– Czy prokuratura mogła zażądać od redakcji tygodnika „Wprost” wydania nagrań z nielegalnie podsłuchiwanych rozmów polityków?
– Naszym zdaniem to niedopuszczalne. Prokuratura nie może żądać wydania materiałów mogących zawierać dane, które w sposób pośredni mogą umożliwić identyfikację informatorów dziennikarskich. Mamy do czynienia z sytuacją, która rodzi ryzyko naruszenia tajemnicy dziennikarskiej, czyli jednego z gwarantów niezależności mediów.
Oczywiście, istnieją pewne ściśle określone procedury, które zwalniają z tajemnicy dziennikarskiej, ale to jest możliwe tylko za zgodą sądu. Tu nikt nie próbował jednak działać w ten sposób. Mieliśmy najpierw do czynienia z żądaniem, a następnie z przeszukaniem redakcji. Takie rzeczy nie mogą mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa.
– Część prawników uważa jednak, że dziennikarze „Wprost” mieli obowiązek wydania prokuraturze nagrań, bo to jest dowód przestępstwa, czyli nielegalnego podsłuchiwania.
– To bardzo wątpliwe. Dziennikarze zobowiązani są do chronienia swoich źródeł informacji. Wydaje się więc, że w tym przypadku nie mieli innego wyjścia, jak tylko chronić osoby, które udostępniły im materiały. Myślę, że każda inna redakcja zachowałaby się w podobny sposób.
– Nie przypominam sobie, żebyśmy mieli do czynienia z podobną sytuacją w ciągu ostatnich 25 lat.
– Ale mieliśmy w 2007 roku sytuację, w której CBA sprawdzało billingi dziennikarzy, żeby ustalić ich informatorów. Każdy taki przypadek trzeba jednoznacznie piętnować. Tym bardziej że nawet nie wiemy, czy cała akcja w redakcji tygodnika „Wprost” nie miała służyć temu, żeby kolejne nagrania nie były ujawniane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?