Tak trudnej operacji w Zielonej Górze jeszcze nie było. "Miałam świadomość, że mogę się już nie obudzić". Na sali operacyjnej było 27 osób!

- To była bardzo ciężka operacja, która nie musiała skończyć się sukcesem, ale się skończyła – mówi dr n. med. Agata Kuszerska, która od niedawna kieruje Klinicznym Oddziałem Położniczo-Ginekologicznym Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
W najtrudniejszym momencie na sali operacyjnej było 27 osób! Zabieg trwał 5 godzin, pacjentce przetoczono 6 litrów krwi i 5 litrów płynów.

Dziękuję lekarzom za życia

Wczoraj oczy Edyty Kozłowskiej mówiły o szczęściu, jakie jej się przydarzyło. Ale kilka miesięcy wcześniej życie w jednej chwili runęło jak domek z kart. A przecież miało być już tylko dobrze. Z nowym partnerem. I ich pociechą. Nagle okazało się, że ciąża nie przebiega tak jak powinna. Już 26 kwietnia trafiła do zielonogórskiego szpitala.
- Od tamtej pory codziennie ją odwiedzałem. Bardzo się denerwowałem całą tą sytuacją - opowiada Jakub Matuszczak, który razem z panią Edytą i ich córeczką Oliwią przyszedł na spotkanie, by dziękować lekarzom za... życie.
- Pani ordynator ciągle mi powtarzała, że musi być dobrze - mówi pacjentka. - Ale miałam świadomość, że mogę się już nie obudzić.

Ginekolog Artur Wachowiak przyznaje, że pacjentka została poinformowana o zagrożeniach, o ryzyku śmierci (jest ono w takich przypadkach bardzo wysokie na całym świecie).
- To na pewno nie wpływało dobrze na stan psychiczny pacjentki - dodaje.

14 dni przygotowań

Doktor Kuszerska przyznaje, że i lekarze przez dwa tygodnie przygotowywali się do tej skomplikowanej operacji. Przez ostatnie dni rozmawiali tylko o niej. Śniła się po nocach...
- Operacja okołoporodowego usunięcia macicy z powodu łożyska przerastającego jest najtrudniejszą w ginekologii i położnictwie - wyjaśnia pani doktor. - Wymaga ogromnego doświadczenia i przygotowania. Dzięki temu, że mamy salę hybrydową, udało się połączyć kilka zespołów zgodnie z najnowszymi trendami światowymi (współpraca urologa, radiologa interwencyjnego, ginekologów położników). Wszystko to było spięte dzięki zespołowi anestezjologów...

Pacjentki nie trzeba było przewozić z gabinetu do gabinetu. Bo często w taki sposób są robione zabiegi balonowania tętnic jak i znakowania moczowodów.

Ponad 20 osób na małej sali

Wybrano optymalny termin do przeprowadzenia takiej operacji - 34 tydzień.
Pani Edyta na początku rozmawiała z lekarzami.
- Staram się tego nie pamiętać - mówiła.
Anestezjolog Bartosz Kudliński, kierownik Centralnego Bloku Operacyjnego, podkreśla, że do momentu wyciągnięcia małej Oliwki pacjentka współpracowała z lekarzami.
- Atmosfera była napięta. Ponad 20 osób na 60 metrach kwadratowych napakowanych sprzętem i szmer głosu przerywany słowem silentium - opowiada B. Kudliński. - Jeszcze nie widziałem, żeby ginekolodzy tak szybko ruszali rękami. Mistrzostwo świata! Wszyscy działaliśmy jak palce jednej ręki.
- Naszą rolą było zaszynowanie moczowodów. Aby ułatwić ich identyfikację w polu operacyjnych - podkreśla urolog Paweł Wieczorek Taki moczowód z założonym cewniczkiem w środku jest o wiele łatwiej wyczuwany i trudniej go uszkodzić - mówi urolog Paweł Wieczorek. - Wykonaliśmy także cystoskopię – obejrzeliśmy jakby światło całego pęcherza od środka . Endometrioza jest taką chorobą, która nacieka na sąsiednie narządy. Okazało się, że jest naciek na szczyt pęcherza moczowego i wiadomym było, że będzie resekcja częściowa tego pęcherza.

Trzeba było wyciągnąć noworodka

Rolą zespołu radiologów było zmniejszenie potencjalnego krwawienia.
- Wykonałem wprowadzenie cewników do obu tętnic biodrowych – podkreśla radiolog Bartosz Żabicki. Po skutecznym wykonaniu cięcia cesarskiego i wyciągnięciu noworodka balony zostały rozprężone w tętnicach i w znacznej mierze unaczynienie wszystkich narządów miednicy zostało ograniczone. Pozwoliło to ginekologom i urologom na bardziej komfortowy zabieg.

Wszystko to nie byłoby możliwe, gdyby nie nowoczesna sala hybrydowa (koszt 9,5 mln zł), dająca możliwość leczenia kilku chorób równocześnie, co skraca czas leczenia. Ginekolog A. Wachowiak podkreśla, że z pewnością pomoże ona uratować jeszcze niejedno życie.
- Liczba cięć cesarskich wzrasta, a ryzyko nieprawidłowego zagnieżdżenia łożyska i jego cała patologia wzrasta z liczbą przebytych cięć proporcjonalnie- mówi ginekolog S. Wachowiak.- A pani Edyta była po 4 cięciach i szansa na taką patologię sięgała ponad 70 procent.

Pomagaliśmy w żywieniu

Wczoraj mama z córeczką Oliwką czuły się bardzo dobrze.
Jak mówiła neonatolog Ewa Rojas - Dziewczynka urodziła się 12 czerwca w stanie stabilnym. Ona była przygotowana do tego zabiegu. Stymulowano dojrzałość płuc. Wsparcie oddechowe było krótkotrwała, A potem był to już przebieg typowy dla późnego wcześniaka. W kolejnych dobach trochę pomagaliśmy w żywieniu, by wkrótce już mama przejęła opiekę.

POLECAMY TEŻ

SUPERKARETKA W POGOTOWIU

ZOBACZ TEŻ

OPERACJE ROBOTEM