczać wydawania dziesiątek milionów złotych z budżetu państwa na niszowe dyscypliny. Ci sportowcy, którzy nie są rozpieszczani przez podatnika, lecz sami starają się o prywatnych sponsorów, bardziej zabiegają o zwykłych kibiców, a przez to ich sukcesy są jeszcze cenniejsze.

Jeśli sport ma na lepsze zmieniać Polskę i Polaków, to moda na aktywność fizyczną musi być u nas powszechna. Dlatego tak ważne są inicjatywy, które zaangażują setki i tysiące ludzi. Legendarne już przedsięwzięcia Tomasza Hopfera czy Adam Gocela, który organizował akcję "Piłkarska kadra czeka", w latach 70. i 80. rozruszały młodych Polaków. Teraz niestety brakuje takich charyzmatycznych postaci z pomysłami, którzy zachęciliby nas do prężenia muskułów. Nie mamy sportowego Jerzego Owsiaka, polski prezydent nie walczy o sportowe odznaki, a premier gra w piłkę tylko w swoim towarzystwie. Dla nas wszystkich byłoby dobrze, gdyby to się wkrótce zmieniło. Chyba że Churchill miał rację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl