Ten rząd uważa, że jest od dzielenia - mówi poseł Jerzy Borowczak, uczestnik Sierpnia '80

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
Jerzy Borowczak
Jerzy Borowczak Przemyslaw Swiderski
- Dzisiaj robi się wystawy, z których wynika, że Solidarność Walcząca była najważniejszą organizacją w opozycji. A ja pytam - dlaczego? Czy dlatego, że działali w niej Kornel Morawiecki i Mateusz Morawiecki? Przecież tak nie było, przecież to jest ordynarne fałszowanie historii - mówi Jerzy Borowczak, jeden z inicjatorów strajku w Stoczni Gdańskiej w Sierpniu '80, poseł KO.

Ryszarda Wojciechowska: "Czy o take Polske" jak dziś, że zacytuję klasyka, pan walczył w Sierpniu '80?

Jerzy Borowczak: Walczyłem o Polskę demokratyczną, o wolność słowa, o Polskę z trójpodziałem władz.

Ale nie sądziłem, że doczekam się Polski, w której władza świadomie dzieli społeczeństwo, segreguje obywateli na gorszych i lepszych, do czego używa instytucji państwa i telewizji, która z publicznej stała się partyjną, w najgorszym wydaniu szczujnią. Ale cóż, skoro znaczna część elektoratu to popiera, a Andrzej Duda wygrywa wybory, to nie mogę z tym walczyć.

Mamy jednak demokrację. Ja mogę tylko głosić to co 40 lat temu, nawiązywać do etosu Solidarności.

Sierpień 80. to były inne czasy, ale też zupełnie inna opozycja. Przy obecnej PiS może spać spokojnie, powiem złośliwie.

Po co mieszać tamtą Polskę z tą Polską? Wtedy był komunizm, nieboszczka PZPR, cenzura. Kto chrzcił dzieci nie mógł być działaczem partyjnym. Inny świat. Jako jeden z pierwszych w Stoczni Gdańskiej zaprotestowałem, uważając, że tamten system był nieludzki. Że niszczył obywateli. Wtedy mieliśmy nadzieję i postulaty, które nie podlegały żadnej dyskusji. Nie daliśmy się przekupić. Bo dla nas ważne były prawda, uczciwość i solidarność. Wiem, jak to dzisiaj brzmi, ale wtedy byli razem, solidarni, zarówno inżynier Andrzej Gwiazda jak i robotnik Lech Wałęsa, podróżnik Tony Halik i reżyser Andrzej Wajda, którzy przyjechali do nas podczas strajku do stoczni. Dla nikogo wtedy nie była ważna kasa. Aktorzy z Teatru Gdańskiego nie myśleli w ten sposób, nie przyjdziemy do stoczni, bo nie pozwolą nam potem w teatrze grać. Nie bali się, chociaż ryzykowali. Przychodzili do stoczni nas wspierać. A teraz jest inaczej.

W jaki sposób?

Jak jesteś z opozycją, to ci nie dadzą w telewizji rządowej grać. A jak jesteś z nimi, to masz rolę, choć talentu czasami możesz mieć niewiele. Ale to nic, bo dzisiaj jest jeszcze niezależne kino, internet. Gorsze jest to, co ta władza, wzorem tamtych czasów, robi z polityką.

Jak jesteś z nami, to masz miejsce w spółce skarbu państwa, dostajesz posadę ministra z dobrą odprawą itd. Brakuje tylko kartek na mięso, jak w PRL, dzięki temu, że zdołaliśmy zbudować wolny rynek. Ale i tak widzimy tendencje do nacjonalizacji, dla której wymyśla się słówka nowomowy, np. konsolidacja itp...

Teraz pan naprawdę przesadził z kartkami, bo mięsa nie brakuje.

Temu rządowi nie musi brakować. Ważne, żeby dzielił. Bo ten rząd uważa, że jest od dzielenia. I te ustawy, które zamierza wprowadzić, pozwalające na bezkarność władzy, nie reagowanie na swoje afery, zamiatanie ich pod dywan, to przebija chwilami PRL. Wie pani, że aby za komuny zostać prezesem stoczni, trzeba było zacząć od stanowiska majstra, potem awansować na starszego majstra, kierownika, aż do funkcji dyrektora. A im się zdarzyło przysłać do stoczni gościa, który prowadził wypożyczalnię kaset. Mierny, bierny ale wierny. To się teraz liczy.

Nie żal panu, że dawni koledzy z Sierpnia 80. stoją teraz po dwóch stronach muru?

Moi koledzy stoczniowcy z tamtego sierpnia spotykają mnie i pytają: "Borówa, ty dalej chcesz walczyć? Bo ja już mam wszystko w d...e. Siedziałem w więzieniu, byłem internowany, nie miałem pracy i wtedy było warto. A teraz mam to w d...e, i tylko patrzę, żeby mi podwyższyli emeryturę". Tak mówią, bo Sejm uchwalił niedawno ustawę podwyższającą byłym działaczom opozycji antykomunistycznej z małymi emeryturami wyrównanie do wysokości 2400 zł brutto. I ja jestem za. Ale oni nie chcą się odzywać, bo wiedzą, że przy tej władzy jak jesteś posłuszny, to masz, a jak nie, to ci zabiorą.

Ale opozycja, do której pan należy, jak miała władzę, była głucha na wiele spraw, także na los tych byłych opozycjonistów.

Nie mogę się z panią zgodzić, że byliśmy całkiem głusi. To za naszej ostatniej kadencji uchwalona została ustawa o działaczach opozycji antykomunistycznej i osobach represjonowanych. Jeszcze 20 lub 30 lat temu nie można było, bo pokolenie działaczy opozycji antykomunistycznej było jeszcze młode.

Przykro się dzisiaj słucha zarzutów, że PO nic nie zrobiła, bo tyle, ile zrobiliśmy, aby systemowo zbudować system wsparcia państwa, to PiS nie zrobi tego przez następną kadencję. Kto dzisiaj pamięta o tysiącach wybudowanych żłobków, przedszkoli, o urlopach tacierzyńskich, itd... My to robiliśmy, pomimo że rozpoczynaliśmy sprawowanie władzy w największym od prawie 100 lat kryzysie finansowym na świecie, przez który przeprowadziliśmy kraj suchą stopą.

Kto dzisiaj pamięta, że w latach 2008 - 2015 średnia wzrostu gospodarczego w Europie wyniosła niewiele ponad 3 proc. podczas gdy w Polsce w tym samym okresie ponad 25 proc. PiS trafił na okres najlepszej koniunktury gospodarczej i nie potrafił tego wykorzystać. Dzisiaj, w okresie pandemii, gdy gospodarka została zamrożona na prawie 3 miesiące, pomoc jaką otrzymali przedsiębiorcy jest mniej niż symboliczna i zapłacimy za to słoną cenę. Przyznaję, my nie umieliśmy sprzedać naszych osiągnięć, robiliśmy bo uważaliśmy, że tak trzeba. PiS natomiast zdołał swoją propagandą wmówić, że Polska jest w ruinie. To była nieprawda i dziejowa niesprawiedliwość.

Ale PiS dał 500 plus na dzieci.

PiS poszedł na łatwiznę, zamiast sprawiedliwego systemu pomocy dla najbardziej potrzebującym wprowadził system korupcji politycznej, bo tak należy nazwać te ich wszystkie plusy. Dzisiaj słyszę z różnych źródeł, że znowu ubóstwo rośnie, a dzietność spada. Za to prezydent Duda obdzielił podwyżkami w swojej kancelarii wszystkich pracowników.

Opozycja niech lepiej nie mówi o podwyżkach, bo ostatnio przegłosowała je dla siebie razem z PiS. I dopiero po gniewie obywateli, Senat odrzucił projekt.

Głosowałem za, według zaleceń mojego klubu. I nie wiem, jak to naprawdę z tymi podwyżkami było. Jedno jest pewne, że poseł wcześniej zarabiał więcej. Posłowie nie mieli podwyżek od ponad 15 lat. Wręcz odwrotnie, Kaczyński w ramach zemsty kilka lat temu nakazał obniżenie posłom i samorządowcom obniżenie pensji o 20 proc. Ale temat jest zamknięty, podwyżek nie będzie, ponieważ nasz większość w Senacie zablokowała te podwyżki.

Czy dziś na tamten Sierpień '80 patrzy pan inaczej?

Nie, zawsze przed oczami mam te tłumy za bramą stoczni. I nadzieję w oczach ludzi. W samym zakładowym komitecie strajkowym sielanki nie było, były też konflikty, były spory, ale z odnosiliśmy się z szacunkiem do siebie. Przypatrywałem się z bliska jak forsowano różne pomysły, jak ucierały się różne rozwiązania. Nie wszyscy wytrzymywali to napięcie.

Ale najbardziej boli to, że dzisiaj wielu chce pisać tamtą historię po swojemu. Jedni jak Sienkiewicz w "Potopie" o obronie Częstochowy ku pokrzepieniu serc. Ale teraz nie trzeba krzepić serc, tylko powiedzieć sobie jasno, że tak pięknie w samych komitetach nie było.

Podam pani przykład. Ustaliliśmy z komitetem w Szczecinie, że nie podpiszą porozumienia wcześniej niż my w Gdańsku. Tymczasem oni złamali tę umowę. I kiedy my jeszcze nie mieliśmy zapewnionych wolnych związków zawodowych, nie było zgody na wypuszczenie więźniów politycznych, Marian Jurczyk w Szczecinie porozumienie podpisał, dzień szybciej niż my. Wie pani, jak nas to wkurzyło? Odruch w człowieku był, że chciał jechać do Szczecina i skopać im tyłki. Lukru nie było. Ale to było ludzkie. A teraz czytam, że premier fetuje podpisanie porozumienia w Lublinie i zastanawiam się, o co chodzi. Bo tam był strajk o michę i jak dali michę, to się skończyło. No, ale pamiętamy powiedzenie Mateusza Morawieckiego z potajemnych nagrań, jak sam mówił o misce ryżu. Wstyd to poruszać, że ktoś taki jest premierem rządu.

Czy już wtedy były jakieś sygnały, że to się kiedyś tak rozbije na pół? Że po latach polityka was podzieli?

Teraz wiem, jak się pisze historię. Ja Sierpień '80 przeżyłem z bliska. Jako pierwszy rozpocząłem historyczny strajk na moim wydziale K5 w Stoczni Gdańskiej. Teraz wychodzi jeden czy drugi historyk i nie zważając na to, że my jeszcze żyjemy i możemy opowiedzieć, jak było, po swojemu opowiada w studiu telewizyjnym czy radiowym jakieś dyrdymały. Dzisiaj robi się wystawy, z których wynika, że Solidarność Walcząca była najważniejszą organizacją w opozycji. A ja pytam - dlaczego? Czy dlatego, że działali w niej Kornel Morawiecki i Mateusz Morawiecki? Przecież tak nie było, przecież to jest ordynarne fałszowanie historii.

Jakie jeszcze wspomnienia zostały z tamtego sierpnia?

Jeśli nas na początku strajku było 3 z 17-tysięcznej załogi: Prądzyński, Felski i Borowczak, należało nas do Wolnych Związków Zawodowych, to po 31 sierpnia byłem szczęśliwy, że tych ludzi z nami jest tak wiele. Myślałem, że nawet jeśli władza będzie chciała robić to, co robiła, to nie będzie jej tak łatwo. Po tym strajku byłem zadowolony nie tyle z podpisania samych Porozumień Sierpniowych, ale przede wszystkim z tego, że ludzie się obudzili. I że teraz, nawet jeśli władza nie będzie chciała realizować tych porozumień, to jest nas już siła, a nie tylko trzech. Ale mam też kilka takich innych wspomnień, jak rozmowa z Andrzejem Wajdą podczas strajku. Przyjechał do stoczni i rozmawialiśmy o tym, że on to, że coś się zacznie w Stoczni Gdańskiej dużo wcześniej przewidział, bo finał "Człowieka z żelaza" to ujęcia pod naszą stocznią. Były tez wtedy spotkania z aktorami. Na prostych chłopakach jakimi byliśmy to robiło wrażenie, bo tych ludzi znaliśmy tylko z telewizji.

Jakieś spotkanie szczególnie panu utkwiło w pamięci?

A wie pani, że tak? Spotkanie z Jerzym Zelnikiem, który dziś jest zagorzałym PiSowcem. Zobaczyłem go wtedy pod bramą stoczni. Wcześniej podziwiałem go w filmie "Faraon". Podszedłem do niego i powiedziałem:
- Zapraszamy do środka. A on odrzekł, że nie wejdzie, bo jest z żoną na wczasach. Ale przy bramie był...

Dzisiaj też stoicie po obu stronach bramy, tyle, że tej politycznej.

Wie pani, jak patrzę na Janka Pietrzaka, pieszczocha PRL-u, który teraz robi się na pierwszego barda "Solidarności" to mnie już nic nie dziwi. A pieszczochem był, bo koncertował wtedy za granicą, grał w filmie "Kochaj albo rzuć", miał się dobrze, gdy większość artystów bojkotujących telewizję reżimową, nie mogła nawet do NRD wyjechać, a Pietrzak koncertował gdzie chciał, nawet w Australii. I nadal ma się dobrze.

Zresztą mam kolegów, którzy szczerze nienawidzili PiS i tego co ta partia robi, ale wspierają Jarka, tak jak kiedyś wspierali Leszka, za to, że im przypięli ordery. Dla niektórych ludzi widać to ważne dostać taki medal, być docenionym i wtedy z wdzięczności przechodzą na drugą stronę. Ja też dostałem medal od Lecha Kaczyńskiego, ale jak zobaczyłem, kto go jeszcze dostał, to on przestał mieć już dla mnie taką wartość. Za PRL-u też przywozili do stoczni medale. Nawet Ania Walentynowicz przed Sierpniem dostała Złoty Krzyż Zasługi.

Więc jak się tak będzie rozdawać te medale komu popadnie, to nie będą one miały większej wartości. Jednak najbardziej brakuje mi wartości Sierpnia '80, tej autentycznej solidarności międzyludzkiej, tego wzajemnego szacunku i tolerancji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl