Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz "Taddy" Błażusiak: Red Bull 111 Megawatt jest wyjątkowy, bo łączy w sobie wiele dyscyplin enduro

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Tadeusz "Taddy" Błażusiak: Red Bull 111 Megawatt jest wyjątkowy, bo łączy w sobie wiele dyscyplin enduro
Tadeusz "Taddy" Błażusiak: Red Bull 111 Megawatt jest wyjątkowy, bo łączy w sobie wiele dyscyplin enduro Mihai Stetcu/Red Bull Content Pool
Po przerwie w poprzednim roku motocykliści powrócą do Kleszczowa, by ścigać się podczas Red Bull 111 Megawatt. Impreza od razu trafiła do nowego cyklu World Enduro Super Series, będąc czwartą z ośmiu rund. Zawody odbędą się w dniach 27-28 czerwca 2020 r. i ponownie weźmie w nich udział najbardziej utytułowany polski zawodnik w tej dyscyplinie Tadeusz "Taddy" Błażusiak. - Wszystkie rundy są wyjątkowe na swój sposób. Jedna jest szybsza, druga bardziej techniczna, inna ciasna i tak dalej. Natomiast Red Bull 111 Megawatt jest hybrydą wszystkich dyscyplin enduro i łączy w sobie charakterystyczne cechy reszty zawodów WESS - przekonuje wielokrotny mistrz świata w Super Enduro i złoty medalista igrzysk X-Games.

Czy jest pan uzależniony?
Od kofeiny - na pewno!

A od adrenaliny nie? To dlaczego wrócił po do zawodowego uprawiania sportu?
Skończyłem karierę w grudniu 2016 r., gdy miałem poczucie, że osiągnąłem co chciałem. Zamierzam poświęcić czas na rzecz, na które wcześniej go nie miałem. W roku, gdy sobie żyłem spokojnie wyszła sytuacja z World Enduro Super Series (WESS), czyli nową serią, która skupia wszystkie najfajniejsze zawody z różnych odmian enduro. Wcześniej taka impreza też funkcjonowała, ale odbywała się w formie pojedynczych zawodów i nie zaliczyła do żadnego cyklu mistrzowskiego. Dlatego nowy projekt mi się spodobał i chciałem być jego częścią [w tym sezonie Błażusiak zakończył rywalizację na czwartym miejscu - red.]. W międzyczasie dostałem fajną propozycję z mojego zespołu na powrót na te zawody i Super Enduro, ten proces trwał kilka miesięcy, ale w końcu się zdecydowałem. Fajnie, że zrobiłem sobie trochę przerwy, dzięki czemu "wydłużyłem" sobie karierę.

Emerytura panu się nie znudziła?
Nie, absolutnie. Pierwsze miesiące były totalnym odpoczynkiem. Oczywiście delikatnie uprawiałem sport, żeby za szybko nie zejść z obrotów i nie zwariować. Później zacząłem pokazywać się na zawodach jako ambasador i wszystko było OK. Zdaję sobie sprawę, że zakończenie kariery to proces, który trzeba przejść i każdy musi sobie samemu musi poukładać w głowie. To nie jest łatwa sprawa. Gdy zakończyłem karierę, to na serio. Nie myślałem, że wrócę. Ale - jak się później okazało - odpoczynek dał mi motywację na kilka kolejnych lat startów. To dla mnie ważne i warto było poleżeć sobie rok na plaży.

Ma pan pomysł, co będzie robił po ostatecznym zakończeniu kariery?
Tak, i to od dawna. Mam wiele zorganizowanych rzeczy, które działają obok mnie. W trakcie roku przerwy nie pojawił się więc problem, że nie mam co ze sobą zrobić. Po prostu złożyło się kilka rzeczy - nowa seria, fajne propozycje, w pełni zregenerowane ciało - i jestem.

Myślał pan o starcie w Rajdzie Dakar?
Teraz nie. Poza tym nie mam planów na 100 lat do przodu. Wiem, co będę robić w 2020 r., może w 2021. Później może znowu odpocznę albo pomyślę o czymś innym? Zobaczymy, ale Dakar nigdy nie był moim celem ani marzeniem. Fakt, sporo jego uczestników wywodzi się z enduro, ale w środowisku traktujemy go trochę jako ostatnią dyscyplinę, którą można po drodze zaliczyć.

To kłóci się z tym, że Rajd Dakar nazywa się najtrudniejszym rajdem na świecie.
Jest długi i zależy o co się w nim walczy, jednak nie zapominajmy, że biorą w nim udział ludzie, którzy wstają zza biurka, kupują sprzęt i jadą. To fajna, olbrzymia przygoda, ale na teraz mnie nie interesuje.

Inna sprawa, że wrócił pan do swojej dyscypliny i okazało się, że konkurencja panu nie odjechała, bo wciąż zajmuje pan czołowe miejsca.
Nie miał prawa, ha ha! Wbrew pozorom nie miałem długiej przerwy. To tylko rok, niektórzy tyle spędzają na leczeniu kontuzji i wracają do rywalizacji. Natomiast ja cały czas miałem styczność z motocyklem - ze swoim zespołem, dla którego testowałem różne sprzęty, reprezentowałem też swoich sponsorów podczas różnych imprez. Nie zapomniałem, jak się jeździ, ha ha! Poza tym wiedziałem, że jestem w stanie rywalizować w czołówką. Gdybym tego poczucia nie miał, to na pewno bym nie wrócił.

Wśród imprez, które na pana czekają jest Red Bull 111 Megawatt. Odbędzie się ona w dniach 27-28 czerwca 2020 r. w kopalni PGE w gminie Kleszczów niedaleko Bełchatowa. To już szósta edycja i mam wrażenie, że pomału staje się ona takim świętem dla enduro w Polsce, jak mecze w Spodku dla siatkówki czy na PGE Narodowym dla piłki nożnej.
Dokładnie tak! To że Red Bull 111 Megawatt wraca po rocznej przerwie do kalendarza i od razu jest przyjęte z otwartymi ramionami przez WESS, na dodatek w bardzo istotnym momencie sezonu, bo w jego połowie, to wielka sprawa. Poza tym mamy dwie rundy mistrzostw świata Super Enduro, otwierającą cykl w Krakowie [w grudniu - red.] i piątą, kończącą go w Łodzi [w marcu - red.]. Polscy kibice interesujący się motosportem w rejonie najwyżej kilkuset kilometrów będą mieli okazję zobaczyć zawody na najwyższym światowym poziomie. Nie lada gratka, bo nie w każdym kraju tak dużo imprez odbywa się w jednym kraju.

Co wyróżnia Red Bull 111 Megawatt na tle pozostałych rund?
To impreza wyjątkowa w każdym względzie. To znaczy wszystkie rundy są wyjątkowe na swój sposób. Jedna jest szybsza, druga bardziej techniczna, inna ciasna i tak dalej. Natomiast Red Bull 111 Megawatt jest hybrydą wszystkich dyscyplin enduro i łączy w sobie charakterystyczne cechy reszty zawodów WESS. Ponadto nie dość, że będą ścigać się najlepsi zawodnicy na świecie, to pojeżdżą sobie też amatorzy, bo takie jest założenie tej imprezy.

Wspomniał pan o dwóch imprezach z cyklu mistrzostw świata Super Enduro. Która bardziej pana kręci - ta w Krakowie, która rozpocznie cykl, czy w Łodzi, która go zakończy?
Jestem z południa, bliżej mi do Krakowa, w którym się wychowywałem. Ale z drugiej strony nie ma to dla mnie aż tak dużego znaczenia. Najważniejsze, że dwie rundy w Polsce, pierwsza i finałowa, są doskonałą okazją dla kibiców, którzy dotychczas nie mieli aż tylu szans obejrzenia rywalizacji na żywo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24