Ten, który rozwiązał tajemnicę wawelskiej klątwy

Maria Mazurek
Maria Mazurek
Był 1983 rok, gdy londyński „Times”, włoska „La Stampa” i niemiecki „Die Welt” na pierwszych stronach donosiły: polski dziennikarz rozwikłał zagadkę klątwy wawelskiej. Zbigniew Święch swoją trylogią „Klątwy, Mikroby i Uczeni” rozsławił nie tylko siebie, ale i Wawel. Razem znaleźli się w błysku fleszy, on i królewski zamek. Dziś, wiele lat i jeden udar mózgu później, Święch obchodzi 75. urodziny. Pasja, determinacja i pogoda ducha - tego mu nie brakuje i oby nigdy nie zabrakło.

Święch miał 31 lat i prowadził jeszcze nieco studencki, jeśli chodzi o częstotliwość imprez, tryb życia. Pan dziennikarz z telewizji, kilkanaście lat od debiutu w prasie, niby poważny, szanowany, no, ale miał w sobie coś chłopięcego, figlarnego (chyba zresztą do dzisiaj ma). Młody, przystojny, dość popularny, z błyskiem w oku, erudyta - kobiety szalały.

Był właśnie u jakichś znajomych w Warszawie. Na tym samym spotkaniu zjawił się Leszek Życki, który słynął ze swoich zdolności przepowiadania przyszłości. Jasnowidz akurat poczuł wenę. Najpierw zaczął wróżyć gospodarzom, potem opowiadał o tym, co czeka Europę: rewolucja goździków w Portugalii, śmierć prezydenta Austrii, choroba Breżniewa.

Bibliofil, nie tylko pisarz. Honoraria za jedną książkę przeznaczył na budowę nowego gmachu „Jagiellonki”

Potem skupił się na Święchu. Powiedział mu, że resztę życia poświęci Wawelowi. Że opisze dziwne rzeczy, które wkrótce zaczną się dziać i że rozsławi Wawel na całym świecie, a Wawel rozsławi Święcha.

Brzmiało jak brednie.

Król mści się w piątek 13.

Rok wcześniej, to prawda, kręcił na Wawelu, razem z Adamem Bujakiem, dokument o otwarciu grobu i powtórnym pochówku Kazimierza Jagiellończyka. Tandem Święch-Bujak był już sprawdzony. Bujak wspomina, że razem zrealizowali wiele tematów; w Bieszczadach, w Krakowie. Serdeczni przyjaciele, nawet po tylu latach.

Adam Bujak: - To, co zobaczyliśmy na Wawelu, było jakimś mistycznym widowiskiem. Byłem drugą, po Karolu Wojtyle, osobą, która ujrzała głowę króla. Trumna, w której spoczął, pękła. Ciało spadło pół metra, wbił się w nie królewski miecz. Głowa leżała odwrócona - opowiada Bujak.

To był piątek, trzynastego. Do wnętrza królewskiego grobowca zajrzano po raz pierwszy od prawie 500 lat. Święch pomyślał wtedy, że wszystko to wygląda jak zła wróżba.

Ale później zajął się innymi tematami, życie toczyło się dalej, więc ta dziwna wróżba o Wawelu zabrzmiała niedorzecznie. Ale ledwo kilka miesięcy po spotkaniu z jasnowidzem, dowiedział się, że trzech badaczy wawelskiego grobu nie żyje.

W 1983 roku nie żyło już 16 spośród 32 badaczy.

Jak Wawel podbił Europę

Święch od razu wiedział, że to jest temat na dziennikarskie śledztwo. Żeby lepiej zrozumieć to, co wydarzyło się na Wawelu, pojechał nawet do Egiptu (w 1983 roku, podczas stanu wojennego), zobaczyć słynny grób Tutencha-mona.

Mariusz Szczygieł, reportażysta i nauczyciel reportażu, twórca „Antologii polskiego reportażu”: - Zbigniew Święch, pracując nad książką, wykonał kawał solidnej, dziennikarskiej pracy: jeździł po europejskich bibliotekach, rozmawiał z wdowami po zmarłych badaczach, konsultował się z ekspertami. Zaimponował mi tym. Dlatego, tworząc „Antologię”, jego opowieść o wawelskiej klątwie przyszła mi do głowy jako jedna z pierwszych. Czytałem tę książkę jako dziecko, z wypiekami na twarzy - mówi.

„Klątwy, mikroby i uczeni” to był bestseller lat osiemdziesiątych. Czytali to wszyscy. Święch stał się gwiazdą

W 1983 roku ukazały się trzy pierwsze rozdziały. Książka nie wszystkim się spodobała. Niektórzy zarzucali Święchowi, że jest łowcą taniej sensacji. Rzeczywiście, jego książkę można by nazwać historyczno-naukowo-sensacyjnym reportażem. I jeszcze te „klątwy” w tytule. Jednak ostatecznie bestseller wnikliwie wyjaśnia, że śmierć badaczy nie jest spowodowana gniewem króla (czy raczej: jego ducha), któremu nie w smak było pokazywanie się obserwatorom z odpadniętą głową. Nie, nie, winowajcą jest Aspergillus flavus, inaczej kropidlak żółty, szkaradny grzyb, który w grobie Jagiellończyka przetrwał kilkaset lat, a potem zaatakował krakowskich badaczy.

To Święch rozwiązał tę zagadkę, co stało się sensacją w całej Europie. Wielu - oczywiście za granicą - przy tej okazji dowiedziało się o istnieniu Wawelu.

Jak ta bestia to robi

Prof. Zdzisław Pietrzyk, dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej, mówi tak: - Zbyszka czytali wszyscy.

Święch stał się jednym z najpopularniejszych dziennikarzy w Polsce. Prof. Pietrzyk, dziś przyjaciel Święcha, jako czytelnik znał go wcześniej (poznali i zaprzyjaźnili się dopiero kilkanaście lat temu, kiedy Święch został pierwszym gościem Salonu Literackiego organizowanego przez „Jagiellonkę”). Podobnie dr Jerzy Duda, Wielki Mistrz Rycerskiego Zakonu Bibliofilskiego w Krakowie, do którego należy też Święch. - Czytając jego książki i artykuły, nie bez zazdrości myślałem: skąd ta „bestia” ma tyle wiadomości? - opowiada Duda.

Bo Święch, raz rozpędzony, nie tracił nic ze swojej pisarskiej płodności. Publikował też kolejne książki: „Szkatułę z odkryciami”, „Skarby tysiąca lat”, „Czakram wawelski” i „Dlaczego Fleming przewraca się w grobie?” (ta ostatnia, z 2004 roku).

Tak jak pisać książki, uwielbiał je czytać i z nimi obcować. Honoraria za jedną ze swoich książek przeznaczył na budowę nowej siedziby Biblioteki Jagiellońskiej. Jego nazwisko otwiera tablicę upamiętniającą darczyńców.

Happy end, ale nie amerykański

W 2010 roku pracował nad kolejną książką historyczną. Miał już zebrane materiały.

I wtedy dostał udaru.

Święch przeżył, ale nie potrafił mówić, czytać, chodzić. Wydawało się, że to koniec. Nastawienie pacjentów, potwierdzają badania naukowe, ich wola przeżycia i walki, ma kolosalny wpływ na to, czy pacjent umrze, czy przeżyje. Inni by się poddali.

Ale nie Zbyszek. A konkretniej nie poddali się razem: Zbyszek i Roma Habowska, jego partnerka. - Zbyszek musiał uczyć się wszystkiego od nowa - wspomina prof. Pietrzyk. - Był jak dziecko, bezradny i bezsilny. Nie dałby rady bez Romy. Mówimy na nią: Święta Roma od Święcha.

Po udarach trzeba lat ciężkiej pracy, żeby wrócić do dawnej formy - jeśli w ogóle da się do niej wrócić. Więc to nie jest historia z happy endem w amerykańskim stylu. Ta kolejna książka Święcha wciąż czeka na dokończenie. Ale Zbyszek pozbierał się na tyle, na ile się dało - sprawnie komunikuje się, pisze artykuły, ciągle jest w ruchu, wśród ludzi, zawsze uśmiechnięty, radosny.

Więc to raczej polska, niosąca nadzieję historia o wielkiej pasji, determinacji i miłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ten, który rozwiązał tajemnicę wawelskiej klątwy - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl