Teatr Dramatyczny. Grzegorz Suski wyreżyserował spektakl Hobbit. Gobliny, trolle i smok na scenie (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Teatr Dramatyczny. Hobbit - przedstawienie premierowe, 11.05.2019
Teatr Dramatyczny. Hobbit - przedstawienie premierowe, 11.05.2019 Jerzy Doroszkiewicz
Grzegorz Suski wyreżyserował spektakl „Hobbit”. Teatr Dramatyczny przygotował polską premierę sztuki według książki J R.R. Tolkiena z świetną muzyką, choreografią i kostiumami.

Choć ta opowieść dzieje się nie wiadomo gdzie i kiedy, to skoro żyją smoki, zakładamy, że jakieś kilkaset lat wstecz.

Choć równie dobrze w czasach przedchrześcijańskich – skoro ilość zaludniających uniwersum hobbita stworów może jawić się jakąś lekcją darwinizmu o poszukiwaniu brakujących ogniw. Ale dość żartów. Są czytelnicy, którzy za świat wykreowany przez Tolkiena dawali się pokroić już pół wieku temu, są i dziś. I to przede wszystkim dla nich jest ten spektakl. Bez względu na wiek.

Od początku Grzegorz Suski za sprawą Piotra Szekowskiego kreującego Thorina wciąga widzów w interakcję. A ci, mimo że uczestniczyłem w premierze, ochoczo dają się wciągnąć do zabawy. I zostają w pewnej niepewności, a o to też chodzi – by teatr zaskakiwał. Teatr Dramatyczny inscenizacją „Hobbita” zaskakuje. Nie udaje wysokobudżetowych filmów, wręcz przeciwnie – zaprasza do świata wyobraźni i jest to zaproszenie udane i efektowne. Wszystko za sprawą współpracy z reżyserem Sławomira Czyża, scenografa odpowiedzialnej za kostiumy Anny Czyż. Ta trójka umiała się dogadać, bo oprócz dość oczywistej figury Hobbita, już postaci trolli z lekkim akcentem industrialno-cyber-punkowym są strzałem w dziesiątkę. Wracając do pewnego umiejscowienia w czasie, oczywistym wydaje się przyodzianie mieszkańców Esgaroth w stroje kojarzące się z renesansem. Podobnie jak Monika Zaborska jako Elf – po prostu musi być zielona i jest. Ma też szansę stając blisko widzów pokazać na twarzy złość jaką w prozie Tolkiena mają elfy do krasnoludów. Ale nawet najmłodsi widzowie są w stanie Elfa pokonać. Bo to w końcu przedstawienie dla dzieciaków. W Polsce „Hobbit” jest na liście lektur, choć osobiście optowałbym za krasnalem Hałabałą – też na „h”, a z Polski, nie z Wielkiej Brytanii.

Wracając do spektaklu – Grzegorz Suski urzekł mnie muzyką – idealnie pasuje do poszczególnych scen, a stylizowane na celtyckie pieśni piosenki zwyczajnie wpadają w ucho. Ale to jeszcze nie koniec. Otóż Suski zdając sobie sprawę z umowności sceny teatralnej, fantastycznie różnicuje te wszystkie powieściowe stwory poprzez odpowiednią choreografię i intonację głosu. Największe wrażenie robi choreograficzny majstersztyk popisu sprawności goblinów, ale niezgorszym pomysłem okazuje się ułożenie Golluma na desce na kółkach. Przydaje się jak najbardziej. Świetnie wyglądają pająki, które z kolei wydają tylko niepokojące odgłosy, smok ze zniekształconym głosem to kolejny prosty a pomysłowy sposób na przedstawienie bądź co bądź potwora. Ale to tylko zabawa. Jest zbiorowa scena taneczna i piękna, jakby z jakiegoś disneyowskiego hitu, pieśń Znachorki. Przy całej umowności teatru żadna ze scen nie razi sztucznością, zaś Elf wcale nie musi unosić się nad ziemią. W tej opowieści ważne, że twardo dzierży łuk w dłoni. Wrażenie podróży „tam i z powrotem” Grzegorz Suski uzyskuje wykorzystując teatralne foyer, zaplecze sceny, po którym co i rusz aktorzy muszą się przemieszczać, by podtrzymać wrażenie zmiany planu, scenografii czy nawet punktu widzenia – z obserwatora w uczestnika wydarzeń. Z mądrymi nauczycielami dla młodzieży może być to doskonałą lekcją nauki rozumienia teatralnej wyobraźni.

No i wreszcie sam Hobbit. Marek Cichucki przyodziany w buty udające za wielkie stopy, z odpowiednich rozmiarów uszami i bokobrodami kojarzy się z filmowym wizerunkiem tego wytworu tolkienowskiej wyobraźni i w tej roli sprawdza się wybornie. Kpi ze swojej postaci, chce właściwie tylko świętego spokoju, choć da się wciągnąć w przygodę, niczym Franek Dolas w II wojnę światową. I też w tej historii nie wszyscy przeżyją, a i o triumfie trudno mówić.

Czy jest to zatem zapowiadana przez reżysera opowieść o przyjaźni? Może raczej o potrzebie współpracy w obliczu zagrożenia. Bo, że bogactwo szczęścia nie daje, to wiemy. Cały zespół twórców zasłużył na to, by usiąść teraz przy kominku i coś zjeść. Bo napracowali się i efekty tej pracy nad stworzeniem całej galerii postaci i zdynamizowania opowieści zwyczajnie widać. Kto takie historie lubi, nie będzie żałował. To rozrywka na dobrym poziomie.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl