Tajemne prawdy świata bez Litwy

Według ostatnich badań aż 42 proc. Polaków nie jest w stanie wskazać na mapie, gdzie dokładnie leży Litwa. Czy w tej sytuacji można się jeszcze dziwić, że zewsząd słyszymy bzdury, które do niedawna zarezerwowane były tylko dla spiskowych portali interneto-wych? Ja już się tym rewelacjom nie dziwię. Nie wzrasta mi ciśnienie, gdy znany polityk zastanawia się, czy chmury kondensacyjne zostawiane na niebie za samolotami nie są tak naprawdę rozpylanymi celowo substancjami mającymi nas truć lub kontrolować umysły. Nie dziwi mnie też, gdy minister obrony podczas publicznego spotkania wdaje się w dysputy o broni elektromagnetycznej, którą wrogowie Polski mogliby rzekomo na nas testować. Przestałem już również reagować, gdy „dobrze poinformowane osoby” dzielą się ze mną tajemną wiedzą o spotkaniach, jakie co roku odbywa tzw. grupa Bilderberg, „faktycznie” rządząca na ziemi. Swoją drogą, nawet jeśli nie podoba mi się idea cyklicznych dysput elit politycznych i finansowych tego świata, to jednak nie rozumiem, co trzeba mieć w głowie, by wierzyć, że za każdym razem opracowywany jest tam precyzyjny plan sprawowania kontroli nad światem. Sensu w tym tyle samo co w opowieściach zawieszonego przez kurię ks. Piotra Natanka o biskupach masonach, którzy w 1963 r. mieli opanować Watykan i oddać go we władzę Lucyferowi.

Mamy wolność słowa i każdy może gadać co chce. Widać to najlepiej podczas kampanii wyborczej Donalda Trumpa w USA. Wcale więc nie wykluczam, że za kilka lat również w Polsce np. „prawda” o trujących chmurach stanie się prawdą obowiązującą oficjalnie.