Szpital w Piotrkowie wypisał do domu ciężko chorą pacjentkę z covidem. Zmarła po kilku godzinach. Na wypisie błąd na błędzie

Marek Obszarny
Marek Obszarny
Szpital w Piotrkowie wypisał do domu pacjentkę z covidem. Zmarła po kilku godzinach. W dokumentacji z leczenia szpitalnego jest błąd na błędzie.>>Dalej>>
Szpital w Piotrkowie wypisał do domu pacjentkę z covidem. Zmarła po kilku godzinach. W dokumentacji z leczenia szpitalnego jest błąd na błędzie.>>Dalej>>arch. pryw.
Lekarz szpitala wojewódzkiego przy ul. Rakowskiej w Piotrkowie wypisał do domu ciężko chorą pacjentkę z covidem i wieloma chorobami współistniejącymi. Stan określany przez szpital "optymalną poprawą", okazał się stanem agonii. 71-letnia Anna Kałużniak-Hauser zmarła po kilku godzinach. Na wypisie ze szpitala jest błąd na błędzie... - Pogotowie zabrało mamę chorą, ale w kontakcie. Gdy ją przywieźli, oddali nam "warzywo" - opowiadają najbliżsi.

Szpital w Piotrkowie wypisał do domu pacjentkę z covidem. Zmarła po kilku godzinach. W dokumentacji z leczenia szpitalnego jest błąd na błędzie

Pani Anna chorowała na POChP (przewlekła obturacyjna choroba płuc) i niemal każda infekcja kończyła się dla niej pobytem w szpitalu i tlenoterapią. We wtorek, 16 listopada, miała narastające duszności i gorączkę. Test na covid w karetce wyszedł niejednoznaczny, ale w szpitalu potwierdzono zakażenie koronawirusem. Kobieta trafiła do izolatorium.

- Dodzwoniłam się do izolatorium następnego dnia rano i pani pielęgniarka, ponieważ nie mogła mi udzielić informacji o stanie pacjenta, otworzyła drzwi i mówi: "Dzwoni córka. Chce pani jej coś powiedzieć?" Mama odpowiedziała tylko: "Nie jest źle, jest ok" - relacjonuje Joanna Hauser-Mirowska, córka zmarłej.

Szpital pozbył się problemu?

Od tego momentu rodzina straciła kontakt z panią Anną. 71-latka nie odbierała telefonu, który miała przy sobie. Jedyny kontakt był z lekarzem prowadzącym.

- Twierdził, że nie jest źle. Mówił, że jest covid, zaostrzenie choroby, ostra niewydolność krążeniowa oraz cukrzyca, którą byłam zdziwiona, bo mama na nią nie chorowała - opowiada pani Joanna. - Po konsultacjach z innymi lekarzami wiem, że podwyższona glukoza mogła wynikać z tego, że podali mamie wcześniej sterydy.

5 dni później, w poniedziałek 22 listopada, zadzwonił lekarz z informacją, że wypisuje panią Annę ze szpitala - tak jak zapowiadał przy pierwszej rozmowie.

- Pan doktor może ma szklaną kulę, że wie, jak pacjent będzie wyglądał za parę dni i czy będzie w stanie go wypisać - zastanawia się córka zmarłej. - Lekarz dodał, że jedyny mankament to fakt, że mama ma zespół otępienny. Myślałam, że może jest słaba, może nie chce z nikim rozmawiać, może strzeliła przysłowiowego focha.

Izolacja z powodu covid, już w warunkach domowych, miała trwać do 25 listopada. Pani Joanna doznała jednak szoku, gdy zorientowała się, że z jej mamą nie ma już jakiegokolwiek kontaktu.

- Błądziła tylko wzrokiem, nie miała odruchu połykania i nie mogliśmy nawet podać leków, dać pić, jeść, nic. Mam pytanie: jak, nie będąc wykwalifikowaną pielęgniarką, mam się zająć taką osobą w domu? Miałam wrażenie, że oni się po prostu pozbyli problemu...

Zszokowana całą sytuacją do dziś jest także wnuczka zmarłej.

- Gdy dzwoniliśmy żeby się skonsultować, co robić, skoro babcia wróciła do domu w tym stanie, lekarze mówili, że z takimi wynikami badań nie mieli prawa jej wypuścić ze szpitala. A oni się jej po prostu pozbyli - mówi zapłakana Dominika Gajda.

Aneta Grab, rzecznik prasowy Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie:"W dniu wypisu w trakcie rozmowy z lekarzem rodzina nie zgłosiła zastrzeżeń co do zapewnienia chorej dalszej opieki w warunkach domowych".

Błąd na błędzie w karcie informacyjnej

Rodzinę zaskoczyły również dane w wypisie ze szpitala. Na pierwszej stronie podano, że pacjentka nie była szczepiona, choć w istocie przeszła pełen cykl szczepień. Wśród chorób wymieniono cukrzycę, na którą nigdy nie chorowała, nie ma za to żadnej informacji o POChP, choć cierpiała na nią od lat. Nieprawdopodobny przy tej chorobie i stanie zdrowia jest też widniejący w karcie wynik saturacji - 98,5 proc. (jak u osoby całkowicie zdrowej).

W odniesieniu do nieprawdziwych informacji w karcie z leczenia szpitalnego na temat niezaszczepienia oraz w związku z brakiem wpisu o POChP, rzecznik szpitala tłumaczy, że "należy to traktować w kategoriach błędu w trakcie sporządzania dokumentacji, popełnionego przez lekarza wypisującego."

Nie pierwszy taki przypadek?

Córka zmarłej podkreśla, że nie miałaby pretensji, gdyby uprzedzono ją, jaki był rzeczywisty stan matki i powiedziano, że medycy nie są w stanie nic więcej zrobić i może lepiej niech odejdzie w domu wśród najbliższych. Ale lekarz przedstawił zupełnie inny stan 71-letniej pacjentki.

- Mama odchodziła z godziny na godzinę. I przyszła godzina 22 i odeszła - mówi pani Joanna.

Tak w imieniu szpitala wojewódzkiego przy Rakowskiej w Piotrkowie sytuację tłumaczy Aneta Grab:

- Decyzję o wypisaniu chorej ze szpitala podjął lekarz prowadzący. Pacjentkę wypisano w stanie optymalnej poprawy klinicznej. Według lekarza prowadzącego nieprawdą jest, że chora była wstanie agonalnym. Nic też w jego ocenie nie wskazywało, że w dniu wypisu dojdzie do nagłego zgonu.

Ponieważ był to zgon covidowy, rodzinie kazano czekać na lekarza z Łodzi, który wypisze kartę zgonu. Umowę z koronerem (tę funkcję pełni lekarka WSRM), który na terenie całego województwa stwierdza zgony na covid-19 osób zmarłych poza szpitalem, wojewoda łódzki podpisał 28 stycznia 2021. Od zgłoszenia na numer 999 (całodobowa dyspozytornia medyczna), koroner ma 6 godzin na dotarcie do osoby zmarłej.

- Od lekarki wydającej kartę zgonu usłyszałam, że to nie pierwszy taki przypadek w Piotrkowie, gdzie wypisują pacjenta z tego szpitala i on tego samego lub następnego dnia umiera w domu. Moja mama była czwartym takim przypadkiem dla pani doktor, a wiem już o piątym, niemal identycznym. Dotyczy zaledwie 49-letniej kobiety z Milejowa, której syn zwrócił się do mnie z prośbą o poradę - mówi Joanna Hauser-Mirowska.

Próbowaliśmy potwierdzić, że pani koroner rzeczywiście ma takie obserwacje, jednak lekarka nie odpowiedziała na naszą prośbę o kontakt, skierowaną za pośrednictwem rzecznika WSRM.

Z pretensjami do... ministra?

Niestety, to nie koniec przykrości, jakie spotkały rodzinę. Jeszcze przed pogrzebem pani Joanna zadzwoniła do lekarza prowadzącego.

- Zapytałam, czy dobrze śpi, bo ja od poniedziałku nie po tym, jak wypisał mi mamę ze szpitala i tego samego dnia odeszła. A on na mnie nakrzyczał, podniósł na mnie głos i powiedział, że pretensje mogę mieć... do ministra Niedzielskiego. Odpowiedziałam: "Bardzo przepraszam, ale to nie minister Niedzielski był lekarzem prowadzącym mojej mamy, tylko pan" - relacjonuje Joanna Hauser-Mirowska.

Rzecznik piotrkowskiego szpitala podkreśla, że każdy przypadek pacjenta, w tym pacjenta zakażonego wirusem Sars CoV-2, należy traktować indywidualnie, a w zakresie decyzji dotyczącej wypisu nie ma ustalonych standardów. Decyzja podejmowana jest na podstawie oceny stanu ogólnego pacjenta. Po uzyskaniu poprawy i stabilizacji klinicznej możliwe jest wypisanie pacjenta do dalszego leczenia w warunkach domowych, jeszcze w okresie izolacji.

- Jest nam niezwykle przykro z powodu zaistniałej sytuacji i składamy wyrazy współczucia rodzinie. Jednocześnie informujemy, że sprawa jest cały czas wyjaśniania - dodaje Aneta Grab.

Od kiedy o przypadku pani Anny Kałużniak-Hauser zrobiło się głośno, do jej mamy zgłosiło się wiele osób, których spotkała podobna lub niemal identyczna historia. Odezwali się ludzie, którzy twierdzą, że w tym samym szpitalu zostali tak potraktowani i to przez tego samego lekarza.

- Rozumiem, że oni są przeciążeni pracą, bo pacjentów z covidem jest bardzo wielu. Może mają dość, może są wypaleni, ale do szpitala idziemy po pomoc i uważam, że powinniśmy ją otrzymać. Życia mojej mamie nikt nie zwróci, ale opowiadam jej historię, bo liczę na to, że w tym szpitalu ktoś się w końcu obudzi. I może dzięki temu, podobny los nie spotka kolejnych osób - tłumaczy swoje intencje pani Joanna.

Żeby wyjaśnić, co się działo z mamą przez 5 dni pobytu w szpitalu na Rakowskiej, córka zapowiada złożenie wniosku do rzecznika praw pacjenta o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, do NFZ oraz doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa do prokuratury.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 11

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
5 grudnia, 16:52, Gość:

Widocznie oceniono i stwierdzono stadium nie potrzebnego blokowania łóżka jak i tak po ptokach. Są inni którzy miejsce wykorzystać pozytywnie mogą a są młodsi i nie rzadko częściej zaczepieni. ZUS na pewno plakac nie będzie

Cytat z tego artykułu: "Rodzinę zaskoczyły również dane w wypisie ze szpitala. Na pierwszej stronie podano, że pacjentka nie była szczepiona, choć w istocie przeszła pełen cykl szczepień."

G
Gość
Widocznie oceniono i stwierdzono stadium nie potrzebnego blokowania łóżka jak i tak po ptokach. Są inni którzy miejsce wykorzystać pozytywnie mogą a są młodsi i nie rzadko częściej zaczepieni. ZUS na pewno plakac nie będzie
M
Myślę
5 grudnia, 9:35, Gość:

Co zdziwieni?

Jesteście bezmyślnie posłuszni to nie nie miejcie pretensji.

Tak tak i napewno to jest wina Jarka! On popełnił błąd nie lekarz! Weź leki i nie rób wstydu! Przypomnij sobie rozmowę Arlukowicza z owczesnym szefem NFZ o zamykaniu szpitali!

G
Gość
Jakie społeczeństwo tacy pacjeci i ich bliscy. Jarają 40…-60 fajek potem mają COPD i cały świat jest winny że są chorzy i walczą o każdy oddech. A rodziny które nie umieja z tą sytuacją się obejść muszą mieć kogoś winnego. Przy wszystkich chorobach to Covid był tylko konsekwencją a nie przyczyną. Ale ludzie potrzebują rozgrzeszenia za swoje życie.
G
Gość
4 grudnia, 17:20, Suteren:

Witajcie w państwie PiS.

Gdyby Jaro złapał covida to nosiliby go w lektyce a Sasin z Suskim wachlowaliby liściem palmy

Weź leki bo założą ci kaftan i zamkną w izolatce

G
Gość
BOŻE SKOŃCZYŁEM 50 STRACH SIĘ BAĆ
G
Gość
TAK LEKARZE TRZYMAJĄ STATYSTYKI ZGONÓW
S
Suteren
Witajcie w państwie PiS.

Gdyby Jaro złapał covida to nosiliby go w lektyce a Sasin z Suskim wachlowaliby liściem palmy
g
grabarz
Brawo pisiory tak trzymać!!!
b
bez szału
Ludzie nie rozumiecie jednego , śmierć jest wpisana w życie , każdy z nas umrze ,jak ktoś ma POChP to jest bliziutko , może pod aparaturą przeżyła by tydzień czy dwa więcej ale czy to jest życie ?
P
Pawel112
To konował a nie lekarz oni się brzydzą starszymi ludźmi ale oni też doczekają tych lat i niech ich koledzy po fachu tzn konowały mają w czterech literach .
Wróć na i.pl Portal i.pl