Tak żyje się na Węgrzech. Oto ceny i zarobki mieszkańców tego kraju. Oto ich potrawy, zwyczaje i atrakcje

Agnieszka Domka-Rybka
Agnieszka Domka-Rybka
Węgierski parlament jest 3.  pod względem wielkości budynkiem na świecie. Budowano go prawie 17 lat. Do jego wykończenia użyto 40 kilogramów złota.
Węgierski parlament jest 3. pod względem wielkości budynkiem na świecie. Budowano go prawie 17 lat. Do jego wykończenia użyto 40 kilogramów złota. Agnieszka Domka-Rybka
Węgrom żyje się podobnie, jak Polakom, choć o zawrót głowy może przyprawić cena paliwa. Za litr diesla płaciliśmy 584 forinty, czyli... 7, 59 zł. Tańsza wersja oleju napędowego kosztowała, w przeliczeniu na naszą walutę, 7,02 zł. O drogim paliwie można jednak szybko zapomnieć delektując się tradycyjnym, madziarskim jedzeniem. Ceny w restauracjach wydają się atrakcyjne, jak na polską kieszeń.

Zobacz wideo: Węgierska kuchnia gwiazdy kulinarnej Zsofii Mautner, która na co dzień prowadzi bloga kulinarnego oraz popularny program kulinarny w węgierskiej telewizji.

Polak - Węgier - dwa bratanki

Polak, Węgier - dwa bratanki. I do szabli, i do szklanki! To prawda, ale lepiej nie proponować tam stuknięcia się kuflami lub butelkami. Można bowiem wyjść na pozbawionego kultury idiotę.

Ruszamy na Węgry.

- Nie tankujmy na Słowacji, przecież tu jest euro, lepiej poczekać, aż dojedziemy na Węgry - polscy turyści zaczynają dokładnie liczyć, gdy tylko miną polską granicę.

Niestety, czasami można się przeliczyć. Na wszystkich słowackich stacjach, które mijaliśmy po drodze, paliwo było tańsze niż później na Węgrzech, bo w cenie - przeliczając z euro - za ok. 6,50 zł za litr. Drożej niż nad Wisłą, ale jednak taniej niż u Madziarów.

Idziemy do sklepu. Na paragonie - wersja śniadaniowa - mamy: dwa ciasteczka typu francuskie (sztuka za 260 HUF - 3,38 zł, dwa małe jogurty Jogobella (240 HUF za jeden - 3, 12 zł), masło (chyba prawdziwe, 400 HUF - 5, 20 zł), dwa desery waniliowe Zott (każdy za 170 HUF - 2,21 zł), cztery bułki kajzerki (po 30 HUF - 0,39 zł), opakowanie wędlin (450 HUF - 5,85 zł), serek Almette (307 HUF - 3,99 zł). Nasz rachunek wynosi 2597 forintów, czyli niecałe 34 zł. Wychodzi podobnie, jak w Polsce za porównywalny zestaw produktów.

Czas na obiad. W restauracji wydamy mniej niż w naszym kraju (porównujemy podobny standard). Chcemy posmakować, a jakże, czegoś z typowo węgierskiego menu. Zamawiamy dwa „wypasione” langosze, to znaczy z maksymalną liczbą dodatków, do tego coś do picia. Jesteśmy najedzeni do syta. Płacimy 3461 HUF za dwie osoby (ok. 45 zł). Drogo? Chyba nie!

Langosze to placki drożdżowe, specjalność charakterystyczna dla madziarskiej kuchni. Głównymi składnikami ciasta są mąka pszenna, drożdże, gotowane utłuczone ziemniaki, mleko, cukier, sól i olej. Langosze smaruje się olejem z czosnkiem i podaje najczęściej ze startym serem oraz śmietaną, ale można zamówić do nich rozmaite dodatki, jak w przypadku pizzy.

Innego dnia wybieramy narodową, tradycyjną węgierską zupę gulaszową. Jest gęsta, pikantna i treściwa, wszak pływa w niej sporo mięsa - wieprzowiny lub wołowiny. Porcja tego konkretnego dania kosztuje 1384 forintów (ok. 18 zł). Pikantności dodaje gulaszowi papryka i tu ciekawostka: w tym kraju uprawianych jest ponad 1000 odmian tego warzywa!

Węgierskie ceny przeliczamy na złotówki

Na węgierskie ceny patrzymy polskim okiem, przeliczając na nasze złotówki. Nie mieszkamy tam przecież na co dzień. A jak się tutaj żyje? Choć węgierski bank centralny kilkakrotnie podnosił stopy procentowe, by ograniczyć wzrost cen, inflacja nie zwalnia i we wrześniu wyniosła 5,5 proc. (rok do roku), w Polsce - 5,8 proc.

- W sklepach jest coraz drożej, opłaty za mieszkanie też cały czas rosną, a paliwo? - mówi Máté i od razu łapie się za głowę. Węgier jest po sześćdziesiątce i prowadzi nieduży pensjonat w Miszkolcu - Tapolce.

W pokojach czuć jeszcze czasy premiera Lázára, ale przecież to swojskie klimaty! Na szczęście rozumie po polsku, a - jak wiadomo - język węgierski należy do najtrudniejszych w Europie.

W alfabecie ma 44 litery (nasz - 32). Bo jak tu wymówić np. „Megkáposztáshúsí- tottalanítottátok?” To najdłuższe węgierskie słowo, które oznacza „wy kroicie w paski mięso na káposztáshús” (tradycyjne danie z kapusty i mięsa).

Miszkolc - Tapolca. Zaprasza na baseny termalne Barlangfurdo

Wróćmy do Miszkolca, czwar tego co do wielkości miasta Węgier, 185 km od Budapesztu. Tapolca, uzdrowiskowa dzielnica Miszkolcu słynie z kompleksu basenów termalnych Barlangfurdo. Znajdują się jaskiniach i grotach skalnych. Prawie 700 metrów podziemnych korytarzy zapewnia niesamowite wrażenia z kąpieli w przepięknie oświetlonych grotach. Termalna, lecznicza woda o temp. 30 stopni C, spływa potokami ze skał, tworząc naturalne bicze wodne. Nie chce się stamtąd wychodzić.

Baseny w Miszkolcu są uznawane za najpiękniejszy tego rodzaju obiekt w Europie. Bilet wstępu - z dostępem do wszystkich atrakcji - kosztuje 4230 HUF, czyli ok. 55 zł za cztery godziny. Porównując tę cenę np. do zwykłych basenów w Bydgoszczy, gdzie za godzinę trzeba płacić 15 zł, miszkolcowy bilet wydaje się dla nas bardzo atrakcyjny.

Ile zarabiają Węgrzy?

167 400 forintów brutto miesięcznie - tyle wynosi minimalna płaca nad Balatonem, co daje 2 170 naszych złotówek. Sporo Węgrów zarabia najmniej. Niby mają grube portfele, ale w rzeczywistości wychodzi to mniej w domowej kasie niż w Polsce, gdzie najniższe, krajowe wynagrodzenie sięga 2800 złotych brutto.

Węgierscy emeryci otrzymają w listopadzie dodatek do emerytury wysokości 80 000 forintów brutto (ok. 1020 zł). Czyli, podobnie jak nas seniorzy, którzy teraz czekają na „czternastki” (1250,88 zł brutto).

Sklepy nie muszą udawać poczty. Są w niedziele otwarte

Nam Polakom dziwnie płaci się tymi madziarskimi tysiącami. Za to można bez problemu zrobić zakupy w niedziele, a tamtejsze sklepy wcale nie muszą udawać poczty. Węgierska ustawa zabraniająca sprzedaży w niedziele przetrwała zaledwie 13 miesięcy. Miała poprawić konkurencyjność małych sklepów, ale nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Została cofnięta m.in. z powodu silnego oporu społecznego. I tak: rząd w Budapeszcie wprowadził ją w marcu 2015 roku i utrzymała się do końca marca 2016.

Pamiętajcie o napiwkach!

Będąc na Węgrzech warto pamiętać o kilku, ważnych zasadach. Odwiedzając restauracje należy zostawiać napiwki, ich brak może być bardzo źle przyjęty. Zresztą, do napiwków są przyzwyczajeni nawet tamtejsi taksówkarze.

Ponadto nigdy nie proponujmy Węgrom stuknięcia się kuflami lub butelkami. Do dzisiaj ten zwyczaj uważany jest tam za - mówiąc bardzo delikatnie - niegrzeczny. Jak podaje portal kreatywna.pl, zwyczaj sięga 1848 roku, gdy po upadku rewolucji przeciw Habsburgom pod Aradem miało dojść do ścięcia 13 węgierskich generałów. Po każdej egzekucji Austriacy podobno z radością stukali się kuflami z piwem.

„Polak, Węgier - dwa bratanki. I do szabli, i do szklanki”! Jest to prawdą, a węgierska wersja brzmi: "Lengyel magyar két társ. És a kardra és az üvegre”.

- Bardzo lubię, jak przyjeżdżają do mnie Polacy - mówi Máté i częstuje węgierskim winem.

Daje nam w prezencie dwie butelki. Węgierska gościnność! Trzeba tam koniecznie wrócić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl