Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Dramatyczny. Opowieści o zwykłym szaleństwie po spektaklu (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Łukasz Borowski i Marek Cichucki jako syn i ojciec w sztuce "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petra Zelenki
Łukasz Borowski i Marek Cichucki jako syn i ojciec w sztuce "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petra Zelenki Jerzy Doroszkiewicz
Grzegorz Chrapkiewicz pomysłowo wyreżyserował „Opowieści o zwyczajnym szaleństwie”

Seks z odkurzaczem czy seks z manekinem? A może seks kryje się w wyjątkowej barwie głosu? Albo w zrozumieniu, że lepiej kochać tchórza niż idiotę?

Petr Zelenka pisząc „Opowieści o zwyczajnym szaleństwie” przedstawił prawdziwą menażerię ludzkich dziwactw, jednak w centrum swojego zwariowanego mikrokosmosu umieścił rodzinę. Taką z czasów „małej stabilizacji”, 2+1. I nagle okazuje się, że po ponad ćwierć wieku nikt nikogo nie rozumie, ale mimo to trzymają się razem. Na zmiany w ich życiu nie wpływają ani światowe kataklizmy, ani zmiany ustroju, tylko... omyłkowe telefony. I tu na arenę zmagań z widzem wkracza reżyser.

Grzegorz Chrapkiewicz w najprostszy z możliwych, a zarazem najbardziej efektowny sposób pokazuje na scenie Teatru Dramatycznego zabawne gagi związane z rozmowami telefonicznymi. Znakomity dialog przypadkowego telefonu do rzeźbiarki został precyzyjnie rozplanowany na scenie, i świetnie zagrany. Ale też i reżyser, nie pierwszy raz pracujący w Białymstoku, oko do obsady miał wyjątkowe.

Rewelacyjne poprowadzenie na scenie Marka Cichuckiego w roli nieśmiałego ojca i błyskawiczne zderzenie go z pełną seksu rzeźbiarką (Justyna Godlewska–Kruczkowska) i niczego nie rozumiejącą, ale dążącą do „sukcesu” po trupach matką (świetna Arleta Godziszewska) to jedna z perełek pierwszej części spektaklu. Perfekcyjne zgranie syna (Łukasz Borowski) z rodzicami w scenie wprowadzającej owego ojca przed oczy widzów także zasługuje na uznanie. Zwłaszcza kiedy Cichucki się „nadechnął”.

Teatr Dramatyczny. Opowieści o zwyczajnym szaleństwie

Teatr Dramatyczny. Grzegorz Chrapkiewicz. Opowieści o zwycza...

Strzałem w dziesiątkę było obsadzenie Piotra Szekowskiego w roli zdecydowanie „przegiętego” kompozytora, którego zwariowana muza (Monika Zaborska) osiąga orgazm tylko, gdy parę ktoś podgląda podczas seksu. Spokojnie – samą scenę ekstatycznej kopulacji odgrywa ściana z kartonów. Co jest zresztą niczym w porównaniu do rozważań o wykorzystaniu odkurzacza do masturbacji i wyższości mieszkania z manekinem niż z pomocą domową.

Świetnym patentem reżysera na wprowadzenie „koca, który straszy” jest nocny telefon bohatera do grającej jego zagubioną narzeczoną Janę Urszuli Mazur. A zakończenie pierwszej części, z wyrastającą z kartonów windą, w połączeniu z tekstem wyjaśniającym, dlaczego seks w windzie ma znaczenie, jest jedną z najbardziej pomysłowych scen.

Druga część „Opowieści” to utrzymana w wolniejszym tempie analiza stosunków w rodzinie. Najpierw życiowa rozmowa z ojcem przy piwie zakończona odkrywczą sentencją „takie jest życie”, później wspólne doświadczenie z... żarówkami.

Są słowa o rodzinie, która „opierała się na dobrych radach, nie na miłości”. I trafna diagnoza, że ludzie w małżeństwie powinni się uzupełniać, a nie zubażać. Bo to humor czeski – mądry, czasem wręcz tragiczny. Z przemyślaną scenografią Wojciecha Stefaniaka, świetnymi dźwiękami Szymona Wysockiego i dobrą grą całego zespołu aktorskiego.
Grzegorz Chrapkiewicz wiedział, co czyni.

Najbliższe spektakle

10, 11, 12 listopada,
2, 3 grudnia

Bilety: 50 zł, 40 zł (ulgowy), 25 zł (studencki do 26 lat oraz dla doktorantów do 35 lat), 20 zł (szkolny) oraz 5 zł ( dla bezrobotnych)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny