
Adamek zaoferował milion złotych na zwycięstwo Grabowskiego w walce na gołe pięści z Najmanem!
Zanosi się na sensacyjne starcie. Mający wkrótce zakończyć pięściarską karierę Tomasz Adamek nie przyjął wyzwania innego boksera, a także zawodnika mieszanych sztuk walki Marcina Najmana, by spotkali się w walce MMA, ale zaproponował mu, by stoczył pojedynek na ringu z byłym pięściarzem, a dziś promotorem Mariuszem Grabowskim. I stawia... milion złotych na zwycięstwo tego ostatniego.
![Kościół pod wezwaniem Bolesława Bieruta. Kim byli księża-patrioci? [NASZA HISTORIA]](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/74/00/54abaa20eb1c1_o_xsmall.jpg)
Kościół pod wezwaniem Bolesława Bieruta. Kim byli księża-patrioci? [NASZA HISTORIA]
Władza ludowa atakowała mury religijnej twierdzy z różnych stron, szybko jednak zrozumiała, że rozsadzić ją można tylko od środka. Stworzyła więc własne "wyznanie" i własne zastępy duchownych. Księża - patrioci, na dowód swojej przychlności zachodzącym zmianom, ślubowali PRL wierność i lojalność. Kim byli i jak do tego doszło? Odpowiadamy w najnowszym numerze Naszej Historii. Oto fragment obszernego materiału.
![Spacer po masońskiej Warszawie. Co zawdzięczamy wolnomularzom? [NASZA HISTORIA]](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/ff/c9/547ef0964503e_o_xsmall.jpg)
Spacer po masońskiej Warszawie. Co zawdzięczamy wolnomularzom? [NASZA HISTORIA]
Dzieje warszawskiej masonerii to nie tylko tajemnicze rytuały i posępne katakumby - piętno cyrkla i kielni nosi wiele miejsc w stolicy. Co to znaczy, że Pałac Mniszchów był siedzibą Lucyfera? Co mieściło się na Brackiej 16? Jakie historie wiążą się z Pałacem pod Blachą i Pałacem Radziwiłów? Odpowiadamy w najnowszym numerze Naszej Historii. Przeczytajcie fragment obszernego materiału Mariusza Grabowskiego.
![Superbeton. (o)Błędni rycerze komunizmu [NASZA HISTORIA]](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/44/64/54566091e3566_o_xsmall.jpg)
Superbeton. (o)Błędni rycerze komunizmu [NASZA HISTORIA]
Albin Siwak był jednym z tych komunistów, którym peerelowska rzeczywistość wydawała się zdecydowanie zbyt liberalna. Partyjny beton w PZPR spoglądał więc tęsknym wzrokiem na kraje takie jak Albania, Rumunia, czy Chiny - gdzie komunistyczna dyktatura miała jeszcze bardziej brutalny charakter. Co kierowało polskimi miłośnikami naprawdę nieludzkich systemów? Przeczytaj fragment obszernego materiału o "betonowych" komunistach z nowego, listopadowego numeru Naszej Historii.

Kisielewski ponuro patrzy na Niemcy
Trochę przykro widzieć, jak Stefana Kisielewskiego biorą sobie na sztandary wszystkie polityczne opcje. Dwie dekady po jego śmierci okazuje się był pospołu guru komunistów, socjaldemokratów, chłopów, od lat wisi na proporcach "Gazety Wyborczej" i "Wprost", i nikt się nawet nie zająknie, że sam siebie uważał za liberała gospodarczego i konserwatystę. Takiego, który zdecydowanie bardziej lubił prymasa Wyszyńskiego, niż postępowe gmeranie przy Kościele uprawiane przez redaktorów "Tygodnika Powszechnego".

Bukowski łyka z flaszki i sięga po pióro
Los Charlesa Bukowskiego nie był specjalnie skomplikowany. Morze wódki, armia upadłych dziewczyn, obfitość prochów, niekończące się skandale, a przy tym wszystkim coraz większa sława, co musiało najbardziej zdumiewać jego samego. Ostatecznie fajnie jest dostawać forsę za opisywanie swojego uporczywego tarzania się w rynsztoku.

Wampir Rama ssie krew Rosjan, czyli "Batman Apollo" Wiktora Pielewina
Kto do tej pory nie przekonał się jeszcze, że Wiktor Pielewin ma chrapkę na największego pisarskiego prowokatora Rosji, powinien sięgnąć po jego "Batmana Apolla", który niebawem wyjdzie nakładem Wydawnictwa Literackiego. Przypowieść o wampirze Ramie, który żyje sobie w Moskwie niczym udzielny król, to nie tylko żart, ale wyrafinowana kpina z... domyślcie się sami z kogo.

"Last Dance", czyli jazzowe epitafium na śmierć mistrza kontrabasu Charliego Hadena
Plotka mówi, że płytę "Last Dance" dwaj jazzmani nagrali w niewielkim domowym studiu Keitha Jarretta. Niemal błyskawicznie, w jeden wieczór, między jedną flaszką whisky a kolejną. W sumie dlaczego nie? Jeden zasiadł do pianina, drugi chwycił za kontrabas, ustawili mikrofony, wcisnęli "record" i poszło. Na płycie słychać przecież szumy, trzaski, śpiewki Jarrettai w ogóle panuje na niej luzacki, lekko knajpiany klimat. Żadnej sterylności, żadnego parcia do doskonałości. Jest tak, jak powinno być. Może dlatego "Last Dance" słucha się z tak wielką przyjemnością?

Wtedy sięgał po kieliszek i wspominał...
Czytając "Okopy Świętej Trójcy", zbiór wywiadów ze zmarłym niedawno Markiem Nowakowskim, ma się wrażenie obcowania ze światem cieni. Nowakowski prowadzi czytelnika po ścieżkach, które dawno zatarł czas. Teraz, po jego śmierci, trudno je będzie komukolwiek odnaleźć.

Stój i popatrz na świat wokół. Zdziwisz się!
Polska powieść psychologiczna jest dziś praktycznie w zaniku. Nie sprzyjają temu dzisiejsze czasy, choć wydawałoby się, że nie ma lepszej okazji do zgłębiania tajemnic ludzkiego ducha niż rozbuchana potrzeba duchowości, jaką obserwujemy. Tym bardziej cieszy, że ktoś bierze się do badania ludzkich marzeń i tęsknot - tym kimś jest Adam Abler, autor "Na granicy światów".

Dajmy polskim królowym trochę szczęścia
Jerzy Besala napisał książkę o losach polskich królowych i jeśli mu wierzyć, nie było bardziej nieszczęśliwych niewiast w dziejach niż one. W tym sensie podtytuł "Odtrącone i niekochane" nadaje ich żywotom historycznego potwierdzenia, a wszystkim mizoginom spod znaku patriarchatu powinien wywołać co najmniej szkarłatny rumieniec na licach.

Dokąd tak pędzisz, bohaterze?
Istnieje grupa polskich autorów sensacji, którzy za nic mają przyziemne realia, jakim poddany jest człowieczy byt. Nie dociera do nich, że bohater powieści nie może w kółko jedynie biegać, strzelać, wymachiwać pięściami, figlować forsownie z przygodnymi kochankami i oczywiście rozwiązywać w tym samym czasie skomplikowanych łamigłówek intelektualnych. Za nic mają to, że nawet największy twardziel musi czasami coś zjeść, przespać się, wyprać skarpetki, pogapić się na odcinek "M jak miłość", a nawet - excuse-moi - udać się do toalety w celach jednoznacznie fizjologicznych. Bo człowiek to nie automat, ma swoje potrzeby i przyzwyczajenia.

Tannhäuser dobywa miecza i rąbie co sił
Kiedyś takie książki, jakie wychodzą spod ręki Brytyjczyka Tima Willocksa, krytycy literaccy określali z upodobaniem mianem literatury B. Teraz na szczęście krytyków literackich nikt nie bierze poważnie, w związku z czym książki Willocksa można już czytać ze spokojnym sumieniem. Żeby była jasność - dawni wszystkowiedzący mądrale od literatury też po niego sięgają, ale wciąż ze wstydem, a przyłapani przykrywają jego powieści tomami różnych Kuczoków czy Witkowskich, żeby w IBL-u nikt nie plotkował.

Wściekły Cat miota klątwy na Anglików
Niebawem nakładem Universitas ukaże się tom niepublikowanych dotychczas w Polsce szkiców Stanisława Cata-Mackiewicza "Albo-albo". Broszura napisana w Londynie w 1943 roku (wydawca dołączył w formie suplementu kilka tekstów z roku 1944, gorącego okresu "czekania na Armię Czerwoną") odnosi się do najważniejszych kwestii ówczesnej polskiej polityki.

Chwiejnymi krokami wraca Kosiński
Wydawnictwo Albatros wznawia właśnie "Kroki" Jerzego Kosińskiego, co jest niemal idealnym dowodem na żywotność grafomanii. Właściwie można by na tym zakończyć ten tekst, ale przyszło mi do głowy, że przecież nic na tym świecie nie dzieje się przypadkiem. Bo fakt, że Albatros wypuści na rynek "Kroki", to jeszcze nic, ot, drobna fanaberia szefa wydawnictwa, ciekawsze jest to, co stanie się potem.

Brando i jego wojna z mydłem i normalnością
Biografia Marlona Brando, którą wyjątkowo trafnie opatrzono tytułem "Piękna bestia", ma jedną niezaprzeczalną zaletę - nie jest nudna. Żadnych tak życiorysowych dłużyzn, przynudzania o trudnym dzieciństwie, szkolnych perypetiach i tym podobnych bzdetach, dla których podobne książki rzuca się w kąt po kilku stronach. François Forestier zabiera się od razu do anegdot, plotek i oskarżeń. Dzięki temu nawet tak odstręczający typ jak Brando wydaje się nieco ciekawszy, niż był w rzeczywistości.

Żwawa Cassie, czyli pamiątka z wakacji
Kazimierz Dolny, ulica Lubelska, 37 stopni w cieniu. Przede mną "S.E.K.R.E.T." L. Marie Adeline, reklamowany jako najpikantniejsza kobieca książka tego lata. Raczej najpracowitsza, bowiem jej bohaterka Cassie nie próżnuje ani przez moment: "Gdy tylko uwolnił moje piersi ze stanika, znalazły się na nich jego niecierpliwe wargi. Pieścił sutek do chwili, gdy stwardniał, a wtedy zajął się drugim. Równocześnie włożył mi rękę w dżinsy i to, co podejrzewałam, okazało się prawdą: byłam całkowicie mokra. Przestał mnie całować i patrzył mi prosto w oczy, pieszcząc mnie palcami. Wpatrywał się we mnie szklanym wzrokiem. Potem wyjął rękę z moich spodni i włożył palec do ust".

Child: piewca jankeskiego zadupia
Lee Child w przeciwieństwie do innych twórców kryminalnych sensacji to człowiek posiadający głowę na karku. Znalazł swoją lukę na rynku wydawniczym i tłucze powieści z szybkością wyjątkowo jurnego królika. Wszystkie są podobne, we wszystkich Jack Reacher z gracją rozstawia przeciwników po kątach, wszystkie kończą się tak samo - happy endem. I wszystkie są bestsellerami. Dlaczego? Bo Child przestrzega kilku ustanowionych przez siebie zasad.

Pobił Lachów nasz batko Chmielnicki
Lektura wznowionej właśnie książki "Wojny kozackie" Romualda Romańskiego nie pozostawia złudzeń - początkiem upadku Pierwszej Rzeczypospolitej był rok 1648, rok rebelii na Ukrainie. Suma ówczesnych polskich zaniedbań, bezmyślności, pychy, wreszcie zwykłej głupoty jeży włosy na głowie. Krwawa łaźnia, jaką zafundował Lachom Chmielnicki, niczego zresztą naszych antenatów nie nauczyła - wszystko to miał powtarzać się później w dziejowym kotle wielokrotnie.

Jan Brzechwa - bajkopisarz, co skandował: "Stalin! Stalin!"
W lipcu 1963 roku, w tekście "Busola", Jan Brzechwa zapisał, że z uwagą wczytywał się w dokumenty XIII Plenum KC PZPR, a zwłaszcza w treść referatu I sekretarza Władysława Gomułki. W niestrawnym elaboracie najważniejszego wówczas polskiego komucha Brzechwa wychwycił "głęboką myśl humanistyczną" i biadał, że mało kto dostrzega ją wraz z nim. A przecież złożonych spraw poruszanych przez I sekretarza nie da się przekazać w zwykłym streszczeniu, "tak jak nie można streścić ani opowiedzieć własnymi słowami »Dziadów« czy »Poloneza As-dur«".

Głowa królowej wartko toczy się po szafocie
Dobra powieść historyczna to dla pisarza podwójne zadanie. Nie wystarczy bowiem sama umiejętność stawiania znaków, trzeba jeszcze przyoblec całość w wiarygodny historyczny kontekst - sterta książek, którą trzymam w domu, przekonuje mnie co dzień, że dla większości autorów to zadanie niewykonalne i w większości przypadków sprowadzające się do wariacji na temat templariuszy, tajemniczych pergaminów, satanistów, zaginionych Graalów i podobnych sensacji.

Wujek Stalin przechadza się po Piccadilly
Podobno Stalin był bardzo muzykalny. Lubił zwłaszcza arie z "Turandota" i 23. koncert fortepianowy Mozarta, który podczas popijaw w gronie towarzyszy wciąż nastawiał na patefonie. Nie wiadomo jednak, czy Stalin słuchał czegokolwiek, gdy rankiem 22 czerwca 1941 roku doniesiono mu, że Niemcy dokonały inwazji na Związek Sowiecki. Nieliczni świadkowie wspominają, że milczał, czytając meldunki. Nie szalał, niczym nie rzucał, nie kazał nikogo rozstrzelać, nie zanucił też żadnej arii z Pucciniego, po prostu milczał, trawiąc fakt, że Hitler, niedawny polityczny towarzysz, zrobił mu takiego psikusa.
Najpopularniejsze