Szczyt G20 w Buenos Aires. Nie dojdzie do spotkania Trumpa z Putinem. Prezydent USA woli rozmawiać z Xi Jinpingiem

Kazimierz Sikorski AIP
Prezydent USA Donald Trump i prezydent Argentyny Mauricio Macri
Prezydent USA Donald Trump i prezydent Argentyny Mauricio Macri AP/Associated Press/East News
Do stolicy Argentyny zjechali już uczestnicy szczytu G20, czyli spotkania najzamożniejszych i najbardziej wpływowych krajów naszego globu, którzy kontrolują 85 procent światowego bogactwa.

Będą starali się podczas 36 godzin obrad wymazać fatalny obraz czerwcowego szczytu G7 w kanadyjskim Charlevoix, gdzie nie udało się im nawet wydać wspólnego komunikatu.

Skoncentrują się na budowie konsensusu w sprawie sprawiedliwego i zrównoważonego rozwoju oraz przyszłości pracy. Podejmą tematy negatywnych w skutkach automatyzacji gospodarki, która grozi utratą milionów miejsc pracy na świecie.

Najważniejszym spotkaniem G20 miały być rozmowy Donalda Trumpa z Władimiem Putinem, ale sytuacja na Ukrainie po incydencie w Cieśninie Kerczeńskiej sprawiła, że amerykański prezydent odwołał je. Najważniejsze dla niego będą teraz rozmowy z chińskim liderem Xi Jinpingiem. Świat będzie się im przyglądał z uwagą w kontekście wojny celnej Ameryki z Krajem Środka, co może zachwiać rynkami finansowymi. Trump sugeruje ustępstwa w zawieszeniu lub odłożeniu podwyżki taryf na wiele chińskich towarów, w zamian jednak będzie chciał jakichś ustępstw ze strony Pekinu.

Poruszona zostanie także kwestia Ukrainy oraz Arabii Saudyjskiej. Ta ostatnia jest oskarżana o zlecenie zabójstwa dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego, który przepadł w tajemniczych okolicznościach po wejściu do konsulatu saudyjskiego w Stambule na początku października. Być może saudyjski książę i następca tronu Muhammad ibn Salman, będzie miał okazję rozwiać wątpliwości, co do jego udziału w tej aferze światowym liderom. Liczy na to m.in. prezydent Macron oraz brytyjska premier Theresa May, która przedstawi też swoje propozycje dotyczące zbliżającego się Brexitu.

Na czas szczytu Buenos Aires, a dokładnie kilka dzielnic zamieniono w twierdze. Rejon w promieniu kilku kilometrów od centrum kongresowego wyłączono z ruchu. Na ponad dobę zawieszono transport publiczny w dużej części miasta, przestały pracować banki, a mieszkańców zachęcano, by wyjechali z miasta. - Przesadzili - mówił o podjętych środkach bezpieczeństwa 62-letni Juan Sorbi, kierownik teatru Tango. - Utrata dwudniowych dochód, to dla nas duża strata - dodawał.

Symbolem miasta stały się stalowe bariery, to na wypadek ataków grup przeciwnych globalizacji, które pokazały do jakiej agresji są zdolne podczas poprzedniego szczytu G20 w Hamburgu. - Jeśli ktoś chce protestować, może to robić, byle nie naruszał prawa - wyjaśnia argentyńska minister bezpieczeństwa Patricia Bullrich.

Dziennikarze najbardziej wypatrywali na stołecznym lotnisku przylotu saudyjskiego następcy tronu. Organizacja Human Rights Watch poprosiła władze Argentyny o zajęcie się księciem, ale postawienie mu zarzutów wydaje się mało prawdopodobne choćby dlatego, że w sobotę wraca on kraju.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl