Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła na czterech łapach. Pies na tropie skarpetki. Porady Miriam Gołębiewskiej

Dorota Abramowicz
Archiwum
Nauki tropienia nie należy przeprowadzać w domu - mówi Miriam Gołębiewska, trenerka i psycholog zwierząt. - W naszych mieszkaniach jest zbyt dużo znajomych zwierzęciu zapachów

Pies pani Ewy, aczkolwiek nierasowy („podobny do owczarka niemieckiego”) ma, zdaniem właścicielki, świetny węch. Nasza Czytelniczka zastanawia się, czy Kumpel, mimo braku rodowodu, miałby szansę starać się o przyjęcie w szeregi policji? I dodaje, że jej pytanie ma charakter teoretyczny, bo Kumpel jest ukochanym członkiem rodziny...

Czytelniczka ma rację, gdyż przyjęcie psa do pracy w policji oznacza, niestety, rozstanie z dotychczasowym opiekunem. Pies jest już „na stanie” swojej jednostki, przestaje być własnością prywatną. Policja i inne służby mają określone procedury przy kwalifikowaniu psów do służby.

Jakie warunki muszą być spełnione?

Ważny jest wiek psa (przyjmowane są zwierzęta od roku do dwóch lat), stan zdrowia, brak lękliwości i wysoka pewność siebie, a także duża chęć do pracy z człowiekiem. Ogłaszane są przetargi, po których wybiera się - przeważnie z powiązanych ze służbami hodowli - psy zakwalifikowane do szkolenia. Po jego przejściu psy podejmują pracę zgodnie ze swoimi predyspozycjami. Część kierowana jest do patroli, te z najlepszym węchem zajmują się tropieniem lub poszukiwaniem, są też specjalnie wyszkolone czworonogi współpracujące z jednostkami antyterrorystycznymi. Są naprawdę świetnymi i ofiarnymi współpracownikami człowieka.

Czy dostają za to „pensję”, czy tylko pełną miskę?

Pensję zastępuje pochwała ze strony człowieka pracującego z takim psem. I to „policjantowi na czterech łapach”, dla którego największą nagrodą jest pochwała opiekuna, najzupełniej wystarcza. Coraz częściej jednak przedstawiciele różnego rodzaju fundacji i stowarzyszeń postulują, by po zakończeniu pracy w policji lub jednostkach specjalnych przysługiwała psom emerytura.

Dożywotnia?

A dlaczego by nie? Zwierzęta, służące człowiekowi, ratujące nasze zdrowie, życie, pilnujące jego bezpieczeństwa, narażone są na stres i wypadki. Pracują w ciężkich nierzadko warunkach, przy towarzyszących ćwiczeniom i prawdziwym akcjom odgłosach wybuchów. Kiedy odejdą ze służby, są stare i często schorowane. Wymagają kosztującej sporo opieki weterynaryjnej.

Smutne, że trzeba o tym przypominać...

Niestety, takie są realia. A wracając do pytania o mieszańca Kumpla, to nie od rasy, ale od indywidualnych cech czworonoga zależy, czy będzie on dobrym psem tropiącym.

Po czym możemy poznać, że nasz pies ma ponadprzeciętny węch?

Niektórzy właściciele uważają, że jeśli ich ulubieniec często chodzi z nosem przy ziemi, to od razu musi być kandydatem na psa tropiącego. Nie jest to prawdą. Dopiero kiedy pies nauczy się szukać zapachów, można stawiać taką tezę.

Do tej pory wspominam porażkę z wyedukowaniem mojego psa, który podczas szkolenia otrzymał wysokie noty za tropienie. Zgodnie z poradami fachowców chowałam przed nim różne przedmioty (polecano, by były to np. moje skarpetki lub inne części ubrania) i za żadne skarby nie udało mi się go nakłonić, by podjął próby ich szukania.

Jeśli pani chowała skarpetki w domu, to nie było szans na sukces. W naszych mieszkaniach jest zbyt dużo znajomych zapachów, by pies zorientował się, o co nam z tą skarpetką chodzi.

Od czego i w jaki sposób zacząć więc naukę?

Najlepiej rozpocząć edukację podczas spaceru, z dala od domu. Do szkolenia potrzebna jest druga, obca osoba. To konieczne, by jej zapach był dla psa obcy, bo sami ukrywając przed czworonogiem jakiś przedmiot, roznosimy wszędzie swój zapach, skutecznie dezorientując psiaka. W ośrodku do szkolenia używamy misek i pudełek, pod które chowamy przedmioty należące do właściciela. Zadaniem psa jest położenie się przy odpowiednim pudełku. Oczywiście traktujemy to jako zabawę dla nas i dla psa, a nie jako przygotowania do podjęcia pracy w policji.

A jak sprawić, by nasz pies reagował na hasło „szukaj”?

Można zacząć od zabawy ulubioną piłką, pamiętając, by toczyła się ona poza domem. Chowamy ją, najpierw blisko psa, potem coraz dalej, w coraz trudniejszych miejscach. Za każdym razem wydajemy polecenie „szukaj”, jeśli pies podejmuje próbę znalezienia ulubionej piłeczki - w nagrodę, gdy znajdzie, rzucamy mu piłkę i się z nim bawimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki