Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęście w kopalni Halemba skończyło się za sto pierwszym razem

Teresa Semik
Rozmowa z prof. Józefem Antonim Dubińskim, przewodniczącym komisji do spraw bezpieczeństwa pracy w górnictwie Wyższego Urzędu Górniczego, specjalistą w dziedzinie geofizyki i geomechaniki górniczej oraz ochrony terenów górniczych

Dziesięć lat temu, po wybuchu metanu i eksplozji pyłu węglowego w kopalni Halemba, zginęło 23 górników. A jeszcze dziś słyszę na sali sądowej, że gdyby za każdym razem wyprowadzać załogę z zagrożonego rejonu, jak tylko przekroczone zostanie dopuszczalne stężenie metanu, to ta kopalnia w ogóle nie powinna pracować. Pana to też oburza?

Oczywiście! Co to za rozumowanie? Jeśli się nie potrafi technologicznie zapewnić bezpiecznych warunków pracy górników, to trzeba tę część kopalni zamknąć. Koniec i kropka. Skoro metanomierze ciągle wskazywały przekroczenie dopuszczalnej normy stężenia gazu, to znaczyło, że system wentylacji jest niewydolny, aby ten metan - mówiąc żargonowo - przegonić z przestrzeni roboczej. A jeśli jest stosowane odmetanowanie, to jest ono nieefektywne w tych warunkach.

Co konkretnie należało zrobić, żeby nie narażać górników na niebezpieczeństwo?

Kiedy czujniki sygnalizują stan przekroczenia stężenia metanu powyżej 2 procent, zasilanie wyłącza się automatycznie, trzeba przerwać pracę i wyprowadzić załogę z zagrożonego rejonu. Tak mówią przepisy i specjalistyczne instrukcje. Potem miejsce to należy przewietrzyć i kontrolować stan atmosfery, czy stężenie metanu spadło poniżej tej granicy, w której praca jest dopuszczalna.

Wiemy, że w kopalni Halemba tolerowano alarmujące dane z metanomierzy. I podobno nic nie wskazywało na to, że dojdzie do tragedii. Takie przekonanie ludzi dozoru jest uprawnione?

Po to, na podstawie wieloletnich badań, ludzie nauki górniczej i specjalistyczne firmy opracowali zarówno konstrukcje metanomierzy, jak i nowoczesnych systemów metanometrycznych, aby środowisko pracy górników było bezpieczne. Po to też zostały określone wartości graniczne dla poszczególnych kategorii zagrożenia metanowego oraz wartość progowa 2-procentowego stężenia metanu. Metan naprawdę jest groźny, a jego zapalenia czy wybuchy to z reguły katastrofy górnicze. Należy o tym pamiętać i to respektować.

Ile potrzeba do nieszczęścia?

Czasem wystarczy iskra, o którą w kopalni nietrudno. Wskazania metanomierzy sygnalizują, że robi się atmosfera niebezpieczna. Im przekroczenie stężenia metanu jest wyższe, ponad te 2 procent, tym większe jest prawdopodobieństwo i ryzyko, że może wystąpić jego zapalenie czy też wybuch. A wybuch jest szczególnie groźny w warunkach występowania pyłu węglowego.
Jak zatem wytłumaczyć fakt, że tam na dole fałszowano odczyty metanomierzy, bo rzekomo nic złego się nie działo? Fałszowano też próbki pyłu węglowego przekazywanego do badań laboratoryjnych, by wykazać, że był on należycie neutralizowany pyłem kamiennym, a więc niegroźny dla górników.

Jeśli tak było, to ja tego nie mogę sobie racjonalnie wytłumaczyć. Absolutnie nie rozumiem, jak ktoś może w ten sposób postępować. To nosi przecież znamiona samobójcze. Taką sytuację można określić jako igranie z życiem górników. Powtarzam jeszcze raz: jeśli nie da się utrzymać poziomu metanu w granicach dopuszczalnych, o której wszyscy pracujący w takim rejonie powinni wiedzieć, wtedy wstrzymujemy prace. Inaczej nie można. Oczywiście, nie zawsze po przekroczeniu tej granicy 2 procent dochodzi do katastrofy. Granica fizyczna wybuchowości jest wyższa, około 5 procent. Występuje tzw. trójkąt wybuchowości. Cóż z tego, że się sto razy uda, skoro sto pierwszy raz szczęście nie dopisze.

Jest pan profesor przewodniczącym komisji do spraw bezpieczeństwa pracy w górnictwie Wyższego Urzędu Górniczego. Czy z podobnym lekceważeniem zasad bezpieczeństwa spotykał się pan w innych kopalniach?

Osobiście nie zaryzykowałbym twierdzenia, że takie złe praktyki były, czy też są, w całej kopalni Halemba. Od lat tę właśnie kopalnię zalicza się do szczególnie niebezpiecznych z powodu wysokiej kategorii zagrożenia metanowego, zagrożenia tąpaniami, z powodu pokładów węgla skłonnych do samozapalenia. Gdyby więc na każdym z oddziałów lekceważono zasady bezpieczeństwa, to takich strasznych wypadków byłoby w tej kopalni więcej. Jestem przekonany, że w polskich kopalniach zachowuje się zasady bezpieczeństwa, a ten przypadek był wyjątkiem.

Trzy lata po Halembie była katastrofa w kopalni Wujek-Śląsk, gdzie wybuch metanu zabił 20 górników. W 2014 r. zginęło pięciu górników kopalni Mysłowice-Wesoła, gdzie też podobno zlekceważono wskazania metanometrów.

Jeśliby tak było, to jest to kolejna czerwona kartka dla polskiego górnictwa węglowego. Niestety, katastrofy w górnictwie się zdarzają i często siłom natury pomaga człowiek swoim niewłaściwym zachowaniem i podejmowanym ryzykiem. Na szczęście, pomału następuje pewien pozytywny przełom, bezpieczeństwo w polskim górnictwie wzrasta. Świadczą o tym statystyki ostatnich lat.

Może wypadków jest mniej, bo zmniejszyła się też liczba górników?

Niewątpliwie tak. Pracowników górnictwa węgla kamiennego jest aktualnie 92,1 tys., z czego 70 tys. pracuje na dole. Niemniej wzrasta też świadomość, że życie i zdrowie nie ma ceny, że musi być na pierwszym, a nie na piątym stopniu ważności.
Przecież w kopalni Halemba kierownictwo wiedziało, że górnicy pracują w warunkach, w których pracować nie powinni. I nikt się tym nie przejął, co wykazał proces przed sądem.

Ludzie dozoru muszą być autorytetami dla górników, ich rola w sprawach bezpieczeństwa jest ogromna. Muszą umieć się komunikować z załogą, a nie tylko krzyczeć, żeby pracować więcej i szybciej. Muszą oceniać, gdzie są zagrożenia, czy narastają, jak im zaradzić. Muszą też umieć podejmować trudne i odpowiedzialne decyzje. To jest tak, jak w wojsku, na froncie, a nie na ćwiczeniach. Gdy sytuacja jest zła, dowódca musi mieć odwagę powiedzieć: kończymy, uciekamy, stosujemy profilaktykę.

Dozór z Halemby mówi, że tak tu było zawsze, niebezpiecznie i wszyscy o tym niebezpieczeństwie wiedzieli; że to ściana była pechowa.

Dozór nie może popierać, zachęcać, czy też akceptować zachowań ryzykownych. Nie może powoływać się na złe praktyki, tylko je eliminować. Nie widzę w takim zachowaniu żadnego racjonalnego sensu. No to nie pracujmy nad żadnymi kryteriami bezpieczeństwa, nie badajmy zjawisk związanych z wybuchem metanu, bo i tak nikt się do ustalonych zasad nie będzie stosował. To nie może być alternatywa - albo produkcja, albo bezpieczeństwo.

Praca pod ziemią pewnie zawsze wiązać się będzie z wypadkami trudnymi do przewidzenia. Po czyjej stronie częściej jest wina: człowieka czy sił natury?

Według Wyższego Urzędu Górniczego oraz Głównego Instytutu Górnictwa w 70-80 procentach człowiek inicjuje ten wypadek.

Górnicy są tak nieostrożni, lekkomyślni?

Ze statystyki wypadków w górnictwie węgla kamiennego wynika, że najwięcej jest tych, związanych z oberwaniem się skał z ociosu czy ze stropu. Przeważają wtedy wypadki lekkie, ale zdarzają się również śmiertelne. W następnej kolejności są wypadki związane z obsługą i pracą urządzeń mechanicznych, które wynikają z ludzkiej nieostrożności, ze złych decyzji.

Wszędzie tam, gdzie górę bierze rozsądek, gdzie dozór jest na odpowiednim poziomie, ludzie doceniają, że wyjeżdżają z dołu cali i zdrowi. Gdy się pracuje w bardzo niebezpiecznym środowisku, świadomość wartości zdrowia i życia jest niezwykle ważna.
Co zawiodło w kopalni Halemba?

Może na oddziale kopalni Halemba, gdzie doszło do tej katastrofy, znaleźli się ludzie, którzy te wartości zlekceważyli. Jeśli oni mieli świadomość, że normy stężenia metanu są przekraczane i nadal pracowali w takim zagrożonym środowisku, to jest to dla mnie niewytłumaczalne.

Tłumaczenia są zawsze takie same: pracujemy pod presją szybkiego tempa robót. Aby sprostać tym oczekiwaniom, bagatelizowane jest bezpieczeństwo. Tak było w kopalni Halemba.

Dla mnie jest to niezrozumiałe. Przecież w Halembie doszło do tej katastrofy w miejscu, gdzie już nie fedrowano węgla, nie było presji czasu, że trzeba wykonać plan wydobycia. Górnicy usuwali sprzęt i urządzenia pozostawione w likwidowanej ścianie.

Większość polskich kopalni ma problem z metanem. Można go jakoś przechytrzyć?

Można, znamy metody skutecznego odmetanowania, ale one w Polsce są trudne do realizacji. Pokłady węgla mamy na dużej głębokości, więc są masywne, mają małą tzw. przepuszczalność. Metan z tych pokładów sam nie wypłynie nawet wtedy, jak się odsłoni płaszczyznę pokładu węglowego. Trzeba zniszczyć jego strukturę, np. przez strzelanie, wiercenie otworów, które spowodują osłabienie tej struktury i uwolnienie metanu, jego migrację i wypłynięcie. A ponieważ jego struktura jest słabo przepuszczalna, to wywiercenie tylko kilku otworów nic nie da. Sam proces eksploatacji poprzez urabianie węgla niszczy jego strukturę i uwalnia metan, ale to powinno nastąpić wcześniej.

Gdzie indziej na świecie radzą sobie lepiej?

Na przykład w Australii czy USA efektywność odmetanowania kopalń jest kilkakrotnie większa niż w Polsce. Są tam jednak inne warunki geologiczne i parametry pokładów węgla. Znacznie większa jest ich przepuszczalność. Dlatego dla naszego górnictwa węglowego kluczowy jest temat wyprzedzającego odmetanowania, jeśli chcemy w przyszłości bezpiecznie wybierać pokłady zagrożone metanowo. Rozwijane są różne technologie, ale postęp osiągamy jeszcze w stopniu niezadowalającym.

Ograniczają nas względy finansowe, bo spółki węglowe ledwie dyszą?

W tym wypadku - nie. Ograniczają nas wspomniane właściwości pokładów węgla, które nie ułatwiają uwalniania metanu w sposób kontrolowany i ujęcie go przez rurociągi. Nie da się go ująć w odpowiednich ilościach przed eksploatacją. Gdyby tak było, nie byłoby tak często problemu z czujnikami metanu, które reagują na podwyższony poziom jego stężenia, a co wiąże się z koniecznością zatrzymania produkcji i wyprowadzenia załogi z zagrożonego rejonu.
Metan będzie ciemną stroną polskiego węgla?

Metan jest, niestety, barierą dla wysokiej efektywności wydobywania węgla, a opanowanie go przychodzi nam z trudem. Co prawda Jastrzębska Spółka Węglowa zakupiła wiertnicę do wiercenia kilometrowej długości otworów poziomych przed frontem ściany wydobywczej, żeby metan odciągnąć przed eksploatacją złoża, ale mimo wszystko nie rozwiązuje to zasadniczo całości problemu. Jedna z prób odmetanowania z powierzchni otworami kierunkowymi także nie zakończyła się sukcesem.

Sąd, rozpoznając sprawę śmierci górników w kopalni Halemba, oparł się na raporcie komisji powołanej przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego do zbadania przyczyn i okoliczności katastrofy.

Nie byłem członkiem tego zespołu.

Problem w tym, że w składzie komisji znalazły się także te osoby, które wcześniej przygotowywały projekt likwidacji ściany, na której doszło do wybuchu metanu. Zdaniem pana profesora to jest w porządku?

Moim zdaniem takie osoby nie powinny być członkami komisji badającymi okoliczności wypadku, ponieważ w jakimś sensie rozliczają same siebie z wykonanej pracy. Teoretycznie, mogłyby pewne fakty inaczej interpretować. Uważam, że taka sytuacja nie jest transparentna.

Prof. Józef Antoni Dubiński jest absolwentem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Tytuł profesora nauk technicznych otrzymał w 1995 roku. Specjalizuje się w geofizyce i geomechanice górniczej oraz ochronie terenów górniczych. Był naczelnym dyrektorem Głównego Instytutu Górnictwa w latach 2001-2015. Członek korespondent Polskiej Akademii Nauk.
Jest doktorem honoris causa Uniwersytetu Górniczego w Dniepropietrowsku na Ukrainie (2010 r.) oraz Akademii Górniczo-Hutniczej (2012 r.).


*Studniówki 2016 Szalona zabawa maturzystów. Zobaczcie, co się dzieje ZDJĘCIA + WIDEO
*Abonament RTV na 2016: Ile kosztuje, kto nie musi płacić SPRAWDŹ
*Horoskop 2016 dla wszystkich znaków Zodiaku? Dowiedz się, co Cię czeka
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera