Teraz Wiosna! Biedroń licytuje wysoko i kto mu zabroni?

Janusz Michalczyk
archiwum
Lubię Roberta Biedronia, bo on lubi kobiety, ale z nimi nie sypia. Właściwie powinien lubić Roberta z tego powodu każdy heteroseksualny Polak, bo nie stanowi dla niego konkurencji. Oczywiście, co innego konkurencja polityczna. Biedroń w ostatnią niedzielę odpalił nie tyle bombę, co przeprowadził cały atak bombowy na pozycje potencjalnych rywali, zrzucając na głowy wyborców mnóstwo konkretnych i mocnych obietnic.

Podejrzewam, że nawet ci, którzy dotychczas nie przepadali za byłym prezydentem Słupska, z zainteresowaniem potraktują zaprezentowaną przez niego listę. To, że rozdaje na lewo i prawo pieniądze (np. wyższa minimalna płaca i gwarantowana emerytura), których jeszcze nie ma, właściwie nie jest problemem dla nikogo. Wszystkie partie obiecują jakieś pieniądze wyborcom, bo przekonały się, że bez tego nie odniosą sukcesu.

Biedroń zalicytował wysoko, sam obliczył koszt swoich propozycji na 35 miliardów złotych. To suma tak samo abstrakcyjna jak 20 czy 10 miliardów. Analizując na zimno - co ma taki kandydat do stracenia? Gdyby obiecał mniej, to skutkiem byłoby rozczarowanie. Ludzie uznaliby, że okazał się skąpcem.

Chyba najbardziej zaskakującą ofertą jest likwidacja wszystkich kopalń węgla. Takiej odwagi nie pokazał wcześniej nikt z poważnych polityków, bo wiadomo, do czego są zdolni rozwścieczeni górnicy. Trzeba jednocześnie zauważyć, że podana data likwidacji (2035) jest na tyle odległa, że nie może wywołać prawdziwego zaniepokojenia. W dodatku zamknięcie kopalń tłumaczone jest koniecznością ochrony środowiska, a to już brzmi zupełnie racjonalnie.

Na marginesie - niemiecki rząd zamknął właśnie ostatnią tamtejszą kopalnię węgla kamiennego. Inna sprawa, co będą robić polscy górnicy, jak już im Biedroń odbierze robotę, ale dziś może on powiedzieć wszystko - na przykład, że przekwalifikuje ich na programistów.

Ten wątek prowadzi nas do wniosku, że lider partii Wiosna obiecał rzeczy atrakcyjne, choć jednocześnie nie do końca fantastyczne. Nawet rozdział państwa i Kościoła nie brzmi dramatycznie, biorąc pod uwagę to, jak mocno pogrążyli się w oczach społeczeństwa katoliccy hierarchowie, o czym najlepiej świadczy sukces frekwencyjny filmu „Kler”. To właśnie może być prawdziwy problem dla innych partii. Biedroń ma coś ciekawego właściwie dla każdego - nie tylko dla wyborcy lewicowego czy liberalnego, ale nawet dla głosujących ostatnio na PiS dla programu 500+.

Teraz Wiosna! - chciałoby się zakrzyknąć, nawiązując do nazwy wymyślonej niedawno przez Ryszarda Petru. Partia Teraz jakoś nikogo nie zachwyciła, a Nowoczesna właśnie dogorywa. A przecież Petru miał olbrzymią szansę, by zamieszać w polskiej polityce i szło mu całkiem nieźle, dopóki nie wsiadł do samolotu lecącego na Maderę. Biedroń takich głupich błędów raczej nie popełni, na pewno nie porzuci żony.

Nie powinien także pójść śladami Janusza Palikota, z bliska obserwował przecież niepotrzebną bufonadę i cudaczne wolty tamtego. Dziś wygląda na to, że z Biedroniem wszyscy konkurenci mają jakiś kłopot i już choćby to może stanowić wystarczającą zachętę dla tych wyborców, którym ostatnio obrzydła polityka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Teraz Wiosna! Biedroń licytuje wysoko i kto mu zabroni? - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl