Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Aby ratować życie syna, gotowa jest sprzedać ich wspólne mieszkanie

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Sebastian Moskal z mamą Bożeną w klinice w Wiedniu po udanej operacji nogi. Teraz walczy o życie
Sebastian Moskal z mamą Bożeną w klinice w Wiedniu po udanej operacji nogi. Teraz walczy o życie archiwum
Sebastian Moskal już raz wygrał ciężką walkę z rakiem. Teraz choroba wróciła ze zdwojoną siłą. Jedyną szansą licealisty jest „terapia celowana” w Austrii. Jej roczny koszt to ok. 1,6 mln złotych.

1 września Sebastian pojawił się w murach V LO w Tarnowie po trzech latach nieobecności. Tyle czasu zajęła mu heroiczna walka, najpierw z nowotworem kości, a następnie o uratowanie obumierającej nogi. Jego radość z powrotu do szkoły była ogromna. Cieszyli się nauczyciele i uczniowie liceum, którzy wcześniej bardzo angażowali się w zbiórkę pieniędzy dla chorego kolegi. Łzy wzruszenia ocierała mama 20-latka, która bez przerwy wspierała syna w walce o powrót do zdrowia. Sam Sebastian był przekonany, że udało mu się zatrzasnąć na dobre drzwi onkologicznego piekła.

Marzenia o zdaniu odkładanej matury i rozpoczęciu normalnego życia prysły jednak jak bańka mydlana zaledwie dwa tygodnie później. 14 września chłopiec pojechał z mamą na kolejne - wydawało się, rutynowe, badania do Warszawy.

- Pierwsza wykonana została tomografia płuc, bo na wynik czeka się trzy godziny - opowiada Bożena Miczek, mama Sebastiana. - Robiliśmy akurat USG, kiedy przyszła pani, obsługująca te wszystkie urządzenia z kartką w ręku. Pierwsze, wytłuszczone ciemnym drukiem zdanie brzmiało jak wyrok - choroba powróciła, a w prawym płucu jest ogromny guz o wymiarach 21 na 29 milimetrów. Łudziłam się, że to co najgorsze, jest już za nami, że los wreszcie się do nas uśmiechnął, a tu taki cios. Rak zaczaił się i po dwóch latach spokoju wrócił ze zdwojoną siłą.

Tak duża narośl na płucach, wokół której stwierdzono jeszcze kilka mniejszych guzków, była wielkim zaskoczeniem nie tylko dla mamy chłopca, ale również dla ordynator oddziału onkologii i lekarzy z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Sebastian przeszedł tam kompleksowe badania zaledwie trzy miesiące wcześniej i nie wykazały one żadnych przerzutów, ani powodów do niepokoju.

- O ile wcześniej walczyliśmy przede wszystkim o to, aby Sebastian mógł być nadal sprawny i by nie amputowano mu nogi, to teraz czeka nas najważniejsza bitwa w tej nierównej wojnie z nowotworem- o jego życie. Mam chwile załamania, czasem nawet płaczę ukradkiem, kiedy syn nie widzi, bo boję się najgorszego. On sam jednak doskonale wie, w jak ciężkiej sytuacji się znalazł. Mimo to, jest pełen optymizmu. Teraz to on tak naprawdę podtrzymuje mnie na duchu. Mówi: „Mamo, damy radę. Wygramy tę wojnę”. I dzięki niemu wierzę, że tak będzie , że się uda - mówi Bożena Miczek, która przed chorobą syna pracowała jak nauczyciel w Przedszkolu nr 5. W walce o zdrowie dla syna pomaga jej wiele osób, w tym byli wychowankowie i rodzice dzieci, którymi zajmowała się w przedszkolu.

Po tym, jak w Warszawie powiedzieli jej, że Sebastian może być leczony w kraju tylko w tradycyjny sposób, przyjmując kolejne cykle chemioterapii, która nie gwarantuje pozbycia się nowotworu, zdeterminowana kobieta napisała do profesora z kliniki w Wiedniu. Tego samego, który ponad pół roku temu jako jedyny podjął się operacji nogi młodego tarnowianina i uratował ją przed amputacją. Chłopiec po kilku dniach został skonsultowany i trafił na stół operacyjny w Wiedniu, gdzie usunięto mu guzy z płuc oraz węzły chłonne, w których gromadziły się komórki rakowe. Pobrano też materiał do szczegółowych badań, których efektem będzie opracowanie specjalnej terapii celowanej, nie wykonywanej w Polsce. Tylko ona daje nadzieję na uratowanie 20-latka. Pieniądze na operację (17 tys. euro) Bożena Miczek pożyczyła. Koszty rocznej terapii celowanej szacowane są na ok. 300-400 tys. euro, czyli grubo ponad milion złotych.

- Przymierzam się do sprzedania mieszkania i kupienia mniejszego, aby zdobyć w ten sposób chociaż część pieniędzy. To suma ponad możliwości moje i mojej rodziny. Krępuje mnie proszenie innych o pomoc, ale skoro jest choćby cień szansy na uratowanie mojego dziecka, tego typu opory schodzą na drugi plan. Po prostu muszę zrobić wszystko, aby ją zdobyć - mówi Bożena Miczek.

11 operacji w trzy lata
A Gdy Sebastian kończył naukę w pierwszej klasie liceum, zaczął skarżyć się na ból w nodze, który nasilał się zwłaszcza nocami. Mama zabrała syna do lekarza-pediatry. Ten poradził, żeby się nie martwić, bo są to tylko skutki uboczne... dojrzewania. Wykonane prywatnie badanie USG wykazało jednak, że chłopak ma na piszczelu 10-cm guz, za którym stoi wyjątkowo złośliwy nowotwór - mięsak kościopochodny. Sebastian przeszedł ostrą chemioterapię, po której operacyjnie usunięto mu część zajętej nowotworem kości, wraz ze stawem kolanowym i zastąpiono endoprotezą. W międzyczasie pojawiły się przerzuty do płuc i problemy z endoprotezą, która spowodowała groźne zakażenie w nodze i martwicę tkanek. Chłopiec przeszedł dotąd 11 operacji, w tym cztery torakotomie płuc.

Jak pomóc...

Sebastianowi można pomóc dokonując wpłaty na konto: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba”, Bank BZ WBK, 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 tytułem: „409 pomoc dla Sebastiana Moskal”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska