Tadeusz Fus, współwłaściciel Auto Fus Group: Rabaty na nowe samochody sięgają 6 proc., 90 proc. aut sprzedajemy w leasingu

Jakub Oworuszko
Jakub Oworuszko
- Wbrew pozorom nie tylko bogaci ludzie kupują samochody BMW - przekonuje w rozmowie z "Polską Times" i Agencją Informacyjną Polska Press Tadeusz Fus, współwłaściciel Auto Fus Group, dealer takich marek jak Rolls-Royce, McLaren i BMW. Firmę od lat prowadzi z żoną Krystyną, córką Ewą oraz synami Tomaszem i Piotrem. Posiada licencję pilota helikoptera i wszystkie rodzaje prawa jazdy. - Kiedyś nie było czegoś takiego jak rabaty na samochody. W ostatnich latach wiele marek je wymusiło, ponieważ chcą sprzedawać coraz więcej aut. Rabaty sięgają do 6 proc. - przyznaje urodzony w 1945 roku w Biłgoraju Tadeusz Fus, wspominając przy tym prowadzenie biznesu w czasach PRL-u.

Jakub Oworuszko: Czym pan aktualnie jeździ?

Tadeusz Fus: Aktualnie jeżdżę dwoma samochodami: Rolls-Roycem Wraithem, a na co dzień elektrycznym BMW i3. W sumie w życiu miałem 380 samochodów, w tym malucha, którymi przejechałem ponad 6,5 mln kilometrów.

Nie przywiązuje się pan do pojazdów? Ma pan może ulubione auto?

Czasem jeździłem nowym samochodem jeden dzień. Ale ogólnie nie pokonuję jednym autem więcej niż 20-50 tys. kilometrów. Rocznie, dwoma autami przejeżdżam ok. 50 tys. kilometrów, bo lubię podróżować. Nie ukrywam, że według mnie najlepszym i moim ulubionym samochodem jest właśnie Wraith. Ma 620 KM, jest bardzo szybki – 3 sekundy do „setki”, a przy tym bardzo wygodny. Przed Rolls-Royce'ami jeździłem BMW serii 7, ale jeżeli chodzi o komfort, to żaden samochód nie dorównuje brytyjskiej marce.

Miłością do motoryzacji zaraził się pan od ojca i sam przelał tę miłość na dzieci, które teraz są pana wspólnikami. Jak to jest pracować z bratem, żoną, synami, córką i wnukami?

Generalnie wszyscy mówią, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Ja mam inne zdanie na ten temat. Wszystko zależy od tego, jak się tym pokieruje. Wyznaję zasadę „ufaj, ale i sprawdzaj”. Mój kolega żalił mi się kiedyś, że jego dwóch synów nie chce z nim pracować, pytał mnie, jak zachęciłem do pracy swoje dzieci. To bardzo złożony problem, ale należy zaznaczyć, że zarówno dwóch moich synów, jak i córka mieli już od urodzenia benzynę we krwi – tak jak ja. Dzieci zdobywały wykształcenie z myślą o pracy naszej firmie, jeździły ze mną na targi. Z czasem wszystko przychodziło naturalnie. Wiedziałem, że dzieci będą ze mną pracować, ale nie wiedziałem, jak będą na to patrzyli ich małżonkowie. A nie da się biznesu prowadzić, kiedy nie jest wyrozumiała cała rodzina. Moja żona była bardzo mądra i bardzo wyrozumiała. Dzięki jej wsparciu mogłem rozkręcić biznes. Dziś jestem spokojny i dumny z tego co osiągnąłem. Oczywiście, że nie zawsze się w pracy ze sobą zgadzamy. Ludzie młodzi trochę inaczej czasem patrzą na pewne sprawy, ale jesteśmy wspólnikami - siadamy, rozmawiamy i wybieramy najlepsze rozwiązania. Przecież nie mam patentu na mądrość.

Pan też pracował z ojcem.

Mój ojciec przed wojną pracował jako kierowca, woził spirytus do Lwowa, zarobił dużo pieniędzy. Tuż przed wojną postanowił z kolegą uruchomić autobusowe połączenie międzymiastowe, zatem kupili trzy autobusy. Niestety wybuch II wojny światowej pokrzyżowały te odważne plany, pojazdy zostały zarekwirowane. Po wojnie zaczął składać maszyny do szycia marki Singer z części znalezione w warszawskich ruinach. Było na nie duże zapotrzebowanie, ponieważ nie było sklepów i wszyscy szyli ubrania sami. Następnie ojciec uruchomił produkcję maszyn rolniczych. Na nie również wówczas był duży popyt. Około 1955 roku ojciec zaczął naprawiać motocykle. Ja już w wieku 6 lat potrafiłem prowadzić motocykl, a w wieku 12 lat brałem udział w zawodach, w późniejszych latach ścigałem się samochodami. W 1968 roku zaczęliśmy naprawiać Fiaty w naszym autoryzowanym warsztacie. Byliśmy codziennie namawiani, by wstąpić do spółdzielni. Ojciec powiedział, że wejdzie do spółdzielni jako ostatni, ale to się nigdy nie stało, bo spółdzielnie upadały. To były bardzo trudne czasy, okropne dni, kontrola za kontrolą. Po dwóch latach powiedziałem „stop, nie wytrzymam już dłużej tej ciągłej presji”. Zamknąłem działalność z Fiatem, ale rozpocząłem z firmą Bosch, bo wiedziałem, że będzie „boom” na ich pompy wtryskowe. W 1972 zacząłem współpracować z Mercedesem, bo w tych samochodach najczęściej naprawialiśmy właśnie te pompy. Mimo to bardziej ciekawiło mnie BMW, które szybko się rozwijało. W połowie lat 80. była tylko jedna możliwość, by się z nimi spotkać i porozmawiać o autoryzacji - targi motoryzacyjne w Poznaniu. Jadąc tam przygotowałem katalog, w którym opisałem siebie i swoje osiągnięcia. Obecna tam przedstawicielka firmy z Niemiec przejrzała te dokumenty, oddała mi je mówiąc, że nauczona doświadczeniem nie wierzy, by ktoś w Polsce z sukcesem może naprawiać i sprzedawać samochody ich marki. Wróciłem zatem do domu z niczym, ale te same dokumenty wysłałem do jej szefa, prezydenta na Europę Wschodnią. Po tygodniu odpowiedział, że chce się ze mną spotkać. Natychmiast udało mi się uzyskać autoryzację, a wraz z bratem przeszliśmy kompletne szkolenia.

Kto kupuje samochody BMW?

Wbrew pozorom nie tylko bogaci ludzie. W BMW części do napraw są tańsze niż w Renault czy w autach japońskich i przez 25 lat zdrożały tylko raz. Wiadomo, że samochody są trochę droższe niż innych marek, ale trudno to porównywać – nie można np. porównywać tylko spalania, bez wzięcia pod uwagę pojemności silnika, momentu obrotowego, itd. Dziś BMW trafia też do flot firmowych, a kilka lat temu było to nie do pomyślenia. Gama jest bardzo szeroka, auto można dopasować do każdego portfela. Dodam, że 80, a nawet do 90 proc. wszystkich zakupów dokonywana jest w ramach leasingu.

ZOBACZ TEŻ | Jak zmieniły się kultowe modele samochodów? Porównaj je kiedyś i dziś

Czy nabywcy Rolls-Royce'ów mają jakieś wspólne, wyróżniające ich cechy? Jak wiele sprzedaje się tych samochodów?

Nie ma co ukrywać, to bardzo bogaci klienci, właściciele dużych firm, fabryk. Rolls-Royce to zazwyczaj kolejny samochód w ich rodzinie. Przed sprzedażą takiego auta spotykamy się z klientem wielokrotnie, zapraszamy ich do fabryki. Niestety nie mogę zdradzić, ile egzemplarzy Rolls-Royce’ów sprzedajemy.

Jakie cechy powinien mieć dobry sprzedawca samochodów?

Dobry pracownik to taki, który wykona swoje zadanie bardzo dobrze i bardzo szybko. Sprzedawca ma wyznaczone plany sprzedażowe i musi je wykonywać. Powinien być otwarty na oczekiwania klientów i „być samochodziarzem”, tzn. znać się na produktach, które sprzedaje.

Czy prawdą jest, że ceny samochodów można mocno negocjować, a ich ostateczna cena jest duża niższa niż ta w oficjalnym cenniku?

Kiedyś nie było czegoś takiego jak rabaty. W ostatnich latach wiele marek je wymusiło, ponieważ chcą sprzedawać coraz więcej aut. Rabaty sięgają do 6 proc. Dlatego zarabiamy również na innych usługach, np. serwisowych, ale mamy też certyfikat na sprzedaż i naprawy samochodów rządowych czy policyjnych, certyfikat napraw konstrukcji samochodowych z aluminium czy certyfikat na serwis BMW Classic.

Czy przyszłością motoryzacji są faktycznie pojazdy elektryczne?

Absolutnie, od tego nie ma ucieczki. Ale samochody elektryczne to wciąż nowość, jest niewiele stacji do ładowania takich pojazdów, choć są pewne zachęty – można jeździć po buspasach i korzystać za darmo z parkingów. Rząd chce dopłacać 36 tys. zł do zakupu elektryka, ale nie są znane szczegóły tego programu. Dobrze, że się o tym mówi.

ZOBACZ TEŻ | Zmiany w egzaminach na prawo jazdy. Instruktor zapłaci za egzamin kursanta?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl