Teresa Budzisz-Krzyżanowska kończy 80 lat. Wybitna aktorka zasłynęła rolą w "Hamlecie" Andrzeja Wajdy

OPRAC.:
Małgorzata Puzyr
Małgorzata Puzyr
Teresa Budzisz-Krzyżanowska kończy dziś 80 lat
Teresa Budzisz-Krzyżanowska kończy dziś 80 lat fot. Niemiec/AKPA
Teresa Budzisz-Krzyżanowska 17 września kończy 80 lat. Za jej największy sukces uznawana jest tytułowa rola w szekspirowskim "Hamlecie" u Andrzeja Wajdy. - Jako aktorzy dajemy publiczności coś z siebie, chcemy podzielić się z nią postaciami dramatu. Dobry aktor marzy, by pociągnąć widzów do współuczestnictwa w myśleniu – mówi wybitna aktorka.

Zwykła mawiać o sobie, że "chciałaby być przezroczysta". Teresa Budzisz-Krzyżanowska należy do najlepszych aktorek swojego pokolenia. Wiele jej ról na stałe weszło do historii polskiego aktorstwa. Współpracowała z wieloma czołowymi reżyserami, jak Andrzej Wajda, Jerzy Jarocki, Jerzy Grzegorzewski, Krzysztof Kieślowski, Kazimierz Kutz, Janusz Morgenstern czy Barbara Sass.

Rola życia

– Pamiętam "Hamleta" u Andrzeja Wajdy w krakowskim Starym Teatrze. Był to spektakl, który trafił w moim życiu na czas przemyśleń. Wchodziłam przebrana, jako widz, razem z publicznością, która siedziała za kulisami sceny, jakby w mojej garderobie. Kiedy mówiłam monolog, zauważyłam, że widzowie oddychają w rytm mojego oddechu. To było wyjątkowe – wyznaje aktorka w rozmowie z PAP.

Tytułowa rola w Szekspirowskim "Hamlecie" u Wajdy uznawana jest za jedną z największych ról w karierze Budzisz-Krzyżanowskiej. Grany w 1989 r. "Hamlet (IV)", bo tak reżyser zatytułował to przedstawienie, z uwagi na swoje czwarte podejście do tego dzieła, wywarł duże wrażenie zarówno na widzach, jak i krytykach. Historia rozgrywała się w Danii z dramatu i równocześnie w teatrze, który wystawia sztukę. Budzisz-Krzyżanowska grała zarówno Hamleta, jak i aktora wcielającego się w jego postać. Warto w tym miejscu dodać, że nie była pierwszą kobietą aktorką, która zmierzyła się z rolą Hamleta. Jej poprzedniczkami były tak wielkie aktorki, jak Sarah Bernhardt, Helena Modrzejewska czy Stanisława Wysocka. Jednak Budzisz-Krzyżanowska była pierwszą, która zagrała jednocześnie księcia Danii i aktorkę wcielająca się w tę postać.

Kim jest Teresa Budzisz-Krzyżanowska?

Teresa Budzisz-Krzyżanowska urodziła się 17 września 1942 r. w Tczewie. Jak sama przyznaje, w rodzinie dość ubogiej. Ojciec – więzień Dachau, zmarł jeszcze przed jej narodzinami. Matka samotnie wychowująca czwórkę dzieci, "była prostą kobietą, ale poezję miała we krwi. Gdy czytała nam w domu +Pana Tadeusza+, robiła to wspaniale. I pięknie śpiewała. Ten śpiew wciąż dźwięczy mi w uszach" – wspominała aktorka w jednym z wywiadów.

Początki kariery

Mając 22 lata, ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Jej kolegami z roku byli Anna Seniuk i Jan Nowicki, a także późniejszy mąż – Jan Krzyżanowski. Po studiach przez dwa lata była aktorką krakowskiego Teatru Rozmaitości. W 1965 r. zadebiutowała w spektaklu "Niech no tylko zakwitną jabłonie" Agnieszki Osieckiej w reż. Jerzego Uklei. Trzy lata później debiutowała na małym ekranie u Bogdana Hussakowskiego – tytułową rolą w "Eugenii Grandet" wg Honoré de Balzaca. Jej pierwszą rolą filmową była postać Więźniarki w "Końcu naszego świata" w reż. Wandy Jakubowskiej (1964). Zagrała też w pierwszym fabularnym filmie Krzysztofa Kieślowskiego – telewizyjnym "Przejściu podziemnym" (1973).

Duże role

Od 1966 r. przez sześć lat należała do zespołu Teatru im. Słowackiego w Krakowie. W 1972 r. przeniosła się do Starego Teatru, gdzie współpracowała z czołowymi reżyserami – Jerzym Jarockim, Andrzejem Wajdą i Jerzym Grzegorzewskim.

U Jarockiego zagrała Pannę Bürstner w "Procesie” wg Franza Kafki (1973), Recytatorkę w "Śnie o bezgrzesznej" wg Stefana Żeromskiego (1979) i Kobietę z chóru w "Mordzie w katedrze” Thomasa S. Eliota (1982).

U Wajdy – oprócz „Hamleta (IV)” – warto zaś wymieć role Joanny w "Nocy listopadowej" Stanisława Wyspiańskiego (1974), Julii Chomińskiej w opartym na twórczości pisarzy młodopolskich i międzywojennych przedstawieniu "Z biegiem lat, z biegiem dni" (1978), Gertrudy w "Tragicznej historii Hamleta" Szekspira (1981), Podstoliny w „Zemście” Aleksandra Fredry (1986) i Racheli w „Weselu” (1991).

Z kolei u Grzegorzewskiego zagrała m.in. Marynę w "Weselu" Wyspiańskiego (1977) i Irenę Arkadinę w "Dziesięciu portretach z czajką w tle" wg Antoniego Czechowa (1979). Następnie pracowała z nim przez wiele lat, gdy kierował warszawskim Teatrem Studio – stworzyła m.in. role: Anny w „Dawnych czasach” Harolda Pintera (1982), Jenny w „Operze za trzy grosze” Bertolta Brechta (1986), Pani Rollison w „Dziadach-Improwizacjach” wg Mickiewicza (1987).

W 1997 r. Budzisz-Krzyżanowska związała się z Teatrem Narodowym, który właśnie w tym roku objął Grzegorzewski. Grała tam m.in. u takich reżyserów jak Kazimierz Dejmek, Maciej Prus, Tadeusz Bradecki. W „Weselu” Grzegorzewskiego z 2000 r. tym razem była Gospodynią.

Role telewizyjne i filmowe

Budzisz-Krzyżanowska pojawiała się również na szklanym ekranie. Można ją było zobaczyć m.in. w "Zmorach" Wojciecha Marczewskiego (1978), "Lawie" Konwickiego wg "Dziadów" (1989), "Trzech kolorach. Białym" Krzysztofa Kieślowskiego (1993), "Faustynie" Jerzego Łukaszewicza (1994) i "Weiserze" wg Pawła Huellego w reżyserii Wojciecha Marczewskiego (2000). Za kreację Hildy Baumler i Augusty Baumler w filmie Magdaleny i Piotra Łazarkiewiczów "Odjazd" (1991) otrzymała nagrodę za pierwszoplanową rolę kobiecą na festiwalu w Gdyni.

Teatr ponad szklany ekran

Jednak to zawsze teatr był dla Budzisz-Krzyżanowskiej miejscem najważniejszym. Często podkreśla w wywiadach, że w teatrze odpoczywa. "Wciąż przychodzę do teatru, żeby odpocząć, porozmawiać, spotkać się, napełnić puste serce. I o tym myślę, kiedy wychodzę na scenę. I tak samo, kiedy siedzę na widowni" – wyznała w "Dzienniku".

Na początku lat dziewięćdziesiątych przeżyła poważny wypadek samochodowy, na którego skutek do tej pory ma problemy z poruszaniem się. Przezwyciężyła jednak trudności, poddała się rehabilitacji i wróciła do gry.

– Jako aktorzy dajemy publiczności coś z siebie, chcemy podzielić się z nią problemami postaci dramatu. Dobry aktor marzy, by pociągnąć widzów do współuczestnictwa w myśleniu – wyznaje w rozmowie z PAP, akcentując jednocześnie, że "aktorstwo – chcąc nie chcąc – jest swego rodzaju misją, drogą ku czemuś". – Nie podoba mi się jednak, kiedy aktorzy to podkreślają – dodaje aktorka.

"Teresa wszystkie postacie obdarza zawsze szlachetnością i dobrocią. […] Jest głęboko przekonana, że ludzie są z natury dobrzy. I to jest w niej piękne, dziwne i poruszające" – mówił przed laty dla "Rzeczpospolitej" Wajda.

lena

Źródło:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl